Strony

czwartek, 18 lipca 2019

44. FPFF. Zespół Selekcyjny rezygnuje


Jak można przeczytać na łamach „Gazety Wyborczej” i Onet.pl wszyscy członkowie Zespołu Selekcyjnego, którzy wskazali filmy do konkursu głównego 44. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych złożyli rezygnację z prac w Radzie Programowej tego wydarzenia. Wojciech Marczewski opowiada o tym, jak doszło do niefortunnych decyzji Komitetu Organizacyjnego.

Wczoraj na swoich profilach w mediach społecznościowych o rezygnacji z udziału w Radzie Programowej i w Zespole Selekcyjnym poinformowali Jagna Janicka i Jakub Czekaj. Dzisiaj przewodnicząca Zespołu Kinga Dębska poinformowała, że decyzję o rezygnacji podjęli wszyscy członkowie tej grupy doradczej, także ona, Leszek Dawid i Wojciech Staroń.

"Zostaliśmy zaproszeni do zespołu przez pana Wojtka Marczewskiego, który jest dla nas gwarantem porządnego podejścia do zadania, którego chcieliśmy się podjąć najuczciwiej jak potrafimy" - powiedziała przewodnicząca Zespołu Selekcyjnego Kinga Dębska. "Mieliśmy wybrać osiem filmów, które nie podlegają potem dyskusji, a łącznie wskazać 20. Tak się jednak nie stało" - dodała. "Wierzyliśmy, że komisja selekcyjna ma jakieś znaczenie. Tak było zawsze. Okazało się, że jest inaczej. Zostałam zaproszona do czegoś innego niż się okazało finalnie. Teraz jesteśmy rozgoryczeni. Obok filmów Marka Lechkiego, Xawerego Żuławskiego i debiutu Bartosza Kruhlika, które wypadły z wybranej przez nas ósemki, był też film Doroty Kędzierzawskiej. Okazało się, że reżyserka sama go nie wycofała" - dodała. Dębska stwierdziła też, że "jej rola przy festiwalu w Gdyni się skończyła" oraz, że "Zespół Selekcyjny już nie istnieje". "Kiedyś było tak, że przewodniczący komisji selekcyjnej uczestniczył w odbywającym się dzień później spotkaniu komitetu organizacyjnego. Wyraziłam taką chęć, nie zostało to jednak rozpatrzone pozytywnie" - powiedziała.

Zadaniem Zespołu Selekcyjnego - wybranego z Rady Programowej festiwalu w Gdyni - było wybranie 20 filmów z około 40 zgłoszeń. - Na liście, którą przekazać mieli do Komitetu Organizacyjnego, pierwsze 8 obrazów miało absolutnie, bezdyskusyjnie wchodzić do konkursu, a kolejne 8 Komitet miał uzupełnić swoimi kandydaturami. Po połowie - taka była umowa między środowiskiem filmowym, a organizatorami - tłumaczy Wojciech Marczewski w rozmowie z Onetem.


- Nagle na zebraniu usłyszałem, że to nie są dobre filmy. Nagle ktoś oświadcza, że nigdy o żadnej umowie nie słyszał. To przypominało zły sen. Skreślili cztery z ośmiu filmów. Zacząłem protestować, dyskutować. Usłyszałem, że w regulaminie nie ma nic o umowie, co odpierałem przypominając, że był to tak zwany "gentleman's agreement" - podkreśla.  - Umowa ustna prawnie, według polskiego prawa, ma taką samą wartość, jak umowa spisana. Została ona przyjęta w obecności kilkunastu osób przez Komitet Organizacyjny; ten sam, którego część na kolejnym posiedzeniu twierdziła, że takiej umowy w ogóle nie było. Dyrektor festiwalu potwierdził jednak, że taka umowa była, na co przewodniczący Komitetu również przyznał, że umowa została zawarta, ale była to "miękka umowa" - tłumaczy Marczewski w rozmowie z Onetem.

Marczewski zaznacza, że żaden z filmów nie został odrzucony z powodów natury politycznej. - Nie ma w nich polityki; chyba, że opowiadanie o młodych ludziach jest aktem politycznym - dodaje, podkreślając, że "Supernova" to przede wszystkim psychologiczna opowieść o ludziach. - W trakcie zebrania Komitetu Organizacyjnego byłem prowokowany do obrony każdego z filmów osobno. Nie chciałem na to przystać. Nie chcę bronić konkretnych filmów, tylko zasad. Bronię umowy, która była zawarta między nami, powszechnie znaną w środowisku, omawianej publicznie. Wychowałem się w takim środowisku, w którym umów się dotrzymuje - dodaje.

Dyrektor festiwalu Leszek Kopeć powiedział, że w najbliższym czasie Komitet Organizacyjny ogłosi swoje stanowisko, w którym m.in. odniesie się do słów Wojciecha Marczewskiego. "Rozważania nad umowami ustnymi są dość skomplikowane, mamy do czynienia z pewnym nieporozumieniem. Na pewno nie zostawimy sprawy tak, jakby jej nie było" - stwierdził Kopeć.

- Nie chcę przyjąć do wiadomości wariantu, że te filmy nie będą włączone, zwłaszcza, że dyrektor Kopeć oświadczył, że jest w stanie je zmieścić. Jest miejsce, jest czas, festiwal jest w połowie września, filmy są gotowe. Jeszcze mogą znaleźć się w tym konkursie. Jeżeli nie nastąpi zmiana, w przyszłym roku nikt się nie zgodzi wziąć udziału w Zespole Selekcyjnym. Można uznać wariant, że Zespół zastąpi Komitet Organizacyjny, ale podważam kompetencje profesjonalne znacznej części tej komisji; to nie są zawodowi filmowcy, ludzie, którzy będą w stanie rozpoznać wartość eksperymentalnego filmu, "wyłapać go". Trzeci wariant to pojawienie się dyrektora artystycznego, który na swoje barki weźmie odpowiedzialność za to, jakie filmy zakwalifikują się do konkursu głównego - tłumaczy. [źródło: Onet.pl, „Gazeta Wyborcza”]

W skład Komitetu Organizacyjnego wchodzą: dyrektor festiwalu Leszek Kopeć, przewodniczący Rady Programowej Wojciech Marczewski, wiceminister kultury Paweł Lewandowski, Jacek Bromski (prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich), Radosław Śmigulski (dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej), Jacek Kurski (prezes TVP), Krzysztof Olendzki (dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza), Rafał Wiśniewski (dyrektor Narodowego Centrum Kultury), Artur Adamski (wicedyrektor Departamentu Edukacji i Wydawnictw NBP), Agnieszka Odorowicz (Cyfrowy Polsat) oraz przedstawiciele pomorskiego samorządu i miasta Gdynia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz