Strony

sobota, 29 marca 2014

Chewbacca w "Star Wars VII"? Stanowcze "nie"


Na razie to plotki, ale pragnę wyrazić swoje zdanie w tym temacie. Choć mam się z fana tej serii to udział kolejnego klasycznego bohatera w nowych "Gwiezdnych wojnach" zaczyna mnie niepokoić. Twórcy siódmej części idą bowiem w kierunku jaki obrał Lucas kręcąc epizody 1-3, czyli wciśniecie jak największej liczby elementów kojarzonych z klasyczną trylogią. Mi udział C-3PO i R2-D2 nie pasował, ich stworzenie i zaistnienie było bardzo naciągane, a przygody mało wciągające. Lucas na siłę chciał uszczęśliwić fanów i tego typu błędów narobił mnóstwo. Dziś już wiemy jakie miało to skutki dla poprzedniej trylogii.


O siódmej części "Gwiezdnych wojen" ciągle wiadomo niewiele, a najważniejsza informacja jest taka, że akcja działa będzie się 30 lat po wydarzeniach z "Powrotu Jedi". Epizodyczny udział Luka, Lei i Hana Solo mogę sobie wyobrazić, bo to może być sympatyczne cameo, w dodatku ich postacie odgrywać będą role mentorów i liczę, że jednak zaistnieją gdzieś w drugim planie. Mają też powrócić roboty, bo już takie zdjęcia widniały w sieci. Najnowsza informacja w jakiś sposób mnie zdenerwowała. W filmie ma też pojawić się Chewbacca. Wookie po 30 latach? I co? 

Już Lucas w "Zemście Sithów" próbował takiej zagrywki i wyszło to beznadziejnie, a co może zaoferować Abrams? Chewbacca na emeryturze? Strach się bać ile jeszcze klasycznych elementów będzie na siłę wciskanych w nowy film, by połączyć oba światy. Czy w ogóle tych nachalnych związków potrzebujemy?

Podobny błąd popełnił Peter Jackson kręcąc "Hobbita", który nie mógł uwolnić się od "Władcy Pierścieni" i zapewne naciskany przez księgowych na siłę wciska tak wiele elementów kojarzonych z tamtymi częściami. Niektóre są fajne (młody Gimli na rysunku u ojca), a niektóre nachalnie niepotrzebne (Legolas). To właśnie dlatego tak bardzo ubolewam nad stratą Guillermo del Toro w roli reżysera, który nadałby swój własny styl "Hobbitowi". Ale zbaczam z tematu...

Mam nadzieję, że Abrams i spółka nie postępują według podręcznikowego schematu "jak zrobić dobry sequel", bo to zaprowadzi ich wprost do poziomu "Mrocznego widma". Dziś każdy ma jakieś wyobrażenia o nowych "Gwiezdnych wojen". Ja snuć pomysłów na scenariusz nie będę, za to chcę powalczyć o odwagę, autonomię, wyjście spod buta Lucasa i próbę zaprezentowania czegoś absolutnie nowego. W tym zespole i temacie tkwi ogromny potencjał, ale trzeba odejść od prostego myślenia o sequelu. Jeżeli twórcy będą chcieli tylko dyskontować sukces poprzedników to na pewno nakręcą hit, ale nie zrobią dzieła science fiction na miarę swojej epoki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz