Strony

wtorek, 1 marca 2016

„Historia filmu. Od Edisona do Nolana”. Na start

 



Pojawiła się w sprzedaży nowa filmowa książka. Jest ciężka (waży jakieś 2 kg i przez to nie wszędzie będzie można ze sobą ją zabrać :), ale to tak naprawdę pozycja stosunkowo lekka, bowiem napisana została językiem przystępnym i zdecydowanie nie skierowanym do fachowców filmoznawców i ludzi kina. To książka dla osób, które chcą zmierzyć się z bogatą historią kina, w bardzo skróconej formie. „Historia filmu. Od Edisona do Nolana” daje im taką możliwość. Oto moja recenzja.

Ktoś by powiedział „kolejna encyklopedia”, ale tylko na pierwszy rzut oka. Wspólna praca pod kierunkiem Rafała Syski i Joanny Wojnickiej (wsparcia udzielił także Michał Lesiak) nie sili się na prezentowanie przesadnie obszernie filmoznawczych zagadnień i chwała jej za to. Propozycja autorów, na tle wszystkich tego typu prac, próbuje się wyróżniać. To bardzo przyjemna i bardzo otwarta podróż przez historię kina, od samego zarania jej dziejów do czasów nam współczesnych, z uwzględnieniem wydarzeń filmowych z 2015 roku.

Książka złożona jest z 28 rozdziałów prezentujących historię X muzy. W większości nie są one przesadnie długie, za to w formie stosownej „pigułki” rzetelnie i z filmową pasją, w każdy z tych okresów wprowadzają nas bardzo umiejętnie. Są momenty w książce, które zajmują nieco więcej miejsca, ale nie mogło być inaczej gdy autorzy piszą o m.in. wczesnych latach Hollywoodu, nurtach nowofalowych, kinie PRL-u czy współczesnym kinie zachodnioeuropejskim.

Każdy z rozdziałów jest bogato ilustrowany, każdy z osobna posiada swoje podrozdziały, a często i w nich znaleźć można jeszcze dodatkowe prezentacje twórców lub zagadnień. Jeśli czego mi tutaj brakuje, to skróconego kalendarium najważniejszych wydarzeń/zdarzeń czy też list z kluczowymi nagrodami (może w formie luźniejszych tabelek, które wprowadziłby stosowny oddech do lektury). Rozumiem jednak, że w takim wypadku objętość książki byłaby znacznie większa, a i tak wszystkie takie dane są dziś dostępne w internecie. Osobiście wolę po prostu książki. Nie jest to też encyklopedia w tego słowa znaczeniu, nie ma więc ambicji stania się kompendium pełnej wiedzy filmowej.

Sięgając po „Historię filmu. Od Edisona do Nolana” musimy sobie uświadomić, że książka nie chce stać  się podręcznikiem dla studentów filmoznawstwa. W moim odczuciu chce raczej zachęcić miłośników kina, do podjęcia stosownego edukacyjnego wyzwania. Wielką zasługą tej pozycji jest umiejętna próba zbliżenia czytelnika-widza do czekającej w pobliżu szerokiej i ogromnej wiedzy filmowej.

Z całą odpowiedzialnością mogę napisać, że warto zacząć swoją wczesną edukację z historii kina właśnie od tej pozycji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz