Strony

środa, 23 października 2019

Zamieszanie wokół „Bożego ciała”


„Boże ciało” w reżyserii Jana Komasy podbija polskie kina, ale obok zainteresowania filmem idą też kłopoty. Pierwowzór postaci, która posłużyła do opowiedzenia historii fałszywego księdza, poczuł się oszukany. Na filmowców spadło wiele gorzkich uwag. Głos w sprawie zabrał więc producent, reżyser i scenarzysta.

27-letni Patryk, pierwowzór głównego bohatera „Bożego ciała” powiedział w rozmowie z NaTemat.pl: Uważam, że przed zdjęciami ktoś powinien się chyba do mnie udać z pytaniem, czy może coś takiego zrobić. Nikt tego nie zrobił. I nie chodziło mi o żadne pieniądze. Chodziło o czyste sumienie. Przecież gdyby nie ja, to tego filmu by nie było. […]Poczułem się oszukany. Już sześć lat temu scenarzysta [Mateusz Pacewicz — przyp. red.] przeprowadzał ze mną rozmowę potrzebną do pracy na studia. Tak mi powiedział, a ja byłem młody i się zgodziłem. Potem w "Wyborczej" pojawił się artykuł o mnie ze zmienionym imieniem — "Kamil, który księdza udawał", a później ten człowiek wydał jeszcze książkę "Kazanie na dole".

Podobno pan Patryk zastanawia się nad złożeniem pozwu, otrzymał też propozycję wzięcia udziału w filmie dokumentalnym na swój temat.

Do sprawy odnieśli się producent filmu „Boże ciało” oraz jego scenarzysta:

W nawiązaniu do ostatnich doniesień medialnych, w imieniu Aurum Film informuję, że jesteśmy w kontakcie z Panem Patrykiem – rozmawialiśmy z nim i wyjaśniliśmy sobie pojawiające się w mediach informacje i pozostajemy w dobrych relacjach. Nie chcieliśmy nigdy angażować go do promocji filmu i nie powoływaliśmy się na jego nazwisko, gdyż „Boże Ciało” nie jest oparte na historii jego życia, lecz jedynie luźno inspirowane różnymi przypadkami fałszywych księży.

Informacje na ww. temat znalazły się zresztą w samym filmie, gdzie podkreślamy w napisach końcowych, że opisana historia jest fikcyjna, mimo inspiracji prawdziwymi wydarzeniami. Wiadomo zaś, że tego typu opowiadanie filmowe ma kompletnie inny charakter niż film oparty na faktach. Zdumiewa mnie, że obiektywne media zignorowały te informacje i nie skontaktowały się z twórcami, ani producentami w tej sprawie. Ubolewam też nad tym, że w pogoni za ciekawym newsem można wywlec na wierzch trudną i złożoną historię prawdziwego człowieka i zbudować na niej skandal, krzywdząc przy okazji twórców wartościowego filmu.

Leszek Bodzak, producent filmu

Przed rozpoczęciem pracy nad filmem udokumentowaliśmy i przeanalizowaliśmy kilka historii o fałszywych duszpasterzach  – między innymi tę, którą Mateusz opisał w swoich tekstach reporterskich „Kamil, który księdza udawał” oraz „Kazanie na dole”.

Żadna z historii fałszywych duszpasterzy nie stanowiła jednak materiału na film fabularny, który rządzi się swoimi prawami: powinien być wielowymiarowy, wielowątkowy i spójny dramaturgicznie. Dlatego zdecydowaliśmy się odejść od faktografii na rzecz fikcji. Poza centralnym motywem udawania księdza – sytuacji, która zdarza się w Polsce regularnie „Boże Ciało” ukazuje całkowicie fikcyjne postaci i wątki, takie jak: realia zakładu poprawczego, kryminalna przeszłość bohatera, relacje społeczne prowincjonalnego miasteczka, konflikt spowodowany przez wypadek samochodowy, romans bohatera z miejscową dziewczyną, jego relacje z kapelanem, innymi wychowankami poprawczaka, kościelną, proboszczem, etc.

Inspirowaliśmy się w pracy nad filmem wieloma dziełami fikcyjnymi i reporterskimi. Zdecydowaliśmy się zachować formułę filmu „zainspirowanego prawdziwymi wydarzeniami”, ponieważ za naszą pracą stała potężna dokumentacja. Twierdzenie jednak, że film ukazuje historię konkretnej osoby jest nieprawdziwe.

Mateusz Pacewicz, scenarzysta filmu i Jan Komasa, reżyser filmu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz