Strony

poniedziałek, 31 października 2016

Księga dżungli – recenzja


[BLU-RAY] Nie sądziłem, że kiedyś napiszę tak ciepło o filmowej wersji „Księgi dżungli”, a tymczasem studio Walta Disneya zaserwowało mi i licznym widzom wspaniałe, przejmujące, wciągające i pasjonujące kino. Znakomicie poprowadzona historia, która w domowym zaciszu odbierana jest inaczej.

„Księga dżungli” to oczywiście klasyka literatury, która doczekała się kilku wystawnych wersji filmowych, niekoniecznie wiernie oddając poziom swojego genialnego ojca. Poziom nakręconych wcześniej filmów był różny. Pierwsza znacząca ekranizacja pojawiła się na dużym ekranie już w 1942 roku, potem była ta najsłynniejsza i animowana przez Disneya w 1967 roku, potem ponownie aktorska i bardzo nieudana wersja w 1994 roku, a po drodze jeszcze kilka sequeli tych dwóch ostatnich filmów. Animowana wersja Disneya broni się najbardziej. I choć ona odbiega najmocniej od pierwowzoru, to też najsilniej wbiła się w świadomość odbiorców.

Po latach to właśnie Disney zdecydował się na realizację nowej wersji tej klasycznej opowieści, a do realizacji pomysłu wykorzystał swoją animowaną produkcję, tworząc coś na kształt aktorsko-komputerowego remake’u. Ciekawa hybryda, która znakomicie sprawdziła się na ekranie. Za reżyserię odpowiadał Jon Favreau, twórca mający na swoim koncie dwie pierwsze części „Iron Mana”, ale realizacja nie byłaby możliwa bez udziału znakomitego zespołu i wielkich pieniędzy wydanych na produkcję. Opłaciło się. Budżet filmu sięgnął 175 mln dolarów, a wpływy na całym świecie przyniosły 966 mln dolarów. Niespodziewany i bardzo zasłużony sukces.

Siła nowej „Księgi dżungli” tkwi w bardzo dobrze opowiedzianej historii, umiejętnie i ciekawie poprowadzonej opowieści, doskonałej umiejętności łączenia współczesnej technologii z wymogami kina przygodowego dla szerokiej widowni. Nie spodziewałem się tego sukcesu i jak nie przepadam za tą opowieścią, tak nowa wersja dostarczyła mi wspaniałej rozrywki. Jeśli kino familijne powinno dostarczać frajdę każdej grupie wiekowej, to ja i cała moja rodzina na tym właśnie filmie bawiliśmy się znakomicie. Tak było w kinie, a co z wersją Blu-ray?

Wydanie Blu-ray

„Księga dżungli” to film zrealizowany w studiu z użyciem najnowocześniejszych technologii. Twórcom udało się wyczarować świat mówiących zwierząt, perfekcyjnie udało się zapanować nad wieloma gatunkami, pozwalając im na ekranie po prostu zagrać swoje roli. I właśnie tutaj wydanie Blu-ray mnie nie przekonuje. Ta technologiczna strona filmu jest niestety bardzo widoczna, zastosowanie niebieskiego ekranu na tle którego pojawiał się najczęściej Mowgli mocno przeszkadza w seansie. Komputerowe zwierzęta oglądane z tak bliska już tak nie fascynują, jak to miało miejsce podczas seansu kinowego. Bo choć spece od komputerów spisali się doskonale, to jednak  sporo ich pracy widać za mocno na ekranie kina domowego, a przecież tego nie lubimy.

Ma też wydanie Blu-ray sporą przewagę, bowiem umożliwia obejrzenie filmu w wersji oryginalnej z polskimi napisami, a dzięki temu można posłuchać jak radzą sobie z rolami: Idris Elba, Bill Murray, Scarlett Johansson, Ben Kingsley, Lupita Nyong'o czy znakomity Giancarlo Esposito. Szukając pozytywów warto też podkreślić, że oglądając nową „Księgę dżungli” już po chwili nie widzi się tych technicznych problemów, bo tak działa dobre i wciągające kino przygodowe.

Pełny opis wydania Blu-ray znajduje się na stronie naekranie.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz