No proszę, bezpretensjonalna komedia bardzo celnie naśmiewająca się z amerykańskiego stylu życia i ich historii. W dodatku w „Bez lukru” pełno jest fajnych cytatów z popkultury, wiele gwiazd i totalnego luzu. Mi to sprawiło sporo frajdy, ale nie miałem żadnych oczekiwań, po tym filmie. Może o to chodzi?
Do obejrzenia filmu zachęciła mnie fotka z Jerrym Seinfeldem, ale mocno zniechęciła Melissa McCarthy. Bez większego przekonania włączyłem więc „Bez lukru” i gdybym nie potrzebował chwili wytchnienia, to film zostałby wyłączony po 10 minutach. Dobrze, że tak się nie stało, bo po głębszym wejściu w opowieść, a przede wszystkim po złapaniu humoru i założeń tej produkcji, okazało się, że „Bez lukru” to znakomita amerykańska satyra. Duża w tym zasługa mocno przerysowanych postaci, wielu niespodzianek (także obsadowych) i dużego dystansu do amerykańskiej historii.
Wyłapywanie cytatów, nawiązań, historycznych smaczków, to chyba główna zaleta tej zwariowanej opowieści o rywalizacji dwóch firm produkujących płatki śniadaniowe. W dodatku świetnie tutaj dobrano aktorów, którzy doskonale wiedzieli, w jakiej bzdurnej opowieści biorą udział i zdecydowanie w taki też sposób podeszli do swojej pracy (Hugh Grant, Jim Gaffigan, Amy Schumer, Christian Slater, Bill Burr, Dan Levy, James Marsden, Fred Armisen, Maria Bakalova + niespodzianki).
Ja ten dystans doceniam, co przełożyło się na bezbolesne filmowe doświadczenie, które w historii się nie zapisze, ale sprawiło mi sporo frajdy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz