Strony

sobota, 20 marca 2021

Debiutujący reżyserzy z nominacjami do Oscarów

Emerald Fennell w środku

W historii Nagród Akademii jest sporo debiutujących twórców, którzy otrzymali nominacje do Oscara za reżyserię. W tym roku po raz pierwszy nominację do Oscara zdobyła debiutująca w reżyserii kobieta. Emerald Fennell przeszła do historii.

Emerald Fennell zdobyła nominację do Oscara za reżyserię filmu „Obiecująca. Młoda. Kobieta.” i w  sumie otrzymała w tym roku trzy nominacje do Oscara, także za produkcję i scenariusz swojego bardzo udanego filmu.

Debiutujący reżyserzy zdobywający nominację do Oscara za reżyserię zdarzają się dość regularnie. Wielu z nich zbudowała historię kina. Niektórzy wygrywali Oscary za reżyserski debiut, większość zdobyło potem kolejne nominacje. Są i tacy, których historia potraktowała nieco gorzej.

Wśród debiutujących reżyserów z nominacją do Oscara jest między innymi Orson Welles, którego Akademia doceniła za „Obywatela Kane’a”. Twórca ten miał wtedy 25 lat. W powszechnej opinii, to najlepszy film w historii kina. Welles nie zdobył ostatecznie Oscara za reżyserię (przegrał z Johnem Fordem, autorem „How Green Was My Valley”), film otrzymał tylko jedną nagrodę za scenariusz. Orson Welles nigdy więcej nie zdobył nominacji za reżyserię.

W 1955 roku filmem „Marty” w kinie zadebiutował  Delbert Mann. To jeden z tych nielicznych przypadków kiedy ten sam film zdobywał Złotą Palmę w Cannes a potem Oscara dla najlepszego filmu. Delbert Mann zdobył też Oscara za reżyserię. Nigdy później Delbert Mann nie zdobył nawet nominacji do Oscara.

W 1957 roku w kinie zadebiutował Sidney Lumet i to filmowym arcydziełem, czyli „Dwunastoma gniewnymi ludźmi”. W tamtym roku Oscara za reżyserię zdobył David Lean za „Most na rzece Kwai”. Lumet jeszcze czterokrotnie zdobywał nominacje do Oscara za reżyserie, a były to: „Pieskie popołudnie”, „Sieć”, „Książę miasta” i „Werdykt”. Nigdy nie zdobył regulaminowego Oscara, ale w 2005 roku przyznano mu Oscara za całokształt twórczości.

Mike Nichols to kolejny gigant kina, który zdobył nominację do Oscara za reżyserię swojego debiutu. W 1966 roku twórca ten zrealizował film „Kto się boi Virginii Woolf?”, ale Oscara nie zdobył przegrywając z Fredem Zinnemannem, autorem „Oto jest głowa zdrajcy”. Jednak rok później Nichols zdobył Oscara za reżyserię „Absolwenta”, a potem jeszcze trzykrotnie otrzymywał nominacje (za „Silkwood”, „Pracującą dziewczynę” i „Okruchy dnia”).

Robert Redford to jeden z najbardziej skrzywdzonych przez Akademię twórców filmowych. Zdobył tylko jedną aktorską nominację do Oscara („Żądło”), a jedyną Nagrodę Akademii otrzymał właśnie za reżyserski debiut, film „Zwykli ludzie” z 1980 roku. To był także najlepszy film roku. W 1995 roku Redford otrzymał nominacje za produkcję i reżyserię filmu „Quiz Show”. I to  wszystko! W 2002 roku Akademia przyznała mu honorowego Oscara, jakby na pocieszenie.

W 1983 roku w kinach pojawił się debiut reżyserski Jamesa L. Brooksa zatytułowany „Czułe słówka”. Niedługo potem twórca ten zdobył trzy Oscary, za produkcję najlepszego filmu roku, scenariusz a przede wszystkim reżyserię. Fantastyczne osiągnięcie. Brooks nigdy już nie powtórzył tego sukcesu, choć zdobywał nominacje za swoje „Telepasję” i „Lepiej być nie może” oraz produkcję filmu „Jerry Maguire”. I jest dziś klasykiem amerykańskiego kina i telewizji, bo to on jest wśród producentów serialu „Simpsonowie”.

Rok później za debiut reżyserski nominację otrzymał brytyjski twórca Roland Joffe, twórca „Pól śmierci”. 1984 rok w kinie (edycja Oscarów 1985) należał do „Amadeusza” i Milosa Formana. Dwa lata później Joffe zdobył nominację za „Misję”, ale musiał uznać wyższość Olivera Stone’a i jego „Plutonu”. Nigdy później Roland Joffe nie zaistniał na Oscarach.

W roku 1990 powstał film „Tańczący z wilkami”, wielkie wydarzenie tamtych lat, a co najważniejsze debiut reżyserski Kevina Costnera. Ten western przyniósł Costnerowi Oscary za reżyserię i za produkcję najlepszego filmu, który w sumie zdobył 7 Nagród Akademii. Wydawało się, że to początek wielkiej reżyserskiej kariery, ale następnym filmem Costner bardzo się pogrążył. „Wysłannik przyszłości” przyniósł Costnerowi Maliny i na lata zniechęcił go do reżyserii. Twórca ten jeszcze tylko jeden raz stanął po tej stronie kamery, kręcąc udane „Bezprawie”. „Tańczący z wilkami” pozostaje jedynym filmem, za który Costner zdobył nominację do Oscara.

W 1991 roku powstaje debiut Johna Singletona zatytułowany „Chłopaki z sąsiedztwa”. To prawdziwe wydarzenie, także Oscarowe. Singleton był pierwszym w historii czarnym reżyserem nominowanym do Oscara (druga nominacja za scenariusz tego filmu) i do dziś jest najmłodszym reżyserem z tą nominacją. Wtedy musiał uznać wyższość Jonathana Demme, docenionego za „Milczenie owiec”.  Singleton nigdy później nie zdobył nominacji do Oscara i niestety zmarł przedwcześnie w 2019 roku.

W 1999 roku swój debiut reżyserski zrealizował Sam Mendes i było to „American Beauty”. Mendes nie tylko zdobył nominację do Oscara za reżyserię, ale otrzymał też samą nagrodę. To jego jedyny Oscar, a na kolejną nominację twórca ten musiał czekać 20 lat i zdobył ją w zeszłym roku za „1917”, choć po drodze nakręcił kilka świetnych filmów.

W 1999 roku debiutował w reżyserii także Spike Jonze, który z Mendesem rywalizował o Oscara za reżyserię. Jonze zdobył nominację za film „Być jak John Malkovich”. Na Oscara twórca ten musiał poczekać do 2014 roku, kiedy Akademia doceniła go za scenariusz filmu „Ona”.

Rok później w 2000 roku zadebiutował Stephen Daldry, a jego „Billy Elliot” przyniósł mu bardzo zasłużoną nominację do Oscara. Nagrodę zdobył wtedy Steven Soderbergh za „Traffic”.

W 2002 roku zadebiutował filmem „Chicago” Rob Marshall i praca ta przyniosła mu nominację do Oscara za reżyserię. Twórca ten przegrał wtedy z Romanem Polańskim docenionym za „Pianistę”.

W 2006 roku Bennett Miller zdobył nominację do Oscara za reżyserię swojego debiutanckiego „Capote”. Oscara otrzymał wtedy Ang Lee za „Tajemnicę Brokeback Mountain”.

Tony Gilroy to też ceniony scenarzysta, który ma na koncie nominację do Oscara za reżyserię. Zdobył ją za film „Michael Clayton” z George’em Clooneyem. Było to w 2008 roku.

W 2012 roku zadebiutował Benh Zeitlin, a jego pierwszym filmem były „Bestie z południowych krain”. Na nominacji do Oscara za reżyserię się skończyło, a Nagrodę Akademii zdobył Ang Lee za „Życie Pi”.

Po raz ostatni przed Emerald Fennell debiutujący reżyser z nominacją do Oscara to Jordan Peele za film „Uciekaj!”. Nagrodę zdobył wtedy Guillermo del Toro za „Kształt wody”.

W nocy z 25 na 26 kwietnia przekonamy się, czy Emerald Fennell zdobędzie Oscara za reżyserię. Faworytką tej kategorii jest jednak Chloe Zhao za „Nomadland”. Obie to dopiero szósta i siódma kobieta nominowane do Oscara za reżyserię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz