Strony

piątek, 5 kwietnia 2019

Tarantino może wyciąć Zawieruchę, ale nie musi


Na gali wręczenia tegorocznych Polskich Nagród Filmowych Rafał Zawierucha mimochodem rzucił, że „ma nadzieję, że go Tarantino nie wytnie z filmu”. Tymczasem pojawiają się niepokojące informacje, że postać Romana Polańskiego może faktycznie nie zagościć w „Once Upon a Time in… Hollywood”.

Rafał Zawierucha otrzymał możliwość wcielenia się w filmie Quentina Tarantino w postać młodego Romana Polańskiego. „Once Upon a Time in… Hollywood” rozgrywa się podczas upalnego lata 1969 roku, a jednym z wydarzeń które ma być tam przybliżone jest zabójstwo kilku osób w tym Sharon Tate, żony Polańskiego, przez bandę Mansona. W rolę Sharon Tate wcieliła się Margot Robbie i w filmie jej postać odgrywa raczej znaczącą rolę – co sugeruje plakat i zwiastun.

Tymczasem gazeta.pl pisze, że pojawiły się w informacje, że sceny z udziałem Rafała Zawieruchy „nie stanowią istotnej części scenariusza i w związku z tym jest prawdopodobne, że w trakcie montażu zostaną usunięte”. Sam aktor nie zaprzecza i nie potwierdza tych informacji. Quentin Tarantino bardzo mocno pracuje nad montażem filmu, aby zdążyć na festiwal do Cannes.

Jedno wiadomo na pewno. Tarantino kręci dużo na planie i zapewne dużo wycina w montażu. Te wybory to charakter pracy tego twórcy. Kwestia pojawienia się młodego Polańskiego w kontekście zamordowania jego, będącej w dziewiątym miesiącu ciąży, żony budziła pewien rodzaj niepokoju i niesmak. Czy żyjący reżyser musi być narażony na przypominanie tych tragicznych wydarzeń? Amerykanie podeszli do tego rozsądnie i premiera filmu przesunięta została na inną datę (26 lipca), aby nie pojawiać się w kinach w 50. rocznicę tej zbrodni. Polski dystrybutor, działający w porozumieniu ze swoim zagranicznymi zwierzchnikami, zadecydował że pokaże ten film dokładnie w rocznicę tego bestialskiego zabójstwa, czyli 9 sierpnia.

Z drugiej strony, Tarantino lubi smaczki związane z kulturą i często zamieszcza takowe w swoich historiach. Pojawienie się Polańskiego w jego nowym filmie zdecydowanie dodaje tej produkcji  medialnej atrakcyjności.

***

Aktualizacja 8.04.

O sprawie tak pisze agent Rafała Zawieruch, pan Maciej Gajewski:


Cieszy mnie, że udział Rafał Zawierucha w filmie Tarantino nadal budzi tyle emocji. Zauważyłem to szczególnie, gdy kilka dni temu jeden z tabloidów wypuścił niesprawdzoną i nie do zweryfikowania na tym etapie produkcji "Once upon a time in Hollywood" plotkę. Podchwycili ją wszyscy i fala ruszyła. Plotka rosła jak kula śniegowa. Było o czym pisać, w radiu o czym mówić i się klikało.
Tymczasem prace nad filmem wciąż trwają. Nie wiadomo kiedy się skończą, bo do dziś nie potwierdzono oficjalnie nawet tego kiedy "Once upon a time..." zostanie pokazany na festiwalu w Cannes. Nikt poza reżyserem, montażystą i może producentem filmu nie widział. Znowu bardzo restrykcyjna klauzula poufności (kilkanaście stron), którą znam a podpisywali ją wszyscy mający do czynienia z produkcją Tarantino, zobowiązuje do zachowania ścisłej tajemnicy. Na każdy temat dotyczący filmu. Konsekwencje złamania klauzuli są konkretne. Pod względem formalnym i nie tylko. A okazało się, że ktoś wie coś, o czym nie ma pojęcia prawie nikt. I to nie ruszając się zza biurka.
Jak będzie, przekonamy się w Cannes oraz podczas lipcowej premiery filmu w Los Angeles. Czekamy. Ze swojej strony życzę Rafałowi, którego reprezentuję już dobre kilka lat, żeby to był początek czegoś fantastycznego (wszystko na to wskazuje). A tego, że Zawierucha przechodzi do historii jako pierwszy Polak, który zagrał pod reżyserskim okiem Tarantino, nic nie zmieni. Nawet nożyczki montażysty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz