Strony

wtorek, 23 sierpnia 2016

Oleszczyk i Bromski odpowiadają Glińskiemu


Minister Kultury Piotr Gliński wyraził niezadowolenie z powodu niezakwalifikowania do Konkursu Głównego festiwalu w Gdyni filmu „Historia Roja”. Oświadczenie w tej sprawie nadeszło od Dyrektora Artystycznego festiwalu Michała Oleszczyka. Jest też zdanie Jacka Bromskiego, szefa Stowarzyszenia Filmowców Polskich. To ważne słowa, choć szkoda, że prezes nie widział spornego filmu.


Oświadczenie Michała Oleszczyka

Słowa Pana Premiera Piotra Glińskiego dotyczące nieprzyjęcia do Konkursu Głównego 41. Festiwalu Filmowego w Gdyni filmu Jerzego Zalewskiego pt. "Historia Roja, czyli w ziemi lepiej słychać" przyjąłem ze zdziwieniem i smutkiem. Pomijam fakt, że przychodzą one w tak zaawansowanym stadium pracy nad Festiwalem, ponad miesiąc po oficjalnym ogłoszeniu selekcji. Moje zasmucenie wywołał przede wszystkim fakt, że Premier Gliński sugeruje w swoim komentarzu, jakoby film "Historia Roja" nie przeszedł selekcji z powodów innych, niż merytoryczna ocena artystyczna. Jako że brałem udział w posiedzeniu Komitetu Organizacyjnego Festiwalu, na którym rzeczona decyzja zapadła (i w którym brała również udział przedstawicielka Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego), mogę jedynie stwierdzić, że nic takiego nie miało miejsca. "Historia Roja" była przedmiotem merytorycznej dyskusji członków Komitetu, w wyniku której film nie trafił do finałowej szesnastki filmów konkursowych (przypomnę, że filmów zgłoszonych było w tym roku aż 45). Temat filmu, czyli los Żołnierzy Wyklętych, jest doniosły i zasługuje nie na jeden, ale na co najmniej kilka świetnych polskich filmów i seriali. Mogę jedynie wyrazić nadzieję, że takowe powstaną i będą dziełami artystycznie spełnionymi na tyle, by stanąć w szranki w Konkursie Głównym któregoś z przyszłych Festiwali Filmowych w Gdyni.

Michał Oleszczyk
Dyrektor Artystyczny Festiwalu Filmowego w Gdyni

***

Na łamach „Gazety Wyborczej” zdanie w tej sprawie zabrał Jacek Bromski, szef Stowarzyszenia Filmowców Polskich:

- Mojego filmu "Uwikłanie" pięć lat temu też nie dopuszczono do konkursu głównego festiwalu w Gdyni i wtedy żaden minister nie interweniował. Moim zdaniem to niepoważne. Po to są rada programowa, zespół selekcyjny i wreszcie dyrektor artystyczny, by spośród wszystkich zgłoszonych filmów wybrali do konkursu te najlepsze. Co prawda nie widziałem "Historii Roja", ale wszystkie opinie, które do mnie docierały, mówiły, że to film słaby. Więc nie zdziwiło mnie, że nie znalazł się w konkursie głównym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz