20 czerwca na festiwalu Młodzi i Film w Koszalinie będzie
miał premierę sześćdziesięciominutowy film Wojtka Solarza zatytułowany „Okna,
Okna”. Miałem już okazję go obejrzeć, a że nie ukrywam swojej sympatii do
filmowej wyobraźni autora, więc i ten film bardzo mi przypadł do gustu.
Wojtek Solarz to aktor, reżyser, scenarzysta i człowiek
kilku jeszcze zawodów. Jego kino znam od czasów, gdy realizował swoje krótkie, pełne
niestandardowego humoru, filmy. Już 10 lat mija od premiery debiutanckiej „Tajemnicy
Alberta”, w 2011 roku powstał jeszcze „Norbert Juras i syn”. Oba filmy krótkie,
w pełni niezależne i specyficznie zabawne. I tutaj zaczyna się mój prywatny
flirt z kinem Wojtka Solarza, bowiem humor zaproponowany przez reżysera i
scenarzystę, to po prostu mój humor i jak należy przypuszczać, nie każdemu może
on odpowiadać. Mamy bowiem do czynienia z pełną absurdów sytuacyjno-słownych poetycko-filozoficzną
opowieścią, która charakteryzuje wypowiedź artystyczną Wojtka. W pełni można
było to docenić przyglądając się jego pracy w Kabarecie na Koniec Świata i
niedawnym telewizyjnym La La Poland. Jeśli humor tego typu i te odrealnione
obserwacje, są nam jakoś szczególnie bliskie, wtedy bez większych problemów widz
złapie kontakt z kinem Wojtka Solarza.
I tak też jest w przypadku filmu „Okna, Okna”, który chyba
oficjalnie uznać należy za pełnometrażowy debiut reżyserski Wojtka Solarza. Film
trwa 62 minuty, ale autor mówi, że to produkcja średniometrażowa.
Najważniejsze, że to ciągle w pełni kino niezależne, takie jakie lubię
najbardziej.
Film Solarzowi wyszedł całkiem zgrabny. Jest to opowieść pełna
absurdu, z wieloma udanymi momentami, ze świetnym aktorstwem, a wszystko
podszyte niesamowitością i fantastycznością. Wojtek Solarz i jego wierni
przyjaciele zrealizowali film bardzo starannie, to już nie jest tylko zabawa,
to kino twórcy świadomie określającego swój styl i tak też formującego swoją
wypowiedź. Solarz gra, reżyseruje, jest autorem scenariusza, trzyma całość
mocną i świadomą ręką i zdecydowanie wie co i jak chce opowiedzieć. Mnie ten
humor bawi i pociąga, bo dziś w polskim kinie niewiele znajduję przykładów tak zabawnego, dziwnego, osobnego i własnego podejścia do filmowej wypowiedzi.
Pomijam celowo próbę własnego streszczenia filmu, bo lepiej zrobi to sam autor. Oddaję więc mu głos: Wojtek, który całymi
dniami przesiaduje na leśnej ambonie i razem z leśniczym tropi głuszce
plądrujące okoliczne wioski i miasteczka, pewnego wieczoru wraca polami z pracy
i natyka się na dziwne zjawisko. W oddali porusza się dom. A właściwie jedno
zapalone okno. Kiedy wraca wieczorem dnia następnego, sytuacja się powtarza.
Następnego również. I następnego. Poza tym z dnia na dzień okien ukazuje się
coraz więcej. I więcej. I jadą. Oszołomiony Wojtek próbuje rozwiązać
poetycko-abstrakcyjną zagadkę.
I dokładnie takie to kino!
Po festiwalu "Młodzi i Film" w Koszalinie (seans 20 czerwca), film ten pojawi się na 22. Festiwalu „Lato z Muzami” w
Nowogardzie, którego Wojtek Solarz będzie gościem. Już dziś zapraszam na seans
w dniu 21 lipca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz