Już raz próbowano wskrzesić „Coś”
i wyszedł z tego film bardzo nieudany. Trzeba mieć dobry pomysł na powrót klasycznej
produkcji SF, której finał wydaje się dziś idealny. John Carpenter ostrożnie
sugeruje, że coś się zbliża.
W 1982 roku „Coś” poniosło porażkę w kinach, ale wtedy w kinach nie podobał się też „Łowca androidów”. Dziś oba filmy mają inny status. „Łowca androidów” doczekał się już kontynuacji, a wkrótce pojawi się jego telewizyjna odsłona. „Coś” próbowano wskrzesić w filmie w 2011 i było to niszczenie legendy. Na szczęście film odrzucono i dziś nikt nie chce do niego powracać.
A jednak na fali produkcji różnych nostalgicznych powrotów, także wokół „Coś” zaczyna się coś dziać. Gdyby były to jakieś błahe wypowiedzi, wtedy nie byłoby tej informacji. Głos w sprawie zabrał jednak John Carpenter i rozpętała się spora dyskusja. Twórca oryginalnego „Coś” powiedział tylko, że „pracujemy nad tym”, ale dodał też o szansach na powstanie filmu „Nie wiem. Zobaczymy”. Ostrożne wypowiedzi sugerują, że droga jeszcze daleka, a księgowi dwa razy pomyślą, zanim wydadzą duże pieniądze na realizacji nowego „Coś”. Sam Carpenter mówił wcześniej, że nie chce wracać do kina i zajmować się reżyserią, ale jego nazwisko i „błogosławieństwo” mogą znacznie pomóc tej produkcji.
John Carpenter to dziś klasyk, jego pozycja wydaje się nieustająco rosnąć, ale od 2010 roku i filmu „The Ward” nie nakręcił niczego nowego. Za to Carpenter jest bardzo aktywny, spotyka się z fanami, jeździ po konwentach, sieje... Ciekawe, czy coś wyrośnie z pomysłu realizacji „Coś”, a jeśli projekt powstanie, to czy sięgnie po wątki z tamtego filmu i pozwoli powrócić Kurtowi Russellowi i Keithowi Davidowi?

Cóż "Coś" to już klasyka. Oglądałem dwie wersje, a trzecią również chętnie zobaczę.
OdpowiedzUsuń