Strony

piątek, 28 stycznia 2022

„Zaułek koszmarów” w rankingu Guillermo del Toro

Trafił Guillermo del Toro swoim nowym filmem w moje oczekiwania. Jego „Zaułek koszmarów” to prawdziwy skarb dla wielbicieli klasyki filmowej, niespiesznych i skupionych opowieści, wizualnych pomysłów i dobrego aktorstwa. Głównych Oscarów z tego nie będzie, ale doświadczenie filmowe stoi na świetnym poziomie. Jak więc „Zaułek koszmarów” prezentuje się na tle poprzednich reżyserskich dokonań Guillermo del Toro?

Wchodzimy do świata cyrkowych dziwactw i dziwolągów gdzieś w 1939 roku, w chwili napadu Hitlera i jego popleczników na Polskę. Mówią o tym bohaterowie filmu, przywołując wygląd nazistowskiego zbrodniarza do Charliego Chaplina. Wchodzimy do mrocznego świata, w którym słychać echa niedawnego wielkiego kryzysu, gdzie tajemniczy przybysz próbuje znaleźć swoje miejsce. Niewiele wiemy o jego mrocznej przeszłości, ale rozwiązanie i tej zagadki kiedyś nastąpi. Stanton Carlisle jest ambitny i nie boi się ciężko pracować, a co najważniejsze świat podrzędnego cyrku bardzo mu odpowiada. Tu pozna kilkoro ciekawych osób, tutaj rozwinie swój talent i stąd ruszy w świat. By go podbić. Jednak ambicja i chęć zdobycia wielkich pieniędzy zaprowadzą go w rejony tytułowego zaułka koszmarów… Tak pokrótce.

Guillermo del Toro snuje swoją opowieść, jak zawsze w swoich filmach, kładąc duży nacisk na stronę wizualną, na budowę klimatu opowieści i na mrok, który się z niej wydobywa. W „Zaułku koszmarów” niepokój podszyty grozą czai się na każdym kroku. Nawet jeśli na chwilę wyjrzy słońce, szybko skrywa je kolejna warstwa ponurych filmowych chmur. Ja lubię takie opowieści, podążam wtedy za tajemnicą, za postaciami, za wydarzeniami. Jest „Zaułek koszmaru” nową wersją powieści, która została już przeniesiona na ekran w 1947 roku i patrząc na zwiastun tamtego filmu dochodzę do wniosku, że Guillermo del Toro bardzo ciekawie nawiązał korespondencję z tamtym klasycznym czarnym filmem. A Guillermo del Toro potrafi opowiadać, w dodatku kocha kino klasyczne i stąd jego wielki hołd dla dzieł noir ze złotych lat tego gatunku. Wiele osób znających tę historię, będzie czytało ten film lepiej.

Niestety tej frajdy nie będą mieli przeciętni widzowie, którzy nie znają i nie oglądają starych filmów. Może właśnie dlatego niedawny apel Martina Scorsese tak do mnie przemówił. Mistrz namawia w jednym ze swoich artykułów do oglądania „Zaułka koszmarów”, nazywając Guillermo del Toro wizjonerem kina, a jego dokonanie, filmem który trzeba obejrzeć w kinie, bo to zachwycający dowód miłości twórcy do filmu. Po seansie zrozumiałem też pomysł, aby „Zaułek koszmarów” wpuścić do kin w wersji czarno-białej. To jest znakomity pomysł, który jeszcze bardziej zbliży film Guillermo del Toro do świata obrazów, z których się wywodzi. Ja taką wersję chętnie bym obejrzał.

„Zaułek koszmarów” plasuje się wśród najlepszych reżyserskich dokonań Guillermo del Toro. Widziałem wszystkie jego pełnometrażowe filmy, ale nie wszystkie dziś pamiętam na tyle dobrze, aby je zmieścić w moim rankingu („Cronos”). Oto filmowy ranking reżyserskich dokonań meksykańskiego twórcy, docenionego już Oscarem, wielkiego wizjonera współczesnego kina. Tutaj ciągle najwybitniejszym jego filmem jest dla mnie „Labirynt fauna”.

 

RANKING FILMÓW GUILLERMO DEL TORO:

 

Labirynt fauna

Zaułek koszmarów

Kręgosłup diabła

Kształt wody

Hellboy

Crimson Peak: Wzgórze krwi

Hellboy: Złota armia

Pacific Rim

Blade: Wieczny łowca II

Mutant

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz