Strony

środa, 8 kwietnia 2020

Mroczna i smutna historia „Kotów”


W końcu ktoś zaczął mówić na temat sytuacji panującej podczas etapu post-produkcji kinowej wersji musicalu „Koty”. To najgorszy film 2019 roku według organizatorów Złotych Malin. Padają bardzo poważne oskarżenia na temat tego, jak przebiegała praca nad filmem. Szczególnie w fazie tworzenia efektów wizualnych. Jako czarny charakter jawi się tutaj reżyser Tom Hooper.

„Koty” to filmowe kuriozum, bardzo nieudane i nudne przedsięwzięcie. Mimo udziału wielu gwiazd, musicalowym korzeniom i legendzie, całość okazała się niestrawnym filmowym doświadczeniem. Czy rzeczywiście najgorszym w 2019 roku? To sprawa względna, ale na pewno tak kosztowna produkcja i jej efekt na ekranie rozczarowują totalnie. Naprawdę trudno jest zrozumieć, co tutaj nie wypaliło i dlaczego powstało coś tak złego.

Gdzie popełniono błąd, kto zawinił? Oskarżenia padają z różnych stron.

Takich historii w dziejach Hollywood było mnóstwo, ale niewiele z nich przeciekło do szerokiej opinii publicznej i zazwyczaj zamiatane były pod dywan. Tym razem jednak ktoś z pionu tworzącego efekty wizualne nie wytrzymał i przybliżył pracę nad „Kotami”.

Z wywiadu dla Daily Beast, przeprowadzonego z człowiekiem pracującym nad efektami wizualnymi, dowiedzieć można się m.in. jak wyglądała praca nad filmem i co wyprawiał reżyser Tom Hooper, autor stojący za Oscarowym „Jak zostać królem”.

Proces pracy nad efektami wizualnymi był bolesny. Podobno na pewnym etapie ich tworzenia koty posiadały bardzo niestosowne szczegóły podkreślające ich intymne części ciała. Zdążono to wychwycić i usunąć. Kolejny problem to „dziwaczna” technologia symulująca futro kotów, co też odbiło się na jakości filmu. W połowie pracy, ktoś to zauważył i pion produkcyjny wpadł w panikę. Padły oskarżenia o sabotaż prac nad filmem.

Sprawy przybrały zły obrót i jak donosi raport, sytuacja w zespole post-produkcji zrobiła się poważna. Anonimowy pracownik mówi o „prawie niewolnictwie”, o pracy wykraczającej poza ustalone limity, spaniu w biurach po kilku dni z rzędu.

Spore zarzuty wysuwane są przeciwko reżyserowi. Zarzuca mu się przede wszystkim to, że „nie ma pojęcia, jak działa animacja”. Tom Hooper wysyłał zespołowi od efektów specjalnych e-maile oczerniające ich pracę, odmówił oglądania kolejnych etapów pracy nad animacją więc specjaliści musieli niejako podejmować decyzje za niego. W pewnym momencie Hooper chciał podobno zobaczyć filmy przedstawiające prawdziwe koty, wykonujące te same czynności, co cyfrowe koty w filmie. Zjadliwy komentarz trochę złośliwie donosi, że w końcu ktoś mu powiedział, że w rzeczywistości koty nie tańczą i nie śpiewają.

Podobno sześć miesięcy zajęło ekipie od efektów stworzenie dwuminutowego zwiastuna filmu, a na ukończenie całej pracy pozostały już tylko cztery miesiące. Wielu twórców od efektów wizualnych zostało zwolnionych lub odeszło z pracy, w związku z presją czasową i zachowaniem reżysera.

I słusznie ktoś zauważa w artykule. Efekty wizualne to nie jest główny problem tego filmu. To po prostu źle wymyślony i opracowany film, źle i nudno opowiedziana historia, która nie angażuje widza i obraża jego inteligencję. Szkoda czasu, a „Koty” polecam tylko tym, którzy chcą zobaczyć, jak można w Hollywood zepsuć dobry i rokujący temat. Dziś wydaje się, że „Koty” powinny zostać musicalem scenicznym już na zawsze, niestety film nieco zepsuł tę legendę.

Szkoda bardzo artystów zaangażowanych w bezpośredni proces powstawania filmu. U wielu aktorów i tancerzy widać wielki wysiłek twórczy włożony w pracę. To miał być początek pięknej kariery dla kilkorga z nich, kolejny królewski musical przeniesiony do kin. Niestety, pozostał niesmak.

1 komentarz:

  1. Moim zdaniem, że kocięta jako zwierzaki są bardzo miłe. Tym bardziej, iż ja także posiadam u siebie ładnego kociaka. Wielce podoba mi się to co napisano w https://kotymainecoon.pl/maine-coon-najwiekszy-i-najbardziej-przyjazny-kot-domowy/ i jestem zdania, faktycznie tak jest często. Tym bardziej, iż koty są dość popularnym zwierzęciem domowym.

    OdpowiedzUsuń