Strony

wtorek, 24 lutego 2015

Mniejsze zainteresowanie Oscarami. Kogo wina?


Chociaż 87. edycja Oscarów zakończyła się sukcesami "Birdmana", "Grand Budapest Hotel" i "Idy", to w amerykańskiej telewizji zanotowano znaczący spadek zainteresowania transmisją tego wydarzenia. Oglądała ją najmniejsza liczba widzów od 2009 roku.

Przed ekranami telewizorów w USA zasiadło 36,6 mln osób, co oznacza spadek popularności tego wydarzenia aż o 18 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim.

Liczby nie są ostateczne, ale na pewno niepokojące. Oscarowemu show nie można odmówić w tym roku wielkiego rozmachu, ale sukces tkwi zapewne w szczegółach. Chociaż na scenie wykonano sporo piosenek, były występy artystyczne, przerywniki filmowe, to jednak show rekordów nie ustanowiło. Trzeba też pamiętać, że oscarowa gala kosztowała podobno 40 mln dolarów, a jej przygotowania trwały od wielu miesięcy. "Mizerny" tegoroczny wynik to także sygnał dla gospodarza gali – Neila Patricka Harrisa, który za swoje popisy nie zebrał zbyt wielu pochlebnych opinii i zapewne właśnie żegna się z tą rolą na długie lata, a może i na zawsze.

Winna takiego stanu jest zapewne Ellen DeGeneres, która prowadziła Oscary przed rokiem i zrobiła to brawurowo. Jej ubiegłoroczne show oscarowe było najchętniej oglądaną galą Oscarów od 2000 roku.

Mniejsze zainteresowanie Oscarów może być też związane z samymi nominowanymi filmami. W głównych kategoriach rywalizowały przeważnie mniejsze i niezależne filmy oraz produkcje brytyjskie. Zdecydowana większość najlepszych tytułów, nie odniosła w amerykańskich kinach specjalnie wielkiego sukcesu. Wyjątkiem jest tutaj tylko "Snajper", który jako jedyny przekroczył barierę 100 mln dolarów wpływów (a nawet 300 mln dolarów). W zeszłym roku aż cztery spośród nominowanych najlepszych filmów miały na koncie ponad 100 mln dolarów, choć nie było w tym gronie zdobywcy głównego Oscara "12 Years a Slave". Tegoroczny zwycięzca, film "Birdman" przyniósł z kin 37 mln dolarów, ale wynik ten będzie miał szansę poprawić…
 (dla www.stopklatka.pl)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz