Strony

sobota, 21 września 2019

O przyszłości festiwalu w Gdyni na Forum SFP


W sobotę 21 września doszło do spotkania środowiska podczas Forum Stowarzyszenia Filmowców Polskich. Byli na nim obecni m.in. Radosław Śmigulski, Wojciech Marczewski, Jacek Bromski, Agnieszka Odorowicz. Sprawa dotyczyła przyszłości festiwalu.

Śledziłem przez dłuższą chwilę to wydarzenie. Podczas spotkania starli się ze sobą panowie Śmigulski i Marczewski, ale niestety nie doszło między nimi do załagodzenia sporu, panowie jedynie przedstawili swoje odmienne stanowiska. Wojciech Marczewski zrezygnował z funkcji przewodniczącego Rady Programowej festiwalu.

SFP, w osobie Jacka Bromskiego, przedstawiło swój  pomysł na reformę festiwalu, ale nie było tutaj wielkiej rewolucji. Potem przystąpiono do dyskusji, padło kilka pomysłów i propozycji, ale żadnych konkretów nie ustalono. Za to na pewno jest wola zmian w sposobie przeprowadzenia selekcji festiwalu. Postuluje się wprowadzenie dyrektora artystycznego lub stworzenie niezależnej selekcji jak chociażby na Slamdance (kilkanaście/kilkadziesiąt niezależnych od siebie osób ogląda filmy i wystawia im oceny, ze średniej dobierane są filmy do konkursu. PS. Tego sobie w naszych realiach nie wyobrażam).

Celną uwagę powiedział Feliks Falk: „Trzeba zrobić wszystko, żeby odciąć się od wpływu urzędników na selekcję filmów w konkursie”. Dobrze powiedział też Maciej Karpiński, który mówi o tym, aby nie ograniczać się do określonej w regulaminie liczby filmów, że proces ten powinien być otwarty i doprowadzić powinien do przyjęcia wszystkich dobrych filmów. Swoją uwagą o festiwalu podzielił się Krzysztof Zanussi: Źle się dzieje z naszą kulturą. Rozpowszechniło się chamstwo w relacjach urzędniczych. Obecna "warszawka" jest zwarta i nie można jej krytykować. Nie mam też poczucia duchowej swobody na tym festiwalu. Ten festiwal miał nas promować na świecie – mieli tu być dystrybutorzy, agenci i dziennikarze ze świata. A żadnej ekspozycji na świat nie ma. Mistrz zaproponował zrobić otwarte obrady jury. Pomysł wywołał brawa, ale dość szybko zdano sobie chyba sprawę, że nie ma szans na jego realizację.

Podczas spotkania wyczuwalne były środowiskowe tarcia pomiędzy SFP a Gildią Reżyserów. Jednocześnie nawoływano do tego, aby nie dać się podzielić i aby wspólnie wypracować najlepszy model dotyczący przyszłości festiwalu. Padła propozycja utworzenia specjalnej grupy zadaniowej do przeprowadzenia reformy festiwalu, do której zaproszone zostałby wszystkie środowiska reprezentujące polską kinematografię. Nie zauważyłem, aby propozycja ta padła na podatny grunt.

***

Nie ma wątpliwości, że niesnaski w środowisku polskiego kina nie służą sprawie. Potrzebne jest porozumienie i przede wszystkim transparentność w działaniach dotyczących przyszłości festiwalu. Na ile jest to w ogóle do zrealizowania? Dziś daleki jestem od optymizmu, bowiem podczas spotkania słychać było wypowiedzi przypominające chęć powrotu do przeszłości, do czasu festiwalu "przed Michałem Chacińskim" (jako dyrektor artystyczny wprowadził autorską wizję konkursu, za co wiele osób w środowisku do dziś go krytykuje). Nie wyobrażam sobie takiego nijakiego festiwalu w przeszłości, ciągłego poklepywania po plecach, wspólnego dowodzenia swojej wielkości wśród naszych autorów. Kino się zmienia, świat się zmienia, potrzebujemy odważnego spojrzenia na film, trzeba spróbować zbliżyć się do nurtów światowych, spróbować je kształtować. Mamy narzędzia, twórców, pomysły. I nie dotyczy to tylko młodych autorów.

Tylko odważny i niezależny kształt konkursu, tylko odważne, mocne i wartościowe artystyczne propozycje powinny w takich zmaganiach uczestniczyć. Bez sentymentów, bez kalkulacji, wygrać powinni tylko Ci, których propozycje są udane. Jak do tego doprowadzić? To bardzo jeszcze długa droga... bardzo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz