Strony

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Będzie kinowa wersja serialu „Bodo”


Jeszcze w tym roku pojawi się kinowa i pełnometrażowa wersja serialu „Bodo”. Prace nad przystosowaniem tej produkcji do dużego ekranu trwają. Czy z tego serialu można jeszcze coś wykrzesać?

Wydawało się, że trend realizacji filmów i seriali w tym samym czasie mamy za sobą. Do tej pory przeważnie powstawał najpierw film kinowy, a potem oglądaliśmy jego telewizyjną wersję (materiał powstawał w tym samym czasie). Z serialem „Bodo” sprawa ma się nieco inaczej. Po tym jak historię tę obejrzeliśmy w telewizji, zdecydowano się na przystosowanie jej do potrzeb dużego ekranu.

Premiera filmu „Bodo” zapowiadana jest na 23 grudnia 2016 roku i zapewne ma być on świątecznym rodzimym wydarzeniem oraz kontrpropozycją dla widzów, którzy nie będą zainteresowani komercyjnym hollywoodzkim repertuarem, typu kolejne „Gwiezdne wojny”. Czy widzowie ruszą do kin? Produkcją kinowej wersji „Bodo”, podobnie jak serialu, zajmuje się firma Akson, która będzie też dystrybutorem filmu na dużym ekranie. Premierze kinowej towarzyszyła będzie zapewne spora kampania reklamowa w TVP. Ciekawe jakim odbiorem cieszył będzie się ten film.

Serial „Bodo” to jedno z większych telewizyjnych wydarzeń tego roku i zapewne ostatnich lat. Historia jednej z największych gwiazd przedwojennego polskiego kina, Eugeniusza Bodo, od jego lat młodzieńczych, przez wielkie triumfy w polskim teatrze i kinie, aż do tragicznego finału w sowieckim łagrze. 10-odcinkowa produkcja premierę miała 6 marca tego roku. W tytułowej roli wystąpili Antek Królikowski i Tomasz Schuchardt, a towarzyszyli im m.in.: Mariusz Bonaszewski, Piotr Głowacki, Roma Gąsiorowska, Edyta Herbuś i wielu innych znanych i cenionych polskich artystów.

Niestety mimo ogromnych nakładów i ciężkiej pracy wielu osób serial „Bodo” nie odniósł spodziewanego sukcesu (na miarę chociażby „Anny German”). Średnia oglądalność jednego odcinka wynosiła 2,7 mln widzów, co było wynikiem o ponad 3 mln gorszym od emitowanego rok wcześniej w tym samym czasie serialu „Ranczo”. Jeśli kogoś by to interesowało, to wpływy z reklam przy serialu „Bodo” wyniosły 7,46 mln złotych.

Reakcje wielu widzów i krytyków nie pozostawiają złudzeń. Serial „Bodo” nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Ani historia, ani jej ukazanie na małym ekranie nie przekonują, choć docenić trzeba znakomite odwzorowanie międzywojennej Łodzi czy Warszawy w scenografiach i kostiumach. W filmie pełno było piosenek, pojawiały się gwiazdy w rolach gwiazd, ale samo opowiedzenie tej fascynującej historii nie przekonywało. Mi osobiście najbardziej przeszkadzał zbyt telewizyjny charakter serialu, tak bijący po oczach dzięki zastosowanej technologii oraz po sposobie filmowania. Za czysto, za ładnie, za prosto, jakby nikt nie oglądał współczesnych zagranicznych seriali. Każda nawet przeciętna europejska produkcja wypada znacznie lepiej na tle staromodnej polskiej realizacji. Argumenty o nieporównywalnie mniejszym budżecie, które zapewne mogą się pojawić w tym momencie, w ogóle do mnie nie przemawiają. Patrzę na styl filmowania i opowiadania i jestem przekonany, że można było wybrać nieco inną drogę. Mimo wszystko szansa zmarnowana, bo to była bardzo filmowa historia.

W jakim kierunku pójdzie wersja kinowa „Bodo”? Z nieoficjalnych informacji dowiaduję się, że dużo będzie w filmie piosenek. Myślę, że producent bardzo chce ponownie pokazać publiczności te kosztowne i wymagające sekwencje filmowe. Bardzo ciekawi mnie wybór fragmentów z życia Eugeniusza Bodo oraz to jak montażowo opracowany zostanie 10-odcinkowy serial na potrzeby dużego ekranu. Czy uda się zdynamizować opowieść, nadać jej nieco bardziej filmowy kształt? Mam tutaj spore obawy. W grudniu wszystko się wyjaśni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz