Strony

poniedziałek, 8 kwietnia 2019

W poszukiwaniu zaginionych filmów

Serge Bromberg na pokazie w kinie Iluzjon (foto. Bartek Syta)
W trakcie 16. Święta Niemego Kina w Warszawie dwukrotnie miałem okazję wziąć udział w programach filmowych przygotowanych przez Serge’a Bromberga, francuskiego popularyzatora kina niemego nazywanego – jakże nośnym hasłem - „Indianą Jonesem zaginionych filmów”.

Serge Bromberg jeździ po świecie z autorskim programem, w którym prezentuje zapomniane w większości klasyczne dzieła ery kina niemego. W tym roku po raz pierwszy przyjechał do Polski na zaproszenie Filmoteki Narodowej – Instytutu Audiowizualnego. W kolekcji firmy Lobster, którą Bromberg współprowadzi znajduje się 100 tysięcy puszek z filmami, są tam też polskie nieme filmy. Podczas tegorocznego Święta Niemego Kina firma Lobster zgodziła się udostępnić FINA do rekonstrukcji cyfrowej polskie produkcje z okresu kina niemego. To efekt kilkudniowej wizyty Bromberga w Warszawie, ale my widzowie otrzymaliśmy coś więcej. Możliwość obejrzenia dwóch bardzo ciekawych programów prezentujących zapomniany dorobek filmowy, z okresu kina niemowy (w większości).

Bromberg od najmłodszych lat szuka zagubionych i zaginionych filmów. Odwiedza targi staroci, przeczesuje strychy i stare opuszczone domy. Jak mówił na spotkaniu, nieme filmy na podłożu nitro mogą przetrwać jedynie około 80 lat i dziś jest ostatni moment, aby uratować je przed ostatecznym zniszczeniem. Dlatego Serge Bromberg kilkukrotnie ze sceny prosił widzów, aby spojrzeli wokół siebie, popytali bliskich i znajomych, czy gdzieś w zakamarkach ich domostw nie leżą stare puszki z taśmą filmową. Takie znaleziska powinny czym prędzej trafić w ręce specjalistów, w Polsce do Filmoteki Narodowej – Instytutu Audiowizualnego.

60 procent wszystkich niemych filmów przepadło i nigdy już nie uda się ich odzyskać. Powodów takiego stanu rzeczy było wiele. Na początku XX wieku nikt nie przechowywał starych filmów i często po prostu je niszczono, reszty dokonał czas i wojenne konflikty na naszym kontynencie i w innych częściach świata. Łatwopalna taśma na podłożu nitro nie tylko przegrywała z ogniem, ale też doświadczała chemicznej destrukcji. W tym wypadku czas pracował na niekorzyść filmu.

Serge Bromberg mówi o swojej pracy: „Te zaginione filmy, które odnaleźliśmy, są w większości – i dotyczy to każdej epoki – zupełnie odmienne od wszystkiego, co widzieliśmy wcześniej. Dlatego postanowiłem nie tylko restaurować filmy, lecz także restaurować ich widownię”. I w ten sposób w Warszawie można było obejrzeć dwa bloki filmowe z komentarzem „poszukiwacza zaginionych filmów”. Mało tego, Bromberg do seansów tych osobiście grał na pianinie, urozmaicał pokaz ciekawymi opowieściami o filmach, a na końcu każdego z bloków robił jeszcze małe show.

Zobaczenie większości krótkich i niemych filmów przywiezionych przez Bromberga to rarytas. Nie są one bowiem zbyt często prezentowane publiczności, tylko nieliczni dotrą do nich w internecie czy archiwach filmowych. Ciągle są to jednak filmy wartościowe i wspaniale oddają wielki wysiłek twórców, którzy przyczynili się do rozwoju kina. W dodatku wiele z tych propozycji zdecydowanie zaskakuje współczesnego odbiorcę. Szczególnie filmy dokumentujące epokę czy też pierwsze animacje poklatkowe. Zgodnie z dostępnymi informacjami wszystkie filmy zostały poddane cyfrowej rekonstrukcji, ale nie wszystkie wyglądały idealnie i czysto. Z jednej strony szkoda, z drugiej zaś poczuć można było wiek prezentowanych filmów. Taki dodatkowy element podkreślający historyczną wartość programu.

Bromberg zaprezentował dwa bloki filmowe w Warszawie. Pierwszy nosił nazwę „Ocalone z płomieni - Podróż w czasie i przestrzeni”, a drugi „Ocalone z płomieni – Niezwykłe odkrycia”. W ich trakcie można było obejrzeć dokumenty, animacje, filmy eksperymentalne, erotyczne, komedie slapsticowe, filmy katastroficzne a nawet coś co przypominało pierwszy teledysk he he. Prawdziwa podróż do przeszłości, do kina z końca XIX i początków XX wieku. Wśród zaprezentowanych filmów znalazły się m.in.: przewrotna aktorka „Metamorfoza motyla”, dokumentalna „Mucha akrobatka”, fabularne i bardzo zabawne „Gniazdko miłości” z Busterem Keatonem, interwencyjne „Te okropne kapelusze” D.W. Grffitha (dziś byłby to filmik o niejedzeniu w kinie), animowany i katastroficzny „Sinking of the Lusitania”, jeden z pierwszych Chaplinowskich filmów „Charlie kokietuje”, bitwa na torty z Flipem i Flapem oraz kilka filmów Meliesa w tym odrestaurowana i kolorowa „Podróż na księżyc” z autorską narracją Serge’a Bromberga.

Mi zdecydowanie najbardziej utkwiła w pamięci filmowa podróż przez San Francisco na kilka dni przed wielkim trzęsieniem ziemi, które zniszczyło to miasto w 1906 roku. To jedna z takich wypraw, które lubię w starym kinie szczególnie. Możliwość zobaczenia miejsc już nieistniejących, dowód na wartość sztuki filmowej, która zapisała dla kolejnych pokoleń wygląd miejsc, ludzi, zdarzeń. Te dokumentalne zapiski z przeszłości, to jedna z możliwości podróżowania w czasie.

Kilka historii opowiedzianych przez Bromberga, a dotyczących odnajdywania zaginionych filmów, było bardzo ciekawych, pokazywało trud, ale też przypadkowość tego zajęcia. Wiele filmów łączono w całość ze skrawków istniejących filmów w różnych archiwach. Przypadkowo trafiano na zapomniane puszki leżące na półkach i dopiero obejrzenie dostępnych tam taśm doprowadzało do historycznego odkrycia filmu uznanego za zaginiony. W ten sposób znaleziono kilka lat temu ręcznie malowaną, kolorową wersję „Podróży na księżyc” Georgesa Meliesa, którą powszechnie uważano za utraconą. Firma Lobster podjęła się rekonstrukcji cyfrowej tego filmu i odtworzyła wersję kolorową, która kilka lat temu miała premierę na festiwalu w Cannes, a dziś jest powszechnie dostępna i dobrze znana z internetu.

Dwa ponad półtoragodzinne spektakle w kinie Iluzjon były sporą gratką dla wielbicieli niemych i zapomnianych filmów. Serge Bromberg dał się poznać, jako prawdziwy pasjonat i ciekawa osobowość. To człowiek zarażający swoją pasją i jeden z tych, którzy próbują zachować dla kolejnych pokoleń wielki filmowy dorobek pierwszych twórców kina. To były szczególne i niezapomniane chwile w kinie Iluzjon, szkoda że nie udało mi się obejrzeć wszystkich filmowych propozycji tegorocznego Święta Kina Niemego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz