Są takie chwile kiedy mam ochotę głośno krzyczeć NIEEEEEEE! Obejrzenie zapowiedzi tego filmu w kinie wprawiło mnie w osłupienie i szczere niedowierzanie. Jeszcze większym zaskoczeniem będzie dla mnie chwila kiedy polscy widzowie, radujący się kanonizacją Jana Pawła II, tłumnie ruszą do kin. Dziś kiedy filmu nie widziałem, ocenie podlega sam zwiastun, pomysł na narrację i te ŻENUJĄCE wstawki animacyjne. "Karol, który został świętym" w kinach od 21 marca.
I niejako na deser opis filmu przygotowany przez dystrybutora: 12-letni
Kacper (Andrzej/Kamil Tkacz), pasjonat animacji komputerowej, zmaga się z grupą
szkolnych chuliganów, którzy zastraszają słabszych uczniów. Kiedy chłopiec
zostaje na kilka dni pod opieką dziadka (Piotr Fronczewski), opowiada mu o
swoich problemach w szkole. Dziadek zabiera go na weekendowy wypad w Tatry.
Tam, ucząc wnuka radzenia sobie z trudnymi warunkami przyrody i życia w
surowych warunkach schroniska, snuje opowieść o przyjacielu z dzieciństwa -
Karolu, który wielokrotnie ratował go z opałów i już za młodu udowodnił, że
przemoc można pokonać niezłomną postawą i siłą ducha. Kacper, słuchając kolejnych
historii dziadka, tworzy na ich podstawie animacje komputerowe, które składają
się na fascynującą, filmową opowieść o Karolu Wojtyle - niezwykłym człowieku i
przywódcy duchowym Polaków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz