Strony

piątek, 19 lutego 2016

Oscary 2016. Kto najlepszy?


Miałem już okazje obejrzeć wszystkie produkcje nominowane do Oscara w kategorii Najlepszy Film. Ułożyłem listę, która uszeregowała te tytuły od najlepszego. Nie było to takie łatwe.

Do Oscara w najważniejszej kategorii kandyduje osiem filmów i wszystkie są warte obejrzenia. Kryterium tak posegregowanego zestawu najlepszych filmów wydaje mi się dość oczywiste: jak mocno uderzył, jak długo i czy jeszcze siedzi w głowie, czy ma szanse przetrwać próbę czasu? Propozycje Akademii są różnorodne, ale to akurat bardzo mnie cieszy. Oto moja lista najlepszych spośród oscarowych filmów. W takiej kolejności je lubię, ale zobaczyć trzeba je wszystkie.

1. Big Short
"Big Short" to jeden z tych filmów, które powinno pokazywać się w szkołach i na masowych projekcjach dla ludzi, by uczyć i ostrzegać. Kapitalne spojrzenie na światowe finanse i niedawny kryzys. Ależ to jest dobre kino!

2. Zjawa
Bardzo intensywne kino. Twórcy zabierają nas do świata bezwzględnego, pozbawionego jakiejkolwiek litości, niebezpiecznego i dziewiczego. Wędrując po tym świecie czuję się jakbym tam był. DiCaprio dobrze się spisał.

3. Pokój
Poruszająca historia, u której podstaw leżą przecież autentyczne wydarzenia. To niewyobrażalna tragedia, ale nie tylko wynikająca z samego zamknięcia dwójki ludzi. Odsyłam do filmu, bo to zdecydowanie udane współczesne kino, które wcale nie potrzebuje wiele środków, by wciągnąć i trzymać za gardło przez cały seans. Duża w tym zasługa aktorów, ale choć o Brie Larson pisze się głównie w kontekście Oscarów, to ja stawiam na młodziutkiego Jacoba Tremblaya, bo to kolejne aktorski skarb wśród dzieci.

4. Brooklyn
Jest „Brooklyn” świetnie nakręconym, zagranym, opowiedzianym filmem. Bohaterowie są bardzo przekonujący, światy ukazane mają barwne postacie drugiego planu, całość wciąga, historia mknie wartko. Są chwile smutniejsze i weselsze, ale całość nie skręca zdecydowanie, w którąś z tych dróg. Ten wyważony sposób na opowieść osadzoną ponad 60 lat temu, bardzo mi odpowiada. Takie kino ogląda się znakomicie, a potem można popatrzeć na świat i nieco inaczej ocenić temat, który także współcześnie jest bardzo ważny.

5. Mad Max: Na drodze gniewu
Chciałbym być oryginalny i bardziej krytyczny, ale po prostu się nie da. To po prostu znakomity film rozrywkowy, w niczym  nie przypominający dzisiejszych szmir z Hollywood. Jest ostro, bardzo widowiskowo, pięknie oświetlone kolorami i dobrze grane. Lubię filmy w świecie post-apokalipsy, więc nowy "Mad Max" trafia w mój gust idealnie. Choć zdecydowanie nie ma co przesadzać, że to jakieś arcydzieło. W temacie rozrywki spełnia się idealnie.

6. Spotlight
Pedofilia w kościele katolickim. Temat pokazany poprzez działania dziennikarzy usiłujących naświetlić temat. Porządna amerykańska robota. Typowa dla nich, ale też dobrze trzymająca w napięciu.

7. Most szpiegów
Spielbergowi film się udał. Przynajmniej w takim uproszczonym kinie amerykańskim, gdzie każdy trybik działa bez zarzutu, a historia służy widzom. „Most szpiegów” jest sprawnie nakręconą i opowiedzianą historią człowieka, który przyjmując niewdzięczne zadanie, brnie w nie mimo wielu przeciwności, ale nie traci z oczu własnych przekonań i ideałów. Jeśli ktoś lubi amerykańskie spojrzenie na historię, opowieści o szpiegach, politycznych konotacjach, zimnej wojnie i walce jednostki na tle powiewającej amerykańskiej flagi to „Most szpiegów” przypadnie mu do gustu. Steven Spielberg dawno nie nakręcił tak dobrego filmu, choć ciągle tęsknię za jego wielkimi filmami. Szkoda trochę, że „Most szpiegów” w końcówce to typowe kino patriotyczno-patetyczne, ale mimo tego nie ma wątpliwości, że najnowsza produkcja Spielberga powalczy o przyszłoroczne Oscary w głównych kategoriach.

8. Marsjanin
Czy to moje wygórowane oczekiwania, czy też za bardzo spłaszczona wersja wybitnej książki? Ridley Scott nie zawiódł, film ogląda się dobrze, wszystko przebiega zgodnie z literackim pierwowzorem. A jednak czuje pewien rodzaj rozczarowania, bowiem od tego reżysera można wymagać pewnej filmowej finezji, odważnego i zdecydowanie bardziej śmiałego podejścia do tematu. Tymczasem Scott ograniczył się jedynie do rzetelnie wykonanej rzemieślniczej roboty. Niczym mnie nie oczarował, nic w tym film mnie nie zaskoczyło. Może nie było na to szansa, bo książka świetna, a jednak całość mogłaby być nieco bardziej dramatyczna i niepokojąca. Ten lekki ton w książce działa dobrze, ale on tam nie dominował, za to w filmie czuć zdecydowaną przewagę lekkości w tej narracji. To mi chyba przeszkadzało najbardziej - ten brak odpowiedniego wyważenia proporcji. Od strony technicznej oczywiście wysokie oceny, ale to i tak za mało na film wybitny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz