Strony

piątek, 17 maja 2024

„Megalopolis” podzielił widzów w Cannes

Francis Ford Coppola sporo zaryzykował prezentując swój najnowszy film w Cannes. Jednak zaproszenie do konkursu głównego to wyróżnienie, a perspektywa zdobycia trzeciej Złotej Palmy, bardzo kusząca. Po pokazie filmu wiele wskazuje na to, że Coppola tej nagrody nie otrzyma, a jeśli ją zdobędzie to dojdzie do sporej sensacji. Bo „Megalopolis” został dość chłodno przyjęły, a zdania na jego temat są bardzo podzielone, mówi się i o „arcydziele” i o „katastrofie”.

Dziennikarz BFMTV Jérôme Lachasse napisał na portalu X (dawnym Twitterze), że  "Megalopolis" to katastrofa. "Zabawny jak 'The Room' Tommy'ego Wiseau. Z [...] bezsensownymi scenami i absurdalnymi dialogami" – czytamy. Recenzent dodał również, że pod koniec seansu na sali rozległo się buczenie, które przerwano po ukazaniu się na ekranie hołdu dla Eleonor Coppoli, zmarłej żony reżysera.

Brytyjski dziennik "The Guardian" nazwał film Coppoli "projektem pełnym pasji, ale nadętym i mega nudnym". Richard Lawson z "Vanity Fair" stwierdził natomiast, że "Megalopolis" skręciło w złym kierunku. "Być może niektórzy kinomani dostrzegą jakąś wartość w tej dojrzewającej latami epopei" – wyjaśnił.

World of Reel dodaje: „Megalopolis” jest albo najdroższym filmem „eksperymentalnym”, jaki kiedykolwiek powstał, albo szalenie epicką porażką. Nie jestem pewien, do której kategorii należy. Jeśli spotkasz ludzi tutaj, w Cannes, niektórzy powiedzą ci, że to drugie, podczas gdy zdecydowana mniejszość powie, że to pierwsze. Zdecydowanie nie znudziła mi się jego szalona wizja i nielogiczne działania podejmowane przez jej bohaterów. Film Coppoli jest szalenie ambitny i porażający swoją pasją. [...] Film jest oszałamiający wizualnie – kolorowy i wystawny. Przypomina porywający film Coppoli z 1981 roku „One from the Heart”. Dużo tutaj eksperymentuje z niekończącym się nakładaniem obrazów na obrazy. Nigdy nie widziałeś czegoś podobnego. Próbuje na nowo zdefiniować sposób opowiadania i oglądania filmu. 

Oto inne z ocen filmu:

Szalone, współczesne arcydzieło, które na nowo odkrywa możliwości kina. (...) Paradoksalnie produkcja ta jest czymś w rodzaju bałaganu: wydaje się niezdyscyplinowana, przesadzona i pędząca ku wielkim aspiracjom jak ćma do światła. Ale jednocześnie to oszałamiające osiągnięcie filmowe, dzieło mistrza i artysty, który pracuje z Imaxem jak Caravaggio z płótnem. Prawdziwe, nowoczesne arcydzieło, które poraża samą swoją bezczelnością. (...) Coppola przez 138 minut łamie niemal wszystkie fundamentalne zasady tworzenia filmów. Zostaje wierny najważniejszej: nawet przez chwilę nie nudzi, co zainspiruje tylu innych artystów, ilu widzów odstraszy.  Deadline

Nadal przetwarzam w głowie Megalopolis. W każdym razie podczas dzisiejszego seansu w Cannes wyszedłem do toalety po jakiejś godzinie - mój mózg zaczął się po prostu topić. W tej toalecie o ścianę opierał się jakiś mężczyzna - i robił to tak, że zacząłem myśleć o wezwaniu pomocy medycznej. W pewnym momencie obrócił się w moim kierunku i stwierdził: "To jest koszmar". Variety

Absolutne szaleństwo, najbardziej szalony film, jaki widziałem w swoim życiu. (...) W Megalopolis nie ma absolutnie nic, co przypominałoby coś z "normalnego" filmu. Ta historia ma swoją własną logikę, tempo i język. Bohaterowie mówią starożytnymi zwrotami i słowami, mieszając fragmenty z Szekspira i Owidiusza z prostą łaciną. Niektóre postacie porozumiewają się rymami, inne wzniosłymi wersami. Vulture

Pozorna bezmyślność tego filmu to jego funkcja, a nie jakiś błąd! Krzykliwy, monumentalny i absolutnie wyjątkowy autoportret za 120 mln USD, będący jednocześnie baśnią o upadku starożytnego Rzymu i prośbą o ocalenie cywilizacji przed nią samą. Jestem wielkim fanem! Indiewire

Z ogromnym bólem serca muszę stwierdzić, że Megalopolis to po prostu katastrofa. (...) Próbując udramatyzować przedstawione na ekranie, amoralne społeczeństwo, Coppola przestrzelił z tonacją, co skutkuje całą serią niemalże kreskówkowych ekspozycji. (...) Liczba wprowadzanych na ekranie, a następnie z niejasnych przyczyn pomijanych pomysłów i wątków - jak choćby ten, że Adam Driver potrafi manipulować czasem - sprawia, że Megalopolis wydaje się bałaganem. W ostatnich latach niewielu twórców marzyło tak odważnie jak Coppola, ale niektóre wizje, które odkrywają przed nami bohaterowie, są skazane na porażkę. Screen Daily

Najnowsze dzieło Coppoli jest jak skrzyżowanie Sukcesji z Batman Forever i lampą lava... Aubrey Plaza jest fantastyczna w tej historii, która przywodzi na myśl kąpiel sensoryczną. Daily Telegraph

Jestem pod wielkim wrażeniem Megalopolis z całą tą jego przesadzoną, szaloną ambicją. Tylko nieżyczliwy widz nazwie ten film "katastrofą". Na pewno nie jest nudno. Los Angeles Times

To film, który idzie nawet dalej niż powtarzana wszędzie "głębia" - pozornie stara się mówić o wszystkim, by w rzeczywistości traktować o niczym. (...) To filmowy test Rorschacha, w którym wszystko jest naciągane i który nie niesie ze sobą żadnej treści. Collider

Popatrzmy na polskie recenzje, o filmie pisze Krzysztof Kwiatkowski dla „Gazety Wyborczej”: Niewspółczesny romantyzm „Megalopolis" imponuje. Każdy kadr tej opowieści jest manifestem wolności twórczej. W czasach zdominowanych z jednej strony przez ekonomię, z drugiej kodeksy dobrych praktyk na planie, stary mistrz walczy, aby pozostać wizjonerem i demiurgiem. By spalać się w sztuce, bez ograniczeń powoływać do życia nowe światy i poświęcić wszystko dla kina. Nie zamierza opowiadać skromnych historii ani „zbliżać kamery do bohaterów". [...] Niestety, raz jeszcze okazuje się, że nie istnieje „recepta na arcydzieło". „Megalopolis" to pompatyczne przemowy bohaterów, zagmatwana akcja i kompletny chaos. Kilku przejmującym scenom towarzyszy ocean kiczu. Błyskotliwym żartom – nieznośny patos. Szlachetnym ideom – banał. Przede wszystkim jednak antyczna matryca w tym wydaniu nie pasuje do rzeczywistości. Zdjęcia współczesnych tragedii, które również pojawiają się w filmie, na chwilę tylko wyrywają widza z transu i uzmysławiają, że skrajna stylizacja nie przybliża artysty do prawdy. [...] Bo nowe dzieło znakomitego artysty rzeczywiście jest trudnym doświadczeniem. Nieudaną elegią za wielkimi wizjami w kinie.

W recenzji Naekranie.pl czytam: Zatem to prawdopodobnie najbardziej ambiwalentny, kiczowaty, pokręcony, nierówny, absurdalny i wielopłaszczyznowy projekt w filmografii Coppoli. Kiedy dochodzi do nas, że Coppola poważne zagadnienia (kryzys amerykańskiej wartości i demokracji, metaforyczny upadek Stanów Zjednoczonych, megalomania jednostki ponad dobrem ogółu) podaje w telenowelowym sosie, zaczynamy rozumieć, dlaczego nikt nie chce przyznawać się do tego filmu, a przy okazji kupić do niego prawa.

Dziennikarka Onet.pl pisze: "Megalopolis" nie jest filmem kogoś, kto chce się podzielić jakąś mądrością, tylko kogoś, kto się pogubił. Nie rozumie współczesnego świata — ani współczesnego kina — i pragnie zatrzymać czas. [...] Podczas pokazu w pewnym momencie na scenę wyszedł mężczyzna, udając dziennikarza zadającego Catalinie pytania podczas konferencji prasowej. Po kilku minutach zniknął, nie wnosząc zupełnie nic do tej koślawej zabawy. Wychodząc z kina, wymęczeni dziennikarze nie naśmiewali się nawet z Coppoli. Wszystkim było… smutno. To cholerne Megalopolis po prostu go przygniotło, zakopało żywcem. Wykrwawia się tu na śmierć, powtarzając jak u Monty Pythona: "Przecież to tylko zadrapanie".

Sytuację dobrze pokazuje zbierający recenzje Rotten Tomatoes. „Megalopolis” ma tam dziś 50 procent pozytywnych ocen. I dokładnie tak przyjmowany jest ten film, albo go kochasz, albo nienawidzisz. [opr. na podstawie naekranie.pl, gazeta.pl, onet.pl, natemat.pl]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz