Strony

poniedziałek, 10 grudnia 2018

Widzowie coraz mocniej lubią „Narodziny gwiazdy”


[BOX OFFICE] To nie jest reklama! Nie ukrywam swojego uznania dla filmu „Narodziny gwiazdy” w reżyserii Bradleya Coopera, cieszy mnie więc sukces tego hollywoodzkiego przedsięwzięcia także w polskich kinach. Zainteresowanie filmem rośnie, dobra opinia o nim niesie się wśród widzów. Piękny film, hollywoodzkie kino na najwyższym poziomie. Życzę Oscarów i zachęcam do oglądania w kinach.

„Narodziny gwiazdy” zadebiutowały w polskich kinach przed tygodniem gromadząc około 75 tysięcy widzów i zajmując trzecie miejsce w weekendowym box office. Nie było szału, ale wynik był zadawalający. Drugi weekend potwierdził, że „Narodziny gwiazdy” zyskują z każdym kolejnym dniem coraz większe uznanie, a dobra opinia o filmie niesie się wśród widzów. W drugi weekend „Narodziny gwiazdy” obejrzało blisko 77 tysięcy widzów i oglądalność weekendowa poprawiona została o 1 procent. Jeśli film nie traci w kinach widzów w kolejny weekend, to jest to najlepszy dowód na rosnące nim zainteresowanie. W sumie debiut reżyserski Bradleya Coopera z Lady Gaga w głównej roli obejrzało w Polsce 223 tysiące widzów. Dobry wynik, ale życzę jeszcze większych sukcesów. Niech niesie się wieść o filmie, który ogląda się świetnie i który dostarcza tak wielu wrażeń.

Dlaczego lubię „Narodziny gwiazdy” tak bardzo? W kategorii „filmów do oglądania” ten produkt z Hollywood sprawdza się znakomicie i dostarczył mi prawdziwych filmowych uniesień. To nie dzieje się tak często. „Narodziny gwiazdy” to idealnie skrojona propozycja, w której emocjonalna siła porywa widzów i daje im przeżyć „prawdziwą” filmową historię. Poczułem magię w kinie, autentyczne wzruszenie, prawdziwe zainteresowanie w połączeniu ze świetnie opowiedzianą historią, z kapitalnym aktorstwem, charyzmatycznymi bohaterami, świetną oprawą. Idealne filmowe przedsięwzięcie pochodzące ze stolicy kina i w takich kategoriach należy je oceniać. Lubię na filmie prawdziwie się zatracić, uwierzyć w siłę takiej opowieści, dać się porwać. Na „Narodzinach gwiazdy” doświadczyłem takich właśnie wartości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz