Strony

piątek, 2 sierpnia 2019

19. Nowe Horyzonty. Team Spór w kinie #4


„Matthias & Maxime” to do tej pory najlepszy film jaki udało mi się zobaczyć na Nowych Horyzontach.  Swoimi przemyśleniami po seansie filmu dzieli się Jagoda Spór.

Idąc na „Matthiasa & Maxime” myślałam, że będzie to najzwyklejsza w świecie historia przyjaźni, która wystawiona zostanie na próbę. Typowy schemat, który wszyscy znamy i który, jak myślałam, nie będzie już w stanie pozytywnie zaskoczyć. Okazało się jednak, że jest to dojrzały i piękny film o uczuciach i relacjach. W tej bardzo pozornie prostej historii Xavier Dolan (również odtwórca jednej z tytułowych ról) pokazuje nam przewrotność życia, siłę emocji i to, że nie ma dobrego czasu, na nic.

Dolan w swoim filmie wprowadza nas do świata dwójki 30-latków. Matt jest ustabilizowany, ma kochającą dziewczynę, świetną pracę, dobrze wygląda. Max chce się wyrwać, zostawić wszystko za sobą i wyjechać za granicę. Pewnego dnia ich życia do góry nogami wywraca jedno z pozoru nic przecież nieznaczące wydarzenie. Główni bohaterowie zmuszeni są na nowo przepracować w swoich głowach te do niedawna przecież tak oczywiste kwestie. Jest to historia o strachu, ignorowaniu uczuć i wypieraniu swojej tożsamości, ale nie tylko. „Matthias & Maxime” opowiada również o toksycznej relację syna z matką i robi to bezbłędnie. Szerokorozumiane pojęcie miłości we wszystkich scenach wybija się na pierwszy plan, szczególnie dzięki grze aktorskiej. Każde spojrzenie, ruch, słowo pokazują nam wielką siłę uczuć i trud ich ukrywania. To przewrotny film pełen niespodzianek, do którego na swój własny sposób każdy będzie w stanie się odnieść.

„Matthias & Maxime” to do tej pory najlepszy film jaki udało mi się zobaczyć na Nowych Horyzontach. Nie jest to może faktycznie kino odkrywcze. Historia jest dosyć banalna, przewidywalna, raczej gdzieś już ją widzieliśmy. Szanuję jednak to, że Dolan był w stanie stworzyć z niej dzieło bardzo intymne, szczere i ważne, przynajmniej w moim odczuciu. Uważam, że każdy wyniesie z tego seansu to, czego akurat sam najbardziej potrzebuje. Jako widzowie jesteśmy częścią tego filmu i na tyle będziemy w stanie go docenić, na ile sami się na niego otworzymy. Ja definitywnie polecam, bo jest to seans nie tylko naprawdę przyjemny, ale i bardzo wartościowy. [Ocena 8/10]

1 komentarz:

  1. "Nie jest to może faktycznie kino odkrywcze. Historia jest dosyć banalna, przewidywalna, raczej gdzieś już ją widzieliśmy" i ocena 9/10??

    OdpowiedzUsuń