Strony

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Polscy reżyserzy piszą do premier Szydło


Gildia Reżyserów Polskich napisała list do premier Beaty Szydło. Wypowiedź szefowej polskiego rządu wiele osób bardzo zaskoczyła. Spór idzie o „Idę”.

W przedświątecznym numerze "Gościa Niedzielnego" Prezes Rady Ministrów, pani Beata Szydło wypowiedziała się na temat filmu "Ida". Pani Premier wyraziła zdziwienie, że film Pawła Pawlikowskiego otrzymał Oscara. W tym samym artykule stwierdziła, że według niej "akurat ten [film] na pewno nie był promocją Polski, raczej rysował jej negatywny obraz". Pod względem artystycznym też się jej "niespecjalnie podobał".

Gildia Reżyserów Polskich, związek zawodowy zrzeszający ponad czterdziestu czołowych reżyserów filmów fabularnych kilku pokoleń, jest zaskoczona wypowiedzią pani Premier. Bo czy istnieje większa promocja kina polskiego, a więc polskiej kultury, niż przyznanie najbardziej rozpoznawalnej nagrody filmowej na świecie? Wszak dystrybucja międzynarodowa "Idy" okazała się jednym z największych sukcesów w historii polskiego kina. We Francji film obejrzało blisko 500 tys. widzów, we Włoszech ponad 100 tys., po kilkadziesiąt tysięcy w Hiszpanii i Holandii. Film dystrybuowano także - z wielkim powodzeniem - w USA, Wielkiej Brytanii, Argentynie, Australii, Austrii, Belgii, Japonii, Kanadzie, Niemczech, Norwegii, Nowej Zelandii, Szwajcarii i na Tajwanie. Film łącznie został zakupiony na 52 terytoria, a zainteresowanie tytułem nadal się utrzymuje. "Idę" pokazano na ponad 50 festiwalach, na których twórcy filmu zdobyli ponad 60 nagród, w tym tak prestiżowe jak BAFTA czy nagrody Europejskiej Akademii Filmowej. Niemal wszystkie uzasadnienia werdyktów doceniające "Idę" podkreślają jej kunszt artystyczny, zakorzenienie w polskiej tradycji filmowej oraz sugestywności przekazu.

Czyżby więc mylili się wszyscy profesjonaliści zajmujący się dystrybucją i oceną kina na całym świecie? A wraz z nimi rzesze miłośników filmu, które tak liczne obejrzały "Idę" na różnych szerokościach geograficznych? Czy kryteria "artystyczne", które zdyskwalifikowały film Pawlikowskiego w oczach pani Premier nie były przypadkiem oparte na uprzedzeniach natury ideologicznej?

Gildia Reżyserów Polskich jest głęboko zaniepokojona bezpodstawnymi zarzutami o "antypolskość" filmu. Czym miałaby być ta antypolskość, kto ją definiuje? Kto inny jak nie my, Polacy, ma opisywać trudne momenty naszej historii? Czy nie to mieli na myśli Adam Zagajewski i Julian Kornhauser w 1976 roku apelując, by białe plamy historii przywracać świadomości społecznej? Paweł Pawlikowski podjął się tego zadania, tworząc uniwersalny w wymowie dramat psychologiczny, do którego inspirację stanowiły fakty z naszej historii. Jako artysta miał prawo do autonomicznej wypowiedzi, która nie miała charakteru politycznego. Na tym bowiem zasadza się istota sztuki, że nikt nie ma prawa zaprzęgać jej w ideologiczne tryby. To kończy się zawsze źle i dla sztuki, i dla ideologii.

Promocja kraju i naszej rodzimej kinematografii, jaką zawdzięczamy filmowi "Ida", jest bezsprzeczna. Wielu członków naszego związku zawodowego oraz przedstawicieli zawodów filmowych odczuło wyraźnie zwiększone zainteresowanie naszą kulturą na świecie po sukcesie filmu Pawlikowskiego. Dzięki "Idzie" niepomiernie wzrósł prestiż naszej kinematografii, a także szanse na rozwój rynku filmowego w Polsce i zachętę dla tych spoza naszego kraju, którzy w ten rynek chcieliby inwestować.

Tym bardziej niezrozumiałym pozostaje próba dyskredytowania przez polityków związanych z partią Prawo i Sprawiedliwość ogromnego sukcesu "Idy". A smutnym jest fakt, gdy czyni to Prezes Rady Ministrów, osoba związana z kulturą i wykształcona w tym kierunku. Każdy ma oczywiście prawo do swego gustu i odbioru sztuki, ale inaczej brzmią takie oceny w ustach czołowego polityka rządzącej partii: mogą one oznaczać dyrektywę, co jest, a co nie jest słuszną sztuką, na co jest zgoda, a na co jej nie będzie. I wtedy cofniemy się do niechlubnych czasów, które starsi z nas świetnie pamietają.

W tym samym wywiadzie pani Premier życzyła sobie byśmy robili w Polsce filmy jak w Hollywood (gdzie zresztą "Ida" odniosła swój największy sukces - na Oscara głosują przecież hollywoodzcy filmowcy). Nie warto. Jedno Hollywood już istnieje. W Polsce róbmy kino polskie. Mamy świetną, rozpoznawalną na całym świecie tradycję, od Wajdy do Pawlikowskiego. I ta tradycja zasługuje na godną kontynuację. Naszym patriotyzmem jest tworzenie dobrego kina, które bawi, wzrusza, a przede wszystkim stawia istotne, czasem najtrudniejsze pytania, których nikt inny za nas nie postawi.

*Gildia Reżyserów Polskich:

Kasia Adamik, Filip Bajon, Maciej Bochniak, Marcin Bortkiewicz, Marek Brodzki, Ryszard Brylski, Leszek Dawid, Sławomir Fabicki, Dariusz Gajewski, Robert Gliński, Mariusz Grzegorzek, Jan Hryniak, Agnieszka Holland, Anna Jadowska, Andrzej Jakimowski, Anna Kazejak, Jan Kidawa Błoński, Katarzyna Klimkiewicz, Jan Komasa, Bartosz Konopka, Natalia Koryncka-Gruz, Joanna Kos-Krauze, Bodo Kox, Tadeusz Król, Marcin Krzyształowicz, Borys Lankosz, Marek Lechki, Rafael Lewandowski, Magdalena Łazarkiewicz, Filip Marczewski, Adrian Panek, Paweł Pawlikowski, Maciej Pieprzyca, Wiesław Saniewski, Andrzej Saramonowicz, Iwona Siekierzyńska, Wojciech Smarzowski, Małgorzata Szumowska, Piotr Trzaskalski, Magnus von Horn, Andrzej Wajda, Tomasz Wasilewski, Janusz Zaorski, Xawery Żuławski

Związek Zawodowy Reżyserów Polskich - Gildia Reżyserów Polskich powstał, by zintegrować środowisko reżyserów i zacieśnić ich współpracę. Celem Gildii jest aktywizacja środowiska i usprawnienie komunikacji społecznej reżyserów oraz obrona ich interesów pracowniczych. Spektakularne sukcesy polskiego kina są wynikiem udanych reform przeprowadzonych w kinematografii. Powstanie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, a wcześniej uchwalenie ustawy o kinematografii przyczyniły się do powrotu naszego kina do formy, którą docenili polscy widzowie i krytycy, europejskie festiwale i Amerykańska Akademia Filmowa. Związek Zawodowy Reżyserów Polskich - Gildia Reżyserów Polskich, nawiązując do dobrej tradycji tzw. Rady Reżyserów (Koła Reżyserów istniejącego kiedyś przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich), czuje się powołany do i odpowiedzialny za kontynuowanie tych reform.

***

Nic dodać, nic ująć. Komentarz zbyteczny, bo czy można podejmować dyskusję o naturze ideologicznej? Rządzący wiedzą, jak zwykle lepiej…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz