Strony

piątek, 22 grudnia 2017

Największe filmowe rozczarowania 2017


Filmów nieudanych było w mijającym sezonie mnóstwo, zdecydowanie unikałem takich seansów i takiej listy tutaj nie zamieszczę. Było też sporo filmów, co do których oczekiwania miałem ogromne, a efekt końcowy był pod wieloma względami rozczarowujący. Takie seanse bolały szczególnie mocno. Oto lista takich filmów, stworzona spośród premier w polskich kinach (+ gościnnie Netflix i Blu-ray). Na pierwszym miejscu nowy odcinek, jednej z najważniejszych serii w historii kina SF.

„Obcy: Przymierze” nie powinien powstać, a na pewno nie w takiej formule. Ridley Scott i jego zespół postanowili rozszerzyć znacznie przestrzeń kosmosu, w której rozgrywa się ta historia. Zaproponowali niestety wyprawę, która przyniosła ze sobą wielkie rozczarowanie, której przebieg i sens poddaję w największą wątpliwość. Zaskakujące jest to, że dysponując takimi środkami Scott zaproponował opowieść zaprzeczającą pod wieloma względami kanonowi „Obcego”, zaproponował po prostu film, który uwłacza tej słynnej serii. Okropne doświadczenie i największe w 2017 roku rozczarowanie filmowe. Na drugim miejscu nie mniej okropny „Pierwszy śnieg”, w dodatku także z udziałem Michaela Fassbendera. O ile Scottowi nikt nie zabronił nakręcić takiego a nie innego filmu i to on ponosi odpowiedzialność za porażkę „Przymierza”, o tyle bazujący na skandynawskiej prozie thriller zniszczony został zapewne przez producentów i księgowych, którzy za wszelką cenę chcieli nakręcić szybko taki film, nie licząc się z dbałością o szczegóły i jakikolwiek sens historii opowiedzianej w scenariuszu. Wielka szkoda, bo mogło być to znakomite filmowe doświadczenie, porównywalne do współczesnych skandynawskich seriali kryminalnych. Powstało kolejne filmowe przedsięwzięcie, które obraża inteligencję widza. Na podium jest też klon „Obcego” z „Grawitacją”, niesamowicie głupi, choć dobrze technicznie zrobiony, kosmiczny horror zatytułowany „Life”. Szkoda potencjału, szkoda aktorów, szkoda było tego czasu…

Na czwartym miejscu bardzo obiecująca propozycja z Netflixa, która miała szansę stać się jednym z filmów roku. Zwiastuny i Brad Pitt obiecywali tak wiele i ostatecznie tak bardzo rozczarowali. Skąd taka bolesna ocena? „Machina wojenna” mogła być albo ostrą satyrą na wojsko i wojnę lub poważnym dramatem na ten temat. Niestety twórcy zatrzymali się gdzieś po środku i nie wiadomo, co chcieli nam zaproponować. Nijakie kino boli także, szczególnie gdy tak wiele obiecuje. Na miejscu piątym pierwszy z polskich filmów, nowa komedia Juliusza Machulskiego zatytułowana „Volta”. Mistrz odcina nieco kupony od swojego dorobku, a przecież wypadałoby opowiedzieć historię, która zaskakiwałaby widza, a jej sens nie sprowadzałby się do serii pojedynczych skeczy, połączonych w mocno naciąganą historyjkę. Od reżysera tej klasy wymagam znacznie więcej i trochę szkoda, że to on właśnie nie nakręcił udanego komercyjnego projektu.

„Nocne życie” Bena Afflecka (miejsce 6.) znalazło się na tej liście, bo bardzo nie lubię zmarnowanych pieniędzy, a przecież był tutaj potencjał na dobre kino. Lubię gangsterskie opowieści, a ten średniak miał szansę na odkurzenie zapomnianego nieco gatunku. Niestety zaproponowano jakiegoś rodzaju reżyserski wybryk-marzenie, chyba tylko istotny dla jego twórcy, a skoro to gwiazda pierwszej wielkości, to czasami warto utemperować jego przesadne ambicje. „Lekarstwo na życie” (miejsce 7.) wśród thrillerów/horrorów zapowiadało się fajnie i mogło być takim udanym filmem „niespodzianką”. I tutaj forma i inscenizacja była ważniejsza od historii, która była zdecydowanie za długa (2,5 godziny!), po jakimś czasie zaczynała tracić jakikolwiek sens i nawet w kategoriach fantastycznych niczym nie zaskakiwała. Wielka szkoda, że nie udała się ekranizacja gry wideo „Assassin's Creed” (miejsce 8.), która była przecież propozycją bardzo wystawną (w pewnym kanonie), ale niestety wyreżyserowaną, zmontowaną i zapewne wyprodukowaną przez filmowych dyletantów. Ta przygodowa opowieść była szansą na zapoczątkowanie bardzo fajnej serii, ale wykonanie (nie do końca takie bardzo złe, ale jednak za mało twórcze) rozczarowało.

Dziewiąte miejsce na liście dla kolejnego polskiego filmu, czyli „Amoku” Kasi Adamik. I nie chodzi wcale o kontrowersje związane z tą opowieścią i kulisami powstania filmu. Chodzi bardziej o formę tej propozycji, która gubi się w gąszczu ambicji pani reżyser. Ni to thriller, ni to dramat, jest stylowo i mrocznie, ale nie każdy potrafi nakręcić coś na kształt „Siedem”. Dla mnie zmarnowany potencjał na dobre i oryginalnie wymyślone kino o pościgu za przebiegłym przestępcą, a przede wszystkim po prostu słabe i nudne doświadczenie filmowe. Ostatniego filmu w zestawieniu bardzo mi szkoda, „Valerian i Miasto Tysiąca Planet” (miejsce 10.) zapowiadał się na kosmiczną przygodę dekady i pierwsze chwile z tym doświadczeniem właśnie takie kino obiecywały. Niestety im głębiej w las… Luc Besson nie kręci już filmów na poziomie „Piątego elementu”, prawie 200 mln dolarów budżetu nie uchroniło go przed porażką, szczególnie w kwestii opowiadania pasjonującej i wciągającej historii. To nie było złe kino, ale piszę przecież o rozczarowaniach, a takie było moim udziałem właśnie podczas tego seansu.

I w końcu Wyróżnienie Specjalne w tym moim małym i skromnym podsumowaniu filmowych rozczarowań 2017 roku. „Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi” znajdują się tutaj, a przecież nie jest tak, że film ten jest szczególnie nieudany i zły. Chodzi bardziej o zaproponowany przez twórców kierunek poprowadzenia tej opowieści, chodzi o moje oczekiwania i moje uczucie związane z tą serią i to wszystko skonfrontowane z zaproponowanym pomysłem na historię. Na wiele rzeczy się nie godzę, szczególnie na zaprzeczenie pewnej tradycji i nostalgii związanej z „Gwiezdnymi wojnami”. Nie podoba mi się ta droga i stąd miejsce specjalne w tym zestawieniu.

TOP 10 FILMOWYCH ROCZAROWAŃ 2017 ROKU:

1. Obcy: Przymierze
2. Pierwszy śnieg
3. Life
4. Machina wojenna
5. Volta
6. Nocne życie
7. Lekarstwo na życie
8. Assassin's Creed
9. Amok
10. Valerian i Miasto Tysiąca Planet

Wyróżnienie Specjalne: Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz