Strony

środa, 7 września 2022

Na chwilę przed 47. FPFF. Nadzieje i obawy

Naliczyłem około 30 filmów do obejrzenia w trakcie tegorocznego 47. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Dziś zastanawiam się, jaki będzie poziom prezentowanych filmów, a przede wszystkim, kto okaże się odkryciem festiwalu. Poszukiwania ruszają 12 września.

Do czasu rozpoczęcia festiwalu w Gdyni, dzięki innym wydarzeniom i premierom kinowym, udało mi się obejrzeć jedynie siedem filmów, z 20 znajdujących się w Konkursie Głównym najważniejszego festiwalu polskich filmów. Jest w tym gronie bardzo dobry film Jerzego Skolimowskiego, udany moim zdaniem film Tomasza Wasilewskiego oraz interesująca propozycja Agi Woszczyńskiej. Propozycje Lecha Majewskiego, Wojtka Smarzowskiego i Małgorzaty Szumowskiej, niespecjalnie mnie przekonały. Więcej do odkrycia czeka na mnie w Gdyni.

O filmach myślę podobnie, na ile zostały one stworzone z myślą o widzach, a jeśli nie o widzach, to czy mają w sobie pokłady oryginalnej autorskiej wypowiedzi. Czy mogę się nimi „dzielić”, pisząc i prezentując w swoich działaniach edukacyjnych? Nie boję się o rzemiosło naszych twórców, ale na ile sprawdzą się scenariusze, emocje, utrzymanie uwagi odbiorcy na ekranie? To w kinie lubię najbardziej. Kompromisowe podejście, dyktowane obawami o powodzenie w kinach, to dziś duży problem w polskiej kinematografii. Ciekawe więc, jak wyglądać będzie tegoroczna Gdynia, a co za tym idzie stan polskiego kina? Jadę odkrywać i zachwycać się polskim kinem, będę tam by przeżywać…

Oto przegląd 20 filmów startujących w Konkursie Głównym, moje nadzieje i obawy, moje obserwacje i uwagi.

 

„Apokawixa” w reżyserii Xawerego Żuławskiego ma być „ekologiczno-apokaliptyczną opowieścią o dojrzewaniu”. Eko-zombie z Bałtyku – jak piszą niektórzy. Odważnie i oby nie w guście produkcji z Netflixa. Konkurs w Gdyni daje nadzieję, że Żuławski wyszedł poza obszar klasycznego opowiadania, ale pytanie czy poszedł tak daleko, jak w „Mowie ptaków”? „Brigitte Bardot cudowna” Lecha Majewskiego to jeden z tych filmów, z którymi się bardzo rozmijam. Nawet nie próbuję oceniać tej propozycji, jak zawsze u tego twórcy mocno intelektualnej i symbolicznej, ale zrealizowanej z artystycznym i wizualnym wyczuciem. Lech Majewski ma swoich oddanych wielbicieli, ja do nich nie należę.

Pierwszy na liście z filmów bardzo oczekiwanych, to „Broad Peak” w reżyserii Leszka Dawida. To może być wielkie kino, z zapierającymi scenami, z pasją opowiadania i emocjami. Ta opartych na faktach historia, która może być bardzo różnie opowiedziana, pytanie brzmi więc, w jakie obszary zabiorą nas twórcy. „Chleb i sól”, debiutującego w pełnym metrażu Damiana Kocura, na dniach pokazany zostanie na festiwalu w Wenecji, co już czyni tę propozycję znaczącą. To reżyser, który krótkimi metrażami ukazał wielki talent i który pracuje z aktorami nieprofesjonalnymi. Bardzo bym chciał, aby jego pełnometrażowy debiut się udał. „Cicha ziemia” to też debiut, film który znany jest już z kin i który przyjmowany jest zazwyczaj życzliwie. Bardzo to ciekawy portret bohaterów, rewelacyjnie sfotografowana, artystyczna wypowiedź. Sporo tutaj prawdy o ludziach i dzisiejszym świecie.

Filmem „Filip” powraca po kilku latach do reżyserii Michał Kwieciński, autor znakomitych „Statystów”. Opis jego nowej propozycji brzmi średnio zachęcająco, ale skrywać tu może się ciekawa i zaskakująca historia. W ekipie m.in. autor zdjęć Michał Sobociński, wybitni specjaliści od scenografii i kostiumów, międzynarodowa obsada z Erykiem Kulmem na czele. „Głupcy” Tomasza Wasilewskiego to filmu budzący skrajne emocje, obecność w konkursie nie zaskakuje, także dzięki udziałowi producentki Ewy Puszczyńskiej. Kino Wasilewskiego nie każdego przekonuje, ja znalazłem w nim pokłady autorskiej wypowiedzi, które mnie przekonały. Nie przekonała mnie za to wypowiedź Marty Minorowicz zatytułowana „Iluzja”. Nie wszedłem w konwencję, nie znalazłem tutaj filmowego napięcia i emocji. Oczekiwania były większe. To totalne kino autorskie.

„Infinity Storm” Małgorzaty Szumowskiej zrealizowany został dla widza z USA. Niestety propozycja nie porywa na poziomie filmowych emocji, jakie powinny charakteryzować survivalowe kino. Problem też w tym, że takich filmów nakręcono mnóstwo i autorka nie wnosi tutaj nic nowego. Sprawne, ale przeciętne kino. Inaczej odbieram film Jerzego Skolimowskiego, który „IO” pokazał filmowy pazur. To głos w obronie zwierząt i gdyby tylko zwierzętom pozostawić tutaj głos… Film nie jest równy, ale mocno działa w dzisiejszej rozmowie o problemach świata. Skolimowskiego stać na ciekawe rozwiązania i próbę poszukiwania jakiejś nowej formy. Polski kandydat do Oscara, to spore wyróżnienie i wiadomo, że film nie wyjedzie z Gdyni bez nagród.

„Johnny” to oparta na faktach historia księdza Jana Kaczkowskiego, ale z pewnej perspektywy. Dobry zabieg. Dawid Ogrodnik w zwiastunach aktorsko szarżuje, ale to jego znak rozpoznawalny. To może być „Sonata” tegorocznej Gdyni lub wielkie rozczarowanie. Łatwo w takich opowieściach skręcić na mieliznę i wpaść w filmowy banał. „Kobieta na dachu” ma za sobą dobre przyjęcie i nagrody na Tribeca Film Festival, ale to nie gwarantuje filmu wybitnego. Anna Jadowska to autorka, która tworzy bez kompromisów i na pewno nie będzie schlebiać widzom. Film na różnych etapach pre- i produkcji zyskiwał bardzo pozytywne oceny. Dorota Pomykała jest z jedną z głównych kandydatek do nagrody aktorskiej. Mam dobre przeczucie względem tej filmowej propozycji.

Kolejne dwie propozycje dotyczą naszej historii. „Orlęta. Grodno ‘39” twórcy „Karbali” i „Orzeł. Ostatni patrol” Jacka Bławuta. Trudno tutaj pisać o oczekiwaniach. Byłoby wskazane, żeby filmy trzymały dobry poziom, by historie miały potrzebne napięcie i rozmach. Nurt historyczny i patriotyczny w polskim kinie jest coraz wyraźniejszy.

Ciepło myślę o takim filmie, jak „Strzępy” w reżyserii Beaty Dzianowicz. Rodzina, odrobina humoru, choroba, życie… Pytanie, jaką ręką został film nakręcony, bo potrzeba tutaj delikatności i filmowej mądrości. „Śubuk” to jak chcą producenci i twórcy „wypełniona emocjami, optymizmem i czułym humorem opowieść o kobiecej sile, radości życia, odmiennym postrzeganiu świata”. Za kamerą Jacek Lusiński, autor „Carte Blanche”, a produkują twórcy m.in. „Bożego Ciała”. Jestem ostrożny… Podobnie sprawa ma się z filmem „Tato”, debiutującej w pełnym metrażu Anny Maliszewskiej. Film drogi… po drogach Ukrainy. To może być wydarzenie, ale już kilku speców od teledysków w polskim kinie poległo.

Wydarzeniem festiwalu będzie na pewno „The Silent Twins”, trzeci pełnometrażowy a pierwszy angielskojęzyczny film w dorobku Agnieszki Smoczyńskiej. Premiera w Cannes, ekranizacja cenionego reportażu, historia ważna i wrażliwość reżyserki sumują się na  film mogący znacząco powalczyć o nagrody. Mocno zaciskam kciuki.

„Wesela” spodziewano się w zeszłym roku w Gdyni, ale dopiero po roku film trafił do konkursu. Ciekawe będzie przyjęcie Wojtka Smarzowskiego i jego tutaj obecność. W mojej ocenie nie jest to najlepszy z filmów tego twórcy, a te wybitne w Gdyni przegrywały. Dobrze jednak, że „Wesele” będzie w konkursie głównym, jest o czym rozmawiać, bo perspektywa reżysera odbiega od głównej linii partii. Stawkę 20 filmów zabiegających o Złote Lwy zamyka film „Zadra” w reżyserii Grzegorza Mołdy. Twórca ten będzie miał też film w konkursie filmów mikrobudżetowych. „Zadra” to jeszcze jedna opowieść osadzona w raperskiej przestrzeni naszego kraju. Na razie twórcy świetnie się w niej poruszają, mam nadzieję, że i tutaj będzie podobnie.

W Konkursie Filmów MIkrobudżetowych startuje siedem filmów i bardzo jestem ciekawy tych propozycji. Przed rokiem odkryłem tutaj kilka filmowych skarbów. 30 filmów zostanie zaprezentowanych w konkursie filmów krótkometrażowych.

KONKURS FILMÓW MIKROBUDŻETOWYCH

„Algorytmika”, reżyseria: Marcin Piotrowski

„Czas na pogodę”, reżyseria: Jacek Raginis-Królikiewicz

„Hela”, reżyseria: Anna Kasperska

„Matecznik”, reżyseria: Grzegorz Mołda

„Obudź się”, reżyseria: Filip Dzierżawski

„Słoń”, reżyseria: Kamil Krawczycki

„Spadek”, reżyseria: Jakub Laskowski

***

47. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych rozpoczyna się w Gdyni 12 września i potrwa do 17 września. Czy po udanym zeszłorocznym festiwalu, w tym roku poziom wzrośnie? Jak przyjętych zostanie 20 tytułów w konkursowych zmaganiach? Jury pod przewodnictwem Jerzego Domaradzkiego nie będzie miało łatwego zadania i wcale mnie to nie martwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz