Trzeba przyznać, że Disney ma
powody do niezadowolenia. Bardzo ciekawie zapowiadająca się "Kraina jutra"
okazała się filmem zwyczajnie słabym, dziecinnym, jakby oderwanym od potrzeb
dzisiejszego widza. Dla mnie to większa porażka sezonu, tym bardziej że reżyserował
Brad Bird. Dzieciaki nieco łagodniej spojrzą na film, ale nudzić będą się w
wielu momentach. W kinach w USA "Kraina jutra" poniosła porażkę.
Disney postanowił anulować "Tron 3".
Disney robi dziś pieniądze na
filmach Marvela, Pixara, LucasFilm, o piratach i na swoich bajkach kręconych na
nowo. Po porażce, ogólnie rzecz biorąc, oryginalnego pomysłu jakim była
"Kraina jutra", nie będzie już chciał za często ryzykować z takimi
świeżymi projektami. Odbije się to niestety na kolejnej części
"Tronu", na którą wielu fanów bardzo liczyło.
Disney pokazując "Krainę
jutra" poniósł kolejną porażkę chcąc zainteresować widzów oryginalnym i
kosztownym filmem. Tak było z pamiętnym "Johnem Carterem", potem z
"Jeźdźcem znikąd" i teraz z "Krainą jutra". Bolą te porażki
tym bardziej, że stoją za nimi świetni twórcy – Andrew Stanton, Gore Verbinski
i Brad Bird.
"Kraina jutra"
kosztowała podobno 190 mln dolarów, co czyni ją bardzo kosztowną produkcją.
Szczerze mówiąc, aż tak wielkich pieniędzy w tym filmie nie widać. Wpływy na
poziomie 60 mln w USA zwiastują klęskę.
Nie jest więc wielkim
zaskoczeniem, że Disney wycofuje się z realizacji filmu "Tron 3",
który ciągle jest ryzykownym przedsięwzięciem ("Dziedzictwo"
przyniosło 400 mln dolarów, ale kosztowało niewiele mniej). Mimo wysiłków, nie
udało się zaszczepić w widzach tej marki, na tyle mocno, by kręcić z niej całą
serię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz