Strony

sobota, 8 kwietnia 2023

Odchodzą mistrzowie kina nowej przygody

Norman Reynolds

W ostatnich dniach zmarli dwaj twórcy z Hollywood, których praca znacząco przyczyniła się do powstania wielu dzieł kina nowej przygody. W wieku 101 lat zmarł Bill Butler, autor zdjęć do m.in. „Szczęk”. W wieku 89 lat odszedł Norman Reynolds, scenograf pracujący przy m.in. „Gwiezdnych wojnach” i „Poszukiwaczach zaginionej arki”.

Bill Butler miał na swoim koncie prace przy wielu znaczących produkcjach, jako reżyser II ekipy pracował przy m.in. „Ojcu chrzestny” Coppoli. Z tym twórcą, jako samodzielny autor zdjęć filmowych, pracował wcześniej przy „Deszczowych ludziach”, a później przy „Rozmowie”. Szczyt jego kariery przypadł na lata siedemdziesiąte. Najważniejsza praca w tym okresie to oczywiści „Szczęki” Stevena Spielberga, ale Bill Butler był też jednym z autorów zdjęć do „Lotu nad kukułczym gniazdem”, który w sumie miał trzech autorów zdjęć filmowych i wielkie zamieszanie z tym związane.

Wśród jego prac są zdjęcia do m.in. „Koziorożca 1”, „Diabelskiego nasienia”, sequeli „Omena”, „Żądła” i „Rocky’ego”, musicalu „Grease”, serialu „Ptaki ciernistych krzewów”, filmów „Biloxi Blues”, „Laleczka Chucky”, „Hot Shots!”, „Snajper”, „Anakonda”, „Ręka Boga”. Jedną z jego ostatnią prac były zdjęci do realizowanego w Polsce filmu „Limuzyna” z Christopherem Lambertem oraz m.in. Piotrem Adamczykiem, Agnieszką Grochowską i Magdaleną Mielcarz.

Za swoje prace zdobył jedną nominację do Oscara i był to „Lot nad kukułczym gniazdem”. W 2003 roku otrzymał nagrodę Amerykańskiego Stowarzyszenia Autorów Zdjęć Filmowych za całokształt twórczości.

Norman Reynolds to jeden z najsłynniejszych mistrzów odpowiedzialnych za aspekty scenograficzne i dekoracyjne. Zdobył dwa Oscary, za scenografie/dekoracje do pierwszych „Gwiezdnych wojen” z 1977 roku, a potem do „Poszukiwaczy zaginionej arki” Spielberga. Nominacje do Oscara zdobył też za „Imperium kontratakuje” i „Powrót Jedi” oraz za „Imperium słońca”.

Pracował przy tak głośnych produkcjach, jak m.in.: „Mały książę” z 1974 roku, „Superman” i jego sequel, „Piramida strachu”, „Avalon”, „Obcy 3”, „Alive: Dramat w Andach”, „Mission: Impossible”, „Kula”, a jego ostatnia praca to „Człowiek przyszłości” z 1999 roku. Pracował też, jako drugi reżyser przy filmie „Egzorcysta III”.

Steven Spielberg powiedział wcześniej, że Reynolds był „twórczym rdzeniem” filmów „Gwiezdne wojny” i „Indiana Jones”. „Posiadał tę rzadką kombinację pokory i całkowitego geniuszu” – powiedział.

Pracował przy pierwszych „Gwiezdnych wojnach”, które scenograficznie i produkcyjnie nie przebiegały gładko. Reynolds przejął pełną kontrolę nad scenograficznym kształtem tych produkcji od „Imperium kontratakuje” i to on stworzył wygląd planety Dagobah, komorę zamrażania, w której Han Solo był zamknięty w karbonicie oraz salę tronową Imperatora. To on stworzył także wioskę Ewoków w „Powrocie Jedi”. Jego wpływ na uniwersum Gwiezdnych Wojen jest nadal widoczny, a wiele jego projektów zostało włączonych do wyglądu serialu Disney+, „The Mandalorian”.

Spielberg poprosił Reynoldsa, aby pracował jako scenograf przy filmie „Poszukiwacze zaginionej arki”, za co zdobył swojego drugiego Oscara. Słynna scena, w której Indiana Jones jest ścigany przez ogromny głaz, była jednym z przełomowych projektów Reynoldsa. Słynny posążek, który kradł Indy w tej scenie, został kupiony przez Reynoldsa na lotnisku w Meksyku. „To była figura płodności, która wydawała się mieć dobry rozmiar do naszych potrzeb. Więc kupiłem ją, dostosowałem i nieznacznie zmieniłem, aby zmieściła się w dłoni” – mówił Reynolds w 2006 roku. W dodatku oryginalne posążek był czarny, więc Reynolds zmienił go w złoty obiekt kultu religijnego.

W liście pożegnalnym rodzina Normana Reynoldsa napisała: „Norman był kochanym mężem, ojcem, teściem, dziadkiem i pradziadkiem. Za niepozorną, zabawną i uprzejmą powierzchownością krył się niezwykle utalentowany scenograf, który ożywił tak wiele filmów, które wszyscy kochamy, dzięki swoim kultowym scenografiom. Był zdumiony rzeszą fanów, jaką stworzyła jego praca i tym, ile znaczyła dla nich ta praca. Ale przede wszystkim kochał i zachwycał się swoją dużą i rosnącą rodziną”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz