„Gremliny” to jedna z tych
pozycji, które szturmowały kina w połowie lat osiemdziesiątych. Ta klasyczna
pozycja bawiła młodych widzów (mnie na pewno), ale czy będzie bawić widzów
współczesnych? Nieznośne stworki mają powrócić w trzeciej części. Nie powróci
jednak twórca oryginału, a miejsce to zająć ma inny spec od kina familijnego.
Pierwsze „Gremliny” powstały w 1984 roku, a za reżyserię filmu odpowiadał Joe Dante, twórca licznych filmów grozy, który dziś wydaje się reżyserem nieco zapomnianym. Dante dobiega 80 lat i nie ma na horyzoncie znaczących planów. Pozostaje klasykiem, który dał nam m.in. „Piranie”, „Skowyt”, pracował przy serialowej „Nagiej broni”, jednym z segmentów kinowej „Strefy mroku”, potem zachwycił pierwszymi „Gremlinami”, a potem dobrze przyjęto drugą część tego filmu, bardzo lubiłem jego „Interkosmos”. Niestety ostatnie dekady pracy Joe Dantego to pasmo rozczarowań, a ostatnia jego praca pochodzi z 2018 roku. Informacja o planowanej realizacji „Gremlinów 3” automatycznie kojarzyć się powinna z Joe Dante, ale niestety twórca ten nie jest zaangażowany w projekt.
Autorem scenariusza i reżyserią filmu zająć ma się inny klasyk, Chris Columbus, który z „Gremlinami” też jest zaznajomiony, bo napisał scenariusz pierwszego filmu. Columbus to też twórca „Kevina samego w domu” i „Kevina w Nowym Jorku”, ale też człowiek reżyserujący dwa pierwsze kinowe filmy o Harrym Potterze. Jego filmografia też wygląda imponująco, choć i on dziś jest nieco na uboczu Hollywood. Columbus ma też za sobą pasmo porażek, z których „Piksele” z 2015 roku są na czele jego filmowych katastrof. Praktycznie od „Harry’ego Pottera i komnaty tajemnic”, a potem po musicalu „Rent”, nie nakręcił niczego istotnego. Tylko, że wszystko może się zmienić pod koniec sierpnia, kiedy na Netfliksie pojawi się „The Thursday Murder Club” z Helen Mirren, Pierce’em Brosnanem i Benem Kingsleyem. Oczekiwania są spore, scenariusz bazuje na popularnej książce, producentem jest Steven Spielberg.
I to daje przewagę Columbusa nad Dante, bo za „Gremlinami 3” stoi nie kto inny, jak Steven Spielberg właśnie i jego firma Amblin. Jeśli „The Thursday Murder Club” się spodoba widzom, szanse na powrót stworków będzie całkiem prawdopodobny. Warner Bros. czeka podobno na zielone światło od Spielberga, a skoro udało się wskrzesić „Sok z żuka”, to dlaczego nie spróbować z „Gremlinami”. Pytanie zasadnicze brzmi, czy powróci Gizmo.
Cieszą też zapowiedzi, że Gremliny nie będą generowane komputerowo, ale powrócą jako tradycyjne lalki/kukiełki, podobnie jak to miało miejsce 40 lat temu. Na razie ruch jest po stronie Spielberga...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz