Strony

niedziela, 2 kwietnia 2017

Nagroda im. Krzysztofa Krauze dla Smarzowskiego


Laureatem II edycji Nagrody im. Krzysztofa Krauze, przyznawanej przez Gildię Reżyserów Polskich, został Wojtek Smarzowski za reżyserię filmu „Wołyń”.

Kapituła w składzie: Anna Kazejak, Bartosz Konopka, Joanna Kos Krauze, Łukasz Ronduda, Iwona Siekierzyńska tak uzasadniła swój wybór:

„Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego jest przykładem dzieła godzącego bardzo osobistą artystyczną, filmową wizję, ze zdyscyplinowanym filmowym rzemiosłem. Reżyserowi udało się połączyć w nim wielki, historyczny, epicki fresk, z indywidualnymi losami bohaterów.

Film ten oferuje nową formułę kina historycznego, dostosowaną do wrażliwości widza wychowanego w wizualnej kulturze wieku XXI. Historia pokazana jest tu od dołu, z punktu widzenia zwykłych ludzi, tych którzy najbardziej cierpią w wyniku wielkich historycznych zmian. Historia jest w „Wołyniu” przepuszczona przez ekstremalne emocje postaci i widzów. A przy tym, przy całej swojej emocjonalności, obecne w „Wołyniu” obrazy są w stanie unieść niełatwą dyskusję o polskiej (i nie tylko polskiej) historii najnowszej, co w „Wołyniu” pozwala dostrzec spadkobiercę najlepszych tradycji Szkoły Polskiej.

„Wołyń” jest bardzo przemyślaną kompozycją przechodzącą przez bogatą skalę estetycznych i emocjonalnych rejestrów. Od początku do końca Wojciechowi Smarzowskiemu udaje się wyzwalać bardzo różne emocje w widzu. Od liryzmu i nostalgii w bukolicznym pierwszym akcie, przedstawiającym Wołyń w przededniu drugiej wojny światowej; poprzez narastające poczucie zagrożenia przychodzące wraz z kolejnymi okupacjami; aż po makabrę i horror rzezi wołyńskiej.

Szczególnym wyzwaniem było ukazanie tego ostatniego momentu historii. Obraz świata,  w którym zawieszona zostają wszelkie reguły, gdzie sąsiedzi niegdyś pozdrawiający się na ulicy stają się dla siebie śmiertelnym zagrożeniem, gdzie codziennością jest makabryczne okrucieństwo, bardzo łatwo osunąć mógłby się w krwawy kicz. Smarzowskiemu udaje się tej pułapki uniknąć. Obraz rzezi wołyńskiej załamuje klasyczną dramaturgię filmowego widowiska, zmienia film w montaż makabrycznych, wizyjnych scen. Mamy jednak głębokie przekonanie, że to właśnie ten środek artystyczny najlepiej dobrany został do tego, by opowiedzieć o tak traumatycznym wydarzeniu, wymykającym się kategoriom tradycyjnej narracji. W filmie udało się także pokazać grozę masakry bez popadania w banał, ani pornografię okrucieństwa, co w dobie kultury przesyconej takimi obrazami nie było łatwym wyzwaniem.

„Wołyń” jest dziełem reżysera bardzo świadomego swojego języka filmowego. Powracają w nim rozwiązania formalne, nad którymi Wojciech Smarzowski pracował w swoich poprzednich produkcjach: eliptyczna narracja, dynamiczne, ekspresyjne zdjęcia, „montaż atrakcji” zestawiający ze sobą silnie afektywnie naładowane obrazy. Środki te zastosowane do epickiego kina historycznego odświeżają jego formę, otwierają na nowe horyzonty filmowego języka.

***

Tegoroczne nominacje otrzymali także:

Ryszard Bugajski za film "Zaćma"
Kuba Czekaj za film "Królewicz Olch"
Piotr Dumała za film "Ederly"
Bartosz Kowalski za "Plac Zabaw"
Paweł Łoziński za "Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham"
Michał Marczak za "Wszystkie nieprzespane noce"
Anka i Wilhelm Sasnalowie za "Słońce, to słońce mnie oślepiło"
Piotr Stasik za "21 x Nowy Jork"
Anna Zamecka za "Komunię"
Grzegorz Zariczny za film "Fale"

Jak czytamy w preambule nagrody Gildia przyznaje ją za nonkomformizm, która łączy się takimi pojęciami "jak wewnętrzna wolność, niezależność, odwaga cywilna". "Na pewno trzeba mieć silne przekonanie do swoich odczuć i poglądów i wynikającej z nich konsekwentnej postawy wobec świata. To umiejętność 'płynięcia pod prąd', odwaga stawania w obronie swoich przekonań, czasem wbrew opinii większości, wbrew opinii własnego środowiska. To jest chęć bronienia słabszych wobec silniejszych, mniejszości wobec większości. To jest bezkompromisowość, wyeliminowanie ze swego działania prostej kalkulacji 'czy to mi się opłaci'".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz