Strony

sobota, 3 sierpnia 2019

19. Nowe Horyzonty. Team Spór w kinie #5


Głównym bohaterem, pokazywanego na 19. MFF Nowe Horyzonty, filmu „Najlepsze lata” (Mid90s) jest 13-letni Stevie. Chłopiec ma bardzo trudną sytuację rodzinną przez co desperacko próbuje wyrwać się z domu przy każdej możliwej okazji. Pewnego dnia poznaje on grupę starszych kolegów, którzy szybko stają się dla niego odskocznią od codziennych problemów. Za reżyserię filmu odpowiada lubiany amerykański aktor Jonah Hill. Jak się spisał? Swoimi przemyśleniami po seansie filmu dzieli się Jagoda Spór.

Film „Najlepsze lata” przedstawia widzom głównie świat żyjących na przedmieściach Los Angeles nastolatków. Niestety przez większość czasu ekranowego nie widzimy nic poza jeżdżącymi na deskorolkach dzieciakami. Wszystkie poważniejsze wątki spychane są tutaj na drugi plan. Jesteśmy świadomi przez co przechodzą główni bohaterowie, ale tak naprawdę nie zagłębiamy się w to, a szkoda. Seans jest przyjemny, lekki, zabawny i to definitywnie, przy tak intensywnym festiwalu jak Nowe Horyzonty, na plus. Chociaż trochę jednak żałuję, że film ten nie potraktował tematu w pewnych momentach trochę poważniej. Wiele wątków czy postaci przydałoby się bardziej rozwinąć, bo po seansie miałam wrażenie, że tego wdrążenia w niektóre detale zabrakło. Historia na pewno broni się natomiast humorem, który jest banalny, ale sprawdza się tutaj idealnie. Ze śmiechu pękała cała sala i wydaję mi się, że tego właśnie festiwalowej publiczności było trzeba.

Jest to film o chęci przynależenia i dorastaniu osadzony w latach 90-tych. Jak więc zostały przedstawione realia tamtych czasów? Jak dla mnie naprawdę dobrze. Kostiumy aktorów oddawały klimat filmu, w szczególności podobał mi się wygląd Lucasa Hedgesa, który wyglądał jak żywcem wyjęty z tamtych lat. Naprawdę zobaczyć można było, że ubrania dobrane zostały z wielką dokładnością, a dla filmu takiego jak „Najlepsze Lata” jest to bardzo istotny detal. Twórcy naprawdę przyłożyli się do stworzenia klimatycznej historii. Zadbano o rekwizyty, wystrój pomieszczeń, wygląd ulic, adekwatny styl chodzenia, mówienia. Na tym polu film naprawdę sobie poradził.

Podsumowując, „Najlepsze lata” był jednym z przyjemniejszych seansów na Nowych Horyzontach. Chwila wytchnienia między bardziej ambitnymi filmami, naprawdę potrzebna chwila. Z jednej strony naprawdę cieszę się, że twórcy podeszli do tematu z dystansem, na luźno, ale z drugiej, jak już wspominałam, trochę zmarnowany potencjał. Nadal jednak uważam, że pod względem realizacyjnym jest to film bardzo w porządku. Polecam go do obejrzenia osobom, które potrzebują chwilę odpocząć. Nie odmóżdża, a naprawdę bawi. [Ocena 7/10]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz