Strony

czwartek, 22 czerwca 2023

Oscary wspierają kinowe doświadczenie

Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej (AMPAS) zdecydowała się na wprowadzenie nowych reguł dopuszczania filmów do nominacji w najważniejszej oscarowej kategorii: Najlepszy Film Roku. Zmiany te wzmacniają pozycję kin kosztem serwisów streamingowych. Decyzje te uderzają przede wszystkim w Netflix czy AppleTV+, ale cieszą ludzi, którzy doświadczenie kinowe stawiają na pierwszym miejscu.

Do tej pory było tak, że do walki o Oscary można było zgłaszać filmy, które były wyświetlane przez siedem dni w kinach jednego z sześciu amerykańskich miast (Nowy Jork, San Francisco, Los Angeles, Chicago, Miami, Atlanta). Ułatwiało to ubieganie się o nominacje filmom wyprodukowanym przez serwisy streamingowe. Wygląda na to, że czasy wyświetlania filmu przez tydzień w jakimś małym kinie, właśnie dobiegają końca. Do walki o Oscary wystarczyła limitowana premiera kinowa ograniczająca się do kilku kin. Teraz tak łatwo już nie będzie. Filmy, które będą miały premierę w 2024 roku, będą musiały spełnić dodatkowe wymagania, by ubiegać się o nominację w kategorii dla najlepszego filmu roku.

Wśród wprowadzonych teraz przez AMPAS zmian jest m.in. konieczność szerszej dystrybucji kinowej filmów kandydujących do Oscara dla najlepszej produkcji roku. Muszą one być pokazywane przez siedem dni z rzędu w kinach dziesięciu z pięćdziesięciu najważniejszych amerykańskich rynków, nie później niż w 45 dni po oficjalnej premierze. Dystrybutorzy filmów, które trafią do kin pod koniec 2024 roku muszą przedstawić Akademii do weryfikacji szczegółowy plan ich dystrybucji na początek kolejnego roku. Spełnienie warunków dopuszczalności musi zakończyć się do 24 stycznia 2025 roku. AMPAS zaznacza, że warunki te obowiązywać będą póki co w najważniejszej kategorii, ale nie wyklucza wprowadzenia ich dla wszystkich pozostałych. Filmy spoza USA mogą być dystrybuowane na dwóch z dziesięciu rynkach kinowych w USA.

"Podobnie jak każdego innego roku, również i teraz dokonaliśmy odświeżenia naszych zasad dopuszczalności do Oscarów. Wspierając naszą misję celebrowania i honorowania sztuki filmowej, mamy nadzieję, że wydłużenie przez nas okresu, w jakim filmy muszą być wyświetlane w kinach, by móc zdobyć Oscara, zwiększy ich widoczność na świecie i zachęci widzów do oglądania ich w kinach. Na podstawie przeprowadzonych przez nas rozmów z twórcami, jesteśmy przekonani, że zyskają na tym artyści i miłośnicy kina" - oświadczyli Bill Kramer i Janet Yang z AMPAS. Wiadomo, że wśród rozważanych reguł dopuszczalności było wydłużenie okresu wyświetlania filmów w kinach przez dwa tygodnie.

Decyzja AMPAS nie pozostała bez reakcji przedstawicieli Krajowego Związku Właścicieli Kin (NATO). "W imieniu mężczyzn i kobiet pracujących w kinach na terenie całego kraju bijemy brawo i dziękujemy Akademii Filmowej za wprowadzone przez nią zmiany. Decyzja ta utwierdza nas w przekonaniu, że aby w pełni zostać docenionym jako forma sztuki, filmy muszą być pokazywane w warunkach, do których je stworzono. Najlepsze filmy na świecie wypadają najlepiej na dużym ekranie" - czytamy w oświadczeniu prezesa NATO, Michaela O'Leary’ego. [źródło Interia.pl, Variety.com, Oscar.org]

Nowe zasady kwalifikacji będą obowiązywały podczas 97. ceremonii rozdania Oscarów, która odbędzie się w 2025 roku, więc dotyczyć będą filmów wchodzących do kin w 2024 roku. Z jednej strony wcześniejsze oscarowe zagrania Netflixa nabiorą innego znaczenia i firma ta zostanie zmuszona do większej dostępności swoich filmów w kinach, jeśli zechce powalczyć o najważniejszego Oscara. Z drugiej strony rykoszetem dostaną małe i niezależne produkcje filmowe, takie jak „To Leslie”, która w 2022 roku nie spełniłaby nowych regulaminów Akademii.

Serwisy streamingowe zasadniczo przewidziały taki rozwój wydarzeń. Amazon wprowadził swój film „Air” na 3500 ekranów kinowych, a Apple podpisał umowę o dystrybucji kinowej swojego „Killers of the Flower Moon” z Paramountem. Apple ogłosił w marcu inwestycje rzędu 1 miliarda dolarów w filmy kierowane do kin, a Amazon zobowiązał się do wprowadzania do kin do 12-15 filmów rocznie. Jedynie Netflix niespecjalnie reaguje na te zmiany i po prostu gra w swoją grę… I szkoda, bo to oznacza, że śladowe będą kinowe pokazy na przykład nowego filmu Davida Finchera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz