Strony

piątek, 17 marca 2017

Lecą Orły. Dla kogo Polskie Nagrody Filmowe?


W najbliższy poniedziałek po raz 19. rozdane zostaną Orły, nagrody Polskiej Akademii Filmowej. Kto dołączy do między innymi „Idy”, „Obławy”, „Katynia”, „Pianisty” i „Długu”? Mam swoich faworytów, choć dziś końcowy wynik Orłów nie jest łatwy do przewidzenia.

O ile w poprzednich latach dość łatwo można było przewidzieć wygrane filmów „Body/Ciało” (2016), „Bogowie” (2015) czy „Ida” (2014) o tyle w tym roku zadanie to wydaje się nieco trudniejsze. Spowodowane jest to starciem dwóch bardzo silnych i zdecydowanych faworytów nagród – „Wołynia” i „Ostatniej rodziny”. To pomiędzy tymi dwoma filmami rozegra się rywalizacja o najważniejsze Orły 2017 i za każdym z nich przemawia wiele argumentów stawiających kandydata w roli faworyta. Trzecim filmem, który zabiega o tytuł polskiego filmu 2016 roku jest „Jestem mordercą” i choć zapewne kilka nagród produkcja ta otrzyma, nie będą to najpewniej główne tegoroczne Orły.

Faworyci

Polska Akademia Filmowa liczy dziś ponad 600 członków i to od gustów oraz różnego rodzaju konotacji branżowych zależy wynik Orłów. Nagrodę tę zdobywają zazwyczaj filmy twórców mocno osadzonych w środowisku, cieszących się wieloletnim uznaniem i mających na koncie znaczący dorobek. Jak wygląda sytuacja Orłów 2017 na kilkadziesiąt godzin przed galą? Wydaje się, że w tym roku dojdzie do ciekawej konfrontacji pomiędzy mistrzem (Wojtek Smarzowski – „Wołyń”), a debiutantem (Jan P. Matuszyński – „Ostatnia rodzina”). W 19-letniej historii Orłów tylko trzykrotnie, tytułem filmu roku, doceniono film debiutującego twórcy. Tak było w 2004 roku kiedy wygrywał Andrzej Jakimowski i jego „Zmruż oczy”, rok później kiedy Wojtek Smarzowski zaprezentował „Wesele” oraz w 2010 roku z wygraną Borysa Lankosza za „Rewers”. Czy Polska Akademia Filmowa nie lubi debiutantów, a może nie dostrzega w ich dziełach aż takiej wartości? Nic z tych rzeczy! Orły ciągle bardzo cenią młodych twórców czego dowodem w ostatnich latach wygrana m.in. „Bogów” Łukasza Palkowskiego (2015), „Obławy” Marcina Krzyształowicza (2013) oraz liczne nominacje dla „Miasta 44” Jana Komasy (2015). W przypadku takich nagród jak Orły o wygranej decyduje przede wszystkim rozpoznawalność tytułu, jego dotarcie do świadomości widzów i branży, sukces i przyjęcie filmu w kraju i na arenie międzynarodowej oraz wspomniane miejsce reżysera w środowisku. „Ostatnia rodzina” i „Wołyń” spełniają wszystkie te role idealnie i dlatego wybór pomiędzy nimi jest tak trudny.

Gdynia prawdę ci powie?

W Polsce mamy dwa najważniejsze wydarzenia skupiające uwagę rodzimej branży filmowej. Pierwszym z nich jest, odbywający się zazwyczaj we wrześniu, Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, a drugim podsumowujące filmowy rok nagrody Polskiej Akademii Filmowej. Nie jesteśmy wielką kinematografią i zazwyczaj werdykty obu wydarzeń są do siebie podobne, przynajmniej w tej głównej kategorii. Gdynia góruje nad Orłami, będąc niejako ich starszym bratem, stając się wyznacznikiem gustów, wskazując także Akademii w jakich obszarach poszukiwać należy faworytów do nagród. Dzieje się tak z tej prostej przyczyny, że FPFF w Gdyni to miejsce spotkania polskiej branży, która ma okazję rozmawiać o filmach, to tutaj pokazywane i odkrywane są najciekawsze tytuły, doceniani są ich twórcy, a co najważniejsze trafiają do Gdyni zdecydowanie najlepsze z polskich filmów. I oby tak zostało, choć festiwal w Gdyni czekają podobno zmiany.

Orły przyznawane są od 1999 roku i od tamtej pory aż dziesięć razy laureat tego wyróżnienia potwierdzał swoją renomę zdobytą wcześniej na festiwalu w Gdyni. Obie nagrody są udziałem m.in. „Historii kina w Popielawach”, „Długu”, „Placu Zbawiciela”, „Rewersu”, „Essential Killing” oraz najlepszych polskich filmów trzech ostatnich edycji obu nagród: „Idy”, „Bogów” i „Body/Ciało”. Zasadnym wydaje się więc pytanie, czy Akademia w tym roku postąpi podobnie i wskaże na wygraną filmu z Gdyni? Takie rozwiązanie sugeruje więc Orła 2017 roku dla „Ostatniej rodziny”. Nie przesądzajmy jednak werdyktu w tym momencie. Pamiętajmy bowiem, że nagrody w Gdyni przyznaje jury złożone z kilku osób, w 2016 roku także z twórców zagranicznych, a Akademia to potencjalny znacznie donioślejszy głos, co zdecydowanie inaczej może rozłożyć głosy w kategorii Najlepszy Film. Tym samym dochodzę do sedna wywodu, który nazwać można… Wojtek Smarzowski.

Gigant polskiego kina

Po zeszłorocznym festiwalu w Gdyni odezwało się wiele krytycznych głosów, które wskazywały na niesprawiedliwą ocenę „Wołynia” Wojtka Smarzowskiego. Temu filmowi przypadły w udziale ważne, choć nie najważniejsze z nagród festiwalu (debiut aktorski, zdjęcia, charakteryzacja). Oczekiwania były większe i w branży nie brakowało głosów krytycznych względem końcowej festiwalowej oceny „Wołynia”. Efektem tego pośrednim jest chociażby 1,4 mln widzów w polskich kinach oraz rekordowa liczba 14 nominacji do Orłów 2017. Oczywiście to nie liczba nominacji przesądza o późniejszym triumfie, ale Polska Akademia Filmowa jest tutaj zazwyczaj zgodna i kieruje swój wzrok właśnie na tytuł z największą liczbą nominacji. Dla mnie to nie jest jednak decydujące kryterium. Za takie uważam osobę reżysera, który ma dziś niepodważalną pozycję „giganta polskiego kina”.

Wszystkie dotychczasowe filmy Smarzowskiego rywalizowały o Orły, a tytuł najlepszego filmu roku zdobywały „Wesele” (2005) i „Róża” (2012). Dodatkowo Wojtek Smarzowski otrzymywał Orły za reżyserię „Domu złego” (2010) i „Róży” (2012) oraz za scenariusze „Wesela” (2005) i „Drogówki” (2013). „Wołyń” przyniósł mu w tym roku kolejne trzy nominacje (film, reżyseria, scenariusz) i mam przeczucie, że któraś z nich, jeśli nie wszystkie, docenione zostaną nagrodami Polskiej Akademii Filmowej. Co ciekawe żaden z dotychczasowych filmów Smarzowskiego nie wygrał festiwalu w Gdyni. Klątwa?

Młody i (bardzo) zdolny

Po drugiej stronie „barykady” mamy młodego Jana P. Matuszyńskiego, który dziś uchodzi za największą nadzieje polskiego kina. Smarzowski debiutował w kinie i zdobył Orła mając nieco ponad 40 lat, a Matuszyński pokazał „Ostatnią rodzinę” w wieku 32 lat. Różnica wieku pomiędzy obu panami to 21 lat. Czy ma to wpływ na wybory Akademii? Zdecydowanie nie. Wśród wielu debiutantów, którzy w 2016 roku pojawili się w polskim kinie Jan P. Matuszyński najlepiej odczytał potrzeby widzów, najlepiej sprawdził się wśród tych startujących twórców, którzy dostarczyli widzom najwięcej emocji. Jego „Ostatnia rodzina” to prawdziwe wydarzenie w polskim kinie, z uwagą i uznaniem przyjmowana także poza granicami naszego kraju. Potwierdza to wiele wyróżnień, jakie otrzymał Matuszyński (Paszport „Polityki”, Złota Taśma, Festiwal w Gdyni, Nagroda „Perspektywa” i wiele innych wydarzeń). Reżyser świetnie porusza się w środowisku, spotyka się z widzami, odwiedza festiwale, a ostatnio współreżyserował drugi sezon serialu „Wataha” dla HBO. Człowiek zdecydowanie na fali wznoszącej w polskim kinie, któremu sprzyja środowisko.

Dla kogo tytuł najlepszego filmu roku?

I dlatego właśnie Orły w tym roku są tak nieprzewidywalne. Z jednej strony wybitny, mocny, wstrząsający, ale bardzo ciężki „Wołyń” Wojtka Smarzowskiego. Z drugiej „Ostatnia rodzina” znakomicie poruszająca się w znacznie skromniejszej przestrzeni życia rodzinnego, poprowadzona zdecydowanie lżejszą ręką, co może być ważnym argumentem przemawiającym za filmem. Mierząc jednak wartość filmu samą siłą przekazu nagroda jest zdecydowanie po stronie „Wołynia”, który porusza bardzo ważną historię, którego przekaz zachęca do szerokiej dyskusji, bo choć budzący kontrowersje jest świadectwem wydarzeń o jakich nie powinniśmy zapominać, a które zostały dopiero teraz zaprezentowane szerokiej widowni. Za „Wołyniem” przemawia też zapewne sukces frekwencyjny, który udowadnia, że polska widownia ceni trudne, ale doskonałe kino mówiące o ważnych sprawach.

Głosujemy: NAJLEPSZY FILM
Wołyń
Główny konkurent: Ostatnia rodzina

Głosujemy: NAJLEPSZY REŻYSER
Wojtek Smarzowski za „Wołyń
Główny konkurent: Jan P. Matuszyński za „Ostatnią rodzinę”

Głosujemy: NAJLEPSZY SCENARIUSZ
Wojtek Smarzowski za „Wołyń
Główny konkurent: Robert Bolesto za „Ostatnią rodzinę”

W historii Orłów zdarzały się też podziały, pomiędzy kandydatami, głównych nagród. Jeśli więc filmem roku miałaby zostać „Ostatnia rodzina”, to faworytem za reżyserię i scenariusz jest w mojej ocenie „Wołyń”.

Kategorie aktorskie

W głównych kategoriach aktorskich werdykt wydaje się przesądzony. Zdecydowanymi faworytami są bowiem Andrzej Seweryn i Aleksandra Konieczna, którzy tak wybitnie wypadli w „Ostatniej rodzinie”. Szczególne uznanie i owacja na stojąco podczas gali, należy się panu Andrzejowi Sewerynowi, nie tylko za fantastyczną kreację Zdzisława Beksińskiego, ale też za gigantyczny dorobek aktorski, wiele wybitnych ról w historii polskiego kina i klasę jaką sobą prezentuje w przestrzeni polskiej kultury. Dość młode Polskie Nagrody Filmowe nie miały możliwości docenić Andrzeja Seweryna w jego największych rolach, stąd tylko jedna wcześniejsza nominacja dla niego do Orłów, zdobyta w 2001 roku za postać Kardynała Wyszyńskiego w filmie „Prymas. Trzy lata z tysiąca”. Polskie kino zdecydowanie nie rozpieszczało w ostatnich latach Andrzeja Seweryna. Spory dorobek aktorski ma także Aleksandra Konieczna, ale dopiero rola w „Ostatniej rodzinie” przyniosła jej zasłużone uznanie. Andrzej Seweryn nie ma w tym roku konkurentów, a jeśli ktoś miałby zagrozić Aleksandrze Koniecznej, to jest to doskonała Dorota Kolak w „Zjednoczonych stanach miłości”.

W kategoriach drugoplanowych nie jest łatwo wskazać laureatów. Wszystkie z tych kreacji, tak wśród pań, jak i panów, wydają się bardzo udane, ale żadna z nich nie wyróżnia się szczególnie mocno. Trudno zapomnieć co z postacią Tomka Beksińskiego zrobił Dawid Ogrodnik, dla jednych rola wybitna, dla innych przesadnie krzykliwa. Jego konkurentem jest m.in. Jacek Braciak, którego choć bardzo cenię to w „Wołyniu” swoją kreacją mnie nie przekonał. I jest jeszcze znakomity jak zawsze Arkadiusz Jakubik w „Jestem mordercą”. Panowie spisali się po prostu dobrze, a wygrać powinien...

Wśród aktorek drugoplanowych sytuacja jest podobna. Tutaj nominacja dla Izabeli Kuny jest sporym zaskoczeniem, bo wydawało się, że rola ta przejdzie niezauważona. Ciekawą postać zagrała w „Niewinnych” Agata Buzek, ale to Agata Kulesza ma zdecydowanie najwięcej do pokazania na ekranie, jej rola jest śmiała, ciekawa, godna zapamiętania. To także nie jest łatwy wybór.

Głosujemy: NAJLEPSZA GŁÓWNA ROLA KOBIECA
Aleksandra Konieczna, "Ostatnia rodzina"
Główna konkurentka: Dorota Kolak, "Zjednoczone stany miłości"

Głosujemy: NAJLEPSZA GŁÓWNA ROLA MĘSKA
Andrzej Seweryn, "Ostatnia rodzina"
Główny konkurent: brak!

Głosujemy: NAJLEPSZA DRUGOPLANOWA ROLA KOBIECA
Agata Kulesza, "Jestem mordercą"
Główna konkurentka: Agata Buzek, "Niewinne"

Głosujemy: NAJLEPSZA DRUGOPLANOWA ROLA MĘSKA
Arkadiusz Jakubik, "Jestem mordercą"
Główny konkurent: Dawid Ogrodnik, "Ostatnia rodzina"

Pozostałe kategorie

Polskie Nagrody Filmowe przyznawane są w sumie w 19 kategoriach. 17 z nich to regulaminowe kategorie, do tego Nagroda Publiczności oraz Nagroda za Osiągnięcia Życia, którą otrzyma w tym roku Sylwester Chęciński.

Pozostałe kategorie to większa lub mniejsza loteria, spróbujmy jednak przejść przez te bardzo zawodowe dziedziny sztuki filmowej.

Bardzo silną jest w tym roku kategoria doceniająca najlepsze zdjęcie. Bardzo równą rywalizację toczą autorzy pracujący przy: „Jestem mordercą” (Paweł Dyllus), „Ostatniej rodzinie” (Kacper Fertacz) i „Wołyniu” (Piotr Sobociński jr). Czwartym nominowanym, który może im zabrać nagrodę sprzed nosa jest mistrz Jerzy Zieliński, który wykonał znakomitą robotę w „Letnim przesileniu”, filmie nieco dziś zapomnianym. Trójka (stosunkowo) młodych autorów kontra ceniony gigant polskiego i światowego kina. Bardzo trudny wybór, warto więc wzrok skierować w stronę samego filmu. Pamiętać też należy, że Paweł Dyllus otrzymał niedawno nagrodę od Polskiego Stowarzyszenia Autorów Zdjęć Filmowych i pokonał wtedy swoich konkurentów. Kacper Fertacz zdobył za swoją pracę nagrodę na Camerimage oraz w Chicago. Sobociński wygrał festiwal w Gdyni, podobnie jak rok wcześniej Jerzy Zieliński. Nie jest łatwo…

Wśród muzycznych kompozycji faworytem jest Mikołaj Trzaska za pracę przy „Wołyniu” i nic więcej nie mam do dodania. Wśród scenografii „Wołyń” Marka Zawieruchy może się pochwalić gigantyczną przestrzenią do ogarnięcia, ale przecież historyczne są też „Jestem mordercą” (Joanna Wójcik), „Niewinne” (Joanna Macha), „Ostatnia rodzina” (Jagna Janicka). Faworyta/faworytki brak!

W kategorii montaż jest szansa na nieco bardziej odważny werdykt. Moi faworyci to „Komunia” (Agnieszka Glińska, Anna Zamecka, Wojciech Janas) i „Wszystkie nieprzespane noce” (Dorota Wardęszkiewicz). Dokument i prawie? dokument, a w tej dziedzinie praca została wykonana doskonała. Wielkie ukłony dla wszystkich montażystów nominowanych w tym roku, bowiem poprowadzili oni znakomicie wszystkie kandydujące do Orłów filmowe opowieści.

Wśród kostiumów stawiam na Aleksandrę Staszko i „Baby Bump”, trochę z przekory, trochę z żalu o niedocenienie tego filmu większą liczbą nominacji. Konkurenci to „Ostatnia rodzina” i mocna ekipa „Wołynia”, która zapewne ujmie najbardziej Polską Akademie Filmową w tej dziedzinie. Podobnie będzie zapewne wśród specjalistów od dźwięku.

Osobna i bardzo ważna kategoria to Odkrycie Roku. Wśród nominowanych są Michalina Łabacz za główną rolę w „Wołyniu”, reżyser „Ostatniej rodziny” Jan P. Matuszyński i moja faworytka Anna Zamecka za reżyserię „Komunii”. Ten ostatni film powinien też otrzymać nagrodę w kategorii doceniającej najlepsze pełnometrażowe dokumenty, choć ma bardzo silną konkurencję. Wśród seriali liczą się dla mnie tylko „Artyści”, choć organizatorem gali jest Canal+ a na liście nominowanych jego „Belfer”. Nie wyobrażam sobie by nagrody za najlepszy europejski film nie otrzymał „Syn Szawła”.

W najbliższy poniedziałek 20 marca odbędzie się 19. gala wręczenia Polskich Nagród Filmowych. Jakby nie miało potoczyć się rozdanie tych nagród, na pewno dowiemy się jaki film będzie nosił dumne miano najlepszej polskiej produkcji 2016 roku. Trzymam kciuki za wszystkich, ale wiadomo, że nagrody takie jak Orły charakteryzują się swoimi prawami i na remis nie ma co liczyć.

Gala Orłów startuje o 20:00, od 21:00 transmitować będzie ją w odkodowanej przestrzeni Canal+, uroczystość poprowadzi Grażyna Torbicka, za prawidłowy przebieg głosowania i koperty z laureatami odpowiada firma doradczo-audytorską PwC, ta sama która podczas Oscarów… ale mniejsza z tym. Na stronie orly.film.wp.pl do 19 marca trwa głosowanie publiczności na najlepszy polski film 2016 roku. Zapraszam do udziału.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz