Strony

poniedziałek, 12 grudnia 2016

Złote Globy 2017. Rekordy i niespodzianki

 

[SEZON NAGRÓD 2016/2017] Nominacje do Złotych Globów przyniosły kilka niespodzianek i rekordowych osiągnięć. Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej potrafi zaskakiwać.


„La La Land” zdobyło siedem nominacji, we wszystkich filmowych kategoriach, w których mógł być nominowany. Sześć nominacji dla „Moonlight”, a pięć dla „Manchester by the Sea”.

Wśród najlepszych komedii znalazł się „Deadpool”, komiksowa produkcja to jedna z większych niespodzianek filmowych w tym roku i bardzo zasłużona nominacja dla filmu oraz Ryana Raynoldsa.

Bardzo cieszą też nominacje dla skromnego i niezależnego „Aż po grób”, w tym za scenariusz, najlepszy dramat i rolę drugoplanową Jeffa Bridgesa.

Tylko dwie nominacje dla produkcji fantastycznonaukowej „Nowy początek” to zdecydowanie za mało. Amy Adams za występ i Jóhann Jóhannsson za muzykę zapewne się cieszą, ale mogło być lepiej. To może oznaczać, że kategoria filmów dramatycznych jest w tym roku bardzo silna.

Wskazuje na to chociażby brak nominacji dla filmów: "Loving" „Milczenie” Martina Scorsese i „Sully” Clinta Eastwooda, a przecież miało być tak pięknie… U Scorsese gra Andrew Garfield, który nominację dostał na szczęście za „Przełęcz ocalonych”. Także w kwestii filmów "religijnych" Scorsese musi uznać wyższość Gibsona.

Wygląda na to, że zostały odpuszczone winy Melowi Gibsonowi. Jego „Przełęcz ocalonych” to silny tegoroczny gracz wśród dramatów.

Skromnie potraktowano też film „Jackie”, doceniając jedynie Natalie Portman za rolę główną.

Ku wielkiej radości europejskich fanów swoją pierwszą nominację do Złotych Globów otrzymała Isabelle Huppert za „Elle”. To szok, że z takim dorobkiem nigdy wcześniej nie została zauważona ani przez HFPA ani Amerykańską Akademię Filmową.

Za to niespodzianką są nominacje dla filmu „Zwierzęta nocy”, w tym dwie dla samego Toma Forda za reżyserię i scenariusz. Chyba większą niespodziankę sprawiła nominacja dla Aarona Taylora-Johnsona za rolę drugoplanową, choć wielu przewidywało nominację dla Michaela Shannona. Ja bym jednak widział tutaj nominację dla Amy Adams i Jake'a Gyllenhaala.

Bardzo cieszy nominacja dla Colina Farrella za rolę w „Lobsterze”. To już jego druga nominacja w karierze, a poprzednią otrzymał w 2008 roku za „In Bruges”. A skoro "Lobstera" wrzucono do komedii (!!!?) to powinna być tam też nominacja dla najlepszego filmu.

Musicale mają się dobrze. Nie tylko „La La Land”, ale też skromy irlandzki „Sing Street” znalazł się w gronie nominowanych filmów.

Sporą niespodzianką jest aktorska nominacja dla Jonaha Hilla za występ w „Rekinach wojny”, ale też nominacje dla Viggo Mortensena, Nicole Kidman i Hailee Steinfeld.

Zwyciężczynią Globów jest już za to Meryl Streep, która otrzymała swoją 29 nominację do regulaminowej nagrody, ma 8 Globów na koncie i w trakcie najbliższej uroczystości obierze nagrodę za całokształt twórczości.

Nie znalazł się jednak na liście komedii/musicali nowy film braci Coen zatytułowany „Ave, Cezar!”, choć opowiada o Hollywood. Może jednak nie jest to tak dobry film, jak niektórzy twierdzą. Inny film o Hollywood, nakręcony przez weterana Warrena Beatty’ego „The Rules Don’t Apply” zdobył tylko jedną nominację. O Hollywood opowiadał też Woody Allen, ale "Śmietanka towarzyska" nie zyskała zainteresowania HFPA.

Zabrakło nominacji w głównej kategorii dla „Fances”, bardzo znaczącej adaptacji sztuki Augusta Wilsona. Twórcą tego filmu jest Denzel Washington, który znalazł się w gronie pięciu najlepszych aktorów dramatycznych. Jeszcze gorzej sprawa ma się z głośnym „Birth of a Nation”, który nie otrzymał ani jednej nominacji, a przez wiele miesięcy był wśród głównych faworytów do nagród. Brak nominacji dla „Collateral Beauty” i Willa Smitha zapowiada filmowe rozczarowanie.

Szkoda, że zabrakło Kate Beckinsale za jej brawurową rolę w „Love and Friendship”, ale cieszy mnie brak Emily Blunt, czyli „Dziewczyny z pociągu”, choć wielu zapowiadało dla niej nominację. Jeśli w gronie nominowanych powinna być jakaś aktorka to na pewno Margot Robbie za fantastyczny występ w „Legionie samobójców”.

Cieszy nominacja wśród filmów zagranicznych dla "Toniego Erdmanna", ale jednak brakuje wyróżnienia dla "Służącej". Trzy francuskie filmy wśród produkcji nominowanych to stanowczo za dużo. Ciekawe gdzie tutaj plasowały się "Powidoki".

Ale chyba największą niespodzianką jest brak wśród nominowanych filmów animowanych „Gdzie jest Dory”, najnowszej produkcji Pixara. Mimo kasowego sukcesu nie był to jednak aż tak udany film, jak odcinek oryginalny. Szkoda, że zabrakło nominacji dla "The Red Turtle".

Kompletnym nieporozumieniem jest brak nominacji dla "The Nice Guys", który w moim odczuciu powinien być faworytem komediowej kategorii. Ryan Gosling i Russell Crowe wypadli rewelacyjnie, a tymczasem... zero nominacji. Wielkie niedopatrzenie.

Szkoda też, że zabrakło nominacji dla "Bridget Jones 3" i Renee Zellweger, która wypadła świetnie, a jej powrót i nowy odcinek to kawał dobrej rozrywki.

Wśród telewizyjnych produkcji znaczący jest brak zeszłorocznego triumfatora „Mr. Robot”, który wypadł z grona najlepszych dramatów. Jedynie Rami Malek i Christian Slater utrzymali swoje nominacje.

Z Globami pożegnał się serial „House of Cards”, a przede wszystkim Kevin Spacey i Robin Wright. Netflix nie wprowadził też do nominacji 2. sezonu „Narcos”.

Na szczęście Netflix nie może narzekać na nominacje wśród seriali dramatycznych. Do gry weszły „Stranger Things” i „The Crown”.

Mimo dwóch znaczących produkcji docenionych nominacjami, w których zagrał Anthony Hopkins, jego role w „Westworld” i „Garderobianym” nie zostały wyróżnione.

Nie będzie też powrotu Kiefera Sutherlanda do Globów. Jego występ w „Designated Survivor” przeszedł bez większego echa.

Za to podpora serialu „Teoria wielkiego podrywu” Simon Helberg doceniony został nominacją dopiero za występ w kinowej „Boskiej Florence”.

Ponownie Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej pominęło jeden z najlepszych seriali komediowych, czyli „Współczesną rodzinę”. Między producentami a organizacją panują chłodne relacje. Nie ma też nominacji dla „Orange is the New Black”, a przecież to bardzo ceniona komediowa produkcja. Trzeci sezon „Doliny Krzemowej” też bez nominacji, choć produkcja ta nie traci swojej klasy.

Globy pominęły też dramatyczny „Empire”, ale 2. sezon to zdecydowanie spadek jakości. Brak nominacji dla zeszłorocznej laureatki Taraji P. Henson jest za to boleśnie odczuwalny.

Szkoda, że nie doceniono Jeffreya Deana Morgana za „The Walking Dead”, choć już sam brak tego serialu uznać należy za słuszną decyzję. Inny faworyt widzów Kit Harington („Gra o tron”) też powinien być doceniony, ale niestety…

Pominięto też udany nowy „American Horror Story” oraz finał „The Good Wife”, co odczuła najbardziej odtwórczyni głównej roli. Nie znalazł się też wśród nominowanych serial Woody’ego Allena, a przecież zapowiadano spore wydarzenie.

Młodziutka Millie Bobby Brown, która zabłysła w „Stranger Things” została pominięta przy nominacjach, za to dostrzeżono weterankę Hollywood Winonę Ryder. Fani zapowiadają protest.

Drugi sezon „Blackish” przyniósł pierwsze nominacje do Globów dla tego serialu. Ktoś się poznał? A może trzeba było docenić jeszcze więcej czarnoskórych wykonawców? Takie tam gierki…

NBC po latach powróciło do gry serialem „This Is Us”, a ABC wprowadziło do nominacji „black-ish” i „American Crime”.

Wielkie uznanie dla weteranów: Charlotte Rampling za jej rolę w telewizyjnym „London Spy”, wielka radość za docenienie Billy’ego Boba Thorntona za „Goliath”, Hugh Lauriego w „The Night Manager” i dość niespodziewanie Nicka Nolte’ego. Wróciła też Sarah Jessica Parker.

74. gala Złotych Globów odbędzie się 8 stycznia 2017 roku. Uroczystość poprowadzi Jimmy Fallon. To będzie jego debiut.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz