Strony

sobota, 28 września 2019

44. FPFF. Podsumowanie festiwalu na chłodno


Minął tydzień od zakończenia Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, zebrałem się aby podsumować to wydarzenie i spróbować spojrzeć na jego przyszłość.

Festiwal pogrążony jest w kryzysie. Dowodzi tego zamieszanie wokół kwalifikacji filmów, skandal z wycofaniem i powrotem „Solid Gold” oraz bardzo zachowawczy werdykt jury Konkursu Głównego. Złote Lwy dla „Obywatela Jonesa” to nagroda zrozumiała i bezpieczna, ale niestety festiwalu nie wygrał najlepszy z filmów. Tę nagrodę powinno zdobyć „Boże ciało” i nie ma co do tego żadnej wątpliwości. Podkreślają to też nagrody publiczności, dziennikarzy, wielu środowisk i ogólny zachwyt nad filmem Jana Komasy.

Jednak zamiast cieszyć się filmami, atmosferą, spotkaniami, więcej na festiwalu było smutku i uzasadnionych obaw o przyszłość. Od kiedy bywam na festiwalu, a za chwilę minie 20 lat, nie przypominam sobie takiej sytuacji. Kino od zawsze dzieliło i wywoływało emocje, ale w tym roku sytuacja była inna. Do głosu doszła polityka, prane były publicznie „brudy”, patrzeliśmy ze smutkiem na zakulisowe gry o wpływy i władzę, które okazały się ważniejsze od sztuki. To nic nowego, ale w tym roku wszystko rozegrało się przy otwartej kurtynie, obnażono mechanizmy rządzące polską kinematografią, ukazano mroczne oblicze świata, który powinien łagodzić obyczaje, a nie je zaogniać. Przykro było patrzeć na to co się dzieje na festiwalu. Niestety dyskusje w kraju i komentarze na świecie skupiły się na kryzysie i konflikcie. Nie służy to polskiemu kinu.

Po jasnej i ciemnej stronie…

W Konkursie Głównym wystartowało ostatecznie 19 filmów. W swoich ocenach jestem łagodny, podkreślę więc, że 15 z nich to w moim odczuciu propozycje wartościowe, które w sumie składają się na bardzo pozytywny obraz współczesnego polskiego kina. Niemal każdy dobry film wywoływał w tym roku dyskusje, emocje, dzielił lub łączył. Rozmawialiśmy o nich, była obrona i atak, była różnorodność, ciekawe punkty widzenia.

Dla mnie najlepszym filmem na festiwalu był „Żelazny most” Moniki Jordan-Młodzianowskiej, ale ze świecą szukać osób, które jak ja zachwyciły się tą skromną i emocjonalną opowieścią. To co dla jednych było zaletą tego filmu, dla innych było jego wadą. Ja kupiłem w całości historię trójkąta miłosnego w świecie górników, przez cały seans żyłem tą historią, los bohaterów był mi czasami bardzo bliski, emocje prawdziwe, wielkie kino osiągnięte za pomocą małych środków.

Drugie miejsce na mojej liście zajęło „Boże ciało” Jana Komasy i zdecydowanie rozumiem zachwyty nad tym filmem, który wciąga i trzyma mocno za gardło. Kino dużych znaczeń, wielu ciekawych obserwacji naszego świata, z mocnymi bohaterami. Nie jestem jednak przekonany, czy w rywalizacji o Oscara ten film zostanie za oceanem tak dobrze zrozumiany. Co innego na festiwalach w Toronto czy Wenecji, a co innego w jaskini lwa, na Hollywoodzkich salonach.

Bardzo też polubiłem „Supernovą”, „Pana T.”, „Ikara. Legendę Mietka Kosza”, „Wszystko dla mojej matki”. Każda z tych propozycji niesie ze sobą wielkie wartości i powrót do tych doświadczeń wspominam bardzo ciepło.

Za to udział w konkursie „Solid Gold” uznać należy za decyzję złą, jest to bowiem pod wieloma względami film nieudany, zwyczajnie nudny i mało przekonujący. Nic w nim nie działa na korzyść kinowego doświadczenia. Za to dopuszczenie filmu do konkursu pokazuje mechanizm rządzący systemem kwalifikacji. Film firmowany przez organizatorów festiwalu, musiał być w Gdyni pokazany. „Solid Gold”, „Piłsudski”, „Legiony” czy „Kurier” trafić powinny do sekcji Galowych Pokazów Specjalnych, gdzie można byłoby je celebrować i oklaskiwać. Werdykt jury dał w tej sprawie jasny sygnał. Razem wzięte wszystkie te cztery filmy zdobyły tylko jedną nagrodę.

Sam werdykt jury też pozostawia wiele do życzenia. Nieważne, że moi faworyci nie wygrali, spróbuję popatrzeć obiektywnie na decyzję szacownego gremium.

Bardzo dobrze oceniono:
- reżysera i scenarzystę „Bożego ciała”
- debiut reżyserski Bartosza Kruhlika
- rolę drugoplanową Sebastiana Stankiewicza i pierwszoplanową Dawida Ogrodnika (przydałoby się też wyróżnienie dla Bartosza Bieleni)
- debiut aktorski Zosi Domalik
oraz kilka nagród zawodowych, w tym za zdjęcia i muzykę dla twórców „Ikara”

Decyzje jury konkursu głównego, z którymi trudno się pogodzić:
- Złote Lwy dla „Obywatela Jonesa” (co najmniej 5 filmów zasługiwało bardziej na tę nagrodę)
- nagroda aktorska dla Magdaleny Boczarskiej za trzecioplanową postać
- brak symbolicznego choć wyróżnienia dla „Mowy ptaków”

Stało się, werdykt poszedł w świat, jest już zapisany w historii. Nie pierwszy to i nie ostatni zapewne przypadek, w którym oczekiwania rozmijają się z gustem jury. To przecież tylko kilka osób o różnej wrażliwości, podejściu do świata, doświadczeniu. Budując jury można kilka rzeczy naprawić, ale zawsze będą to decyzje trudne i budzące wiele kontrowersji.

Festiwal jest w kryzysie i mówią o jego naprawie zgodnie wszyscy w branży. Organizatorzy, środowisko, obserwatorzy. Konieczny jest powrót dyrektora artystycznego, wyraźnej osobowości, która swoim autorytetem, doświadczeniem, wiedzą i piekielnie mocnym kręgosłupem moralnym, będzie mogła tworzyć wydarzenie o wielkim znaczeniu dla naszej kinematografii. Nie ma zbyt wielu takich osób w naszym kraju, a środowiska skupiające polską branżę filmową wkrótce mają rozpocząć rozmowy na temat reformy festiwalu w Gdyni.

Do polskiego kina wkroczyła polityka i odgrywa coraz większą rolę. I tutaj dojdzie zapewne do starcia, bowiem głównymi organizatorami festiwalu są jednak instytucje podległe władzy. Czy znajdzie się miejsce na kompromisy i czy w ogóle powinniśmy myśleć o kompromisach. Układanie się, kombinacja by zadowolić wszystkich, doprowadzi nas do sytuacji, jakiej byliśmy świadkami w tym roku. Potrzeba tutaj działań ponad wewnętrznymi interesami, tej czy innej grupy. I nie chodzi tylko o PISF i Ministerstwo Kultury, ale też o środowiskowe stowarzyszenia i gildie. Dziś trudno mi sobie wyobrazić ich spotkanie przy wspólnym stole i próbę rozmowy. Wiele też wyjaśni się po 13 października.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz