niedziela, 31 stycznia 2016

Mariusz Pujszo nie zawiódł


Potrzebny był specjalny wyjazd do stolicy, bym obejrzał najnowsze dzieło Mariusz Pujszo, zatytułowane "Ostatni klaps". Ze sporym więc opóźnieniem donoszę, że tak złego filmu w polskim kinie dawno nie było. Mam jednak wrażenie, że twórcy mają to w nosie. I to zawsze wyróżniało kino pana Mariusza.

Jeśli znasz dokonania Mariusza Pujszo, szczególnie te z ostatnich lat, to zapewne nie spodziewasz się niczego dobrego. Zapewne sam twórca bardzo by chciał stworzyć udany i popularny film, ale na razie bardzo mu to nie wychodzi. Muszę się jednak przyznać, że mam pewien rodzaj szacunku dla Pujszo za to, że uparcie trwa w swoim postanowieniu rozśmieszania polskiej widowni. I być może "Ostatni klaps" zyska uznanie wybranej grupy fanów, mam jednak wrażenie, że nie będzie to zbyt duża liczba widzów.

Myślę, że produkcja ta miała największy sens właśnie w trakcie samej... produkcji. Nie trudno dostrzec, że ekipa spędziła bardzo miły czas w luksusowym pałacyku, gdzie uciechom zapewne nie było końca. Mogę się oczywiście mylić w ocenie tego przedsięwzięcia, ale efekt końcowy świadczy bardzo o całym przedsięwzięciu.

Filmy Pujszo charakteryzuje wiele rzeczy, ale szczególnie podejście do kobiet, których pozycja i w tym filmie sprowadza się jedynie do roli seksownych eksponatów. Miło jest popatrzyć na piękne kobiety w szykownej bieliźnie, ale już po kilku takich scenach robi się to zwyczajnie nudne. Gdyby obok urody było jeszcze tam coś do zagrania, to może...


Powstrzymam się przed złośliwościami, bo nie wypada. Napiszę tylko, że "Ostatni klaps" nie trzyma się kompletnie KUPY, a pomieszanie świata kina artystycznego z pornograficznym, nie jest niestety zabawne. Komedii w tym filmie jest niewiele, błyskotliwych dialogów brak, jakiś ciekawych rozwiązań fabularnych nie ma co szukać. Ot, takie tam fikuśne zabawy z kinem, w wykonaniu zespołu Mariusza Pujszo (z Mają Frykowską na czele).

Czy oczekiwałem czegoś innego? No właśnie, do tego zmierzam. "Ostatni klaps" jest dokładnie tym, czym miał być. Prostacką, kompletnie niepotrzebną nikomu, filmopodobną produkcją, która wywołuje wielkie zażenowanie i zgrzyt zębów. Totalnie i świadomie skręcony film klasy Najgorszej, z podstawowymi błędami na każdym etapie sztuki filmowej. Od beznadziejnie prostego i słabego scenariusza, przez każdą koszmarną (najmniejszą nawet) rolę aktorską, do nieudolnie wyreżyserowanej i zmontowanej finalnej wersji filmu.

Co stało za powodem powstania tego filmu? Kto za to wszystko zapłacił? Czy ktoś to w ogóle obejrzał? Mariusz Pujszo to bardzo sympatyczny człowiek, pełen dystansu do siebie i swojej twórczości. I choć domyślam się powodów powstania filmu "Ostatni klaps", to chciałbym wierzyć, że kiedyś Pujszo nakręci film, który wszystkie nieudolne poprzednie przedsięwzięcia, postawi w innym świetle. Nie pogniewam się, gdy wtedy zobaczę środkowy palec. Mało tego, będę z uznaniem mówił o takim filmowym dokonaniu Mariusza Pujszo.

Czekam zatem niecierpliwie.

4 komentarze:

  1. Uwielbiam filmy od Pujszo, no i na "ścieme po polsku" na prawdę nie moge się doczekać!! to będzie solidna dawka śmiechu, bo ten rezyser wie co potrzeba aby się posmiać xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Selfie po polsku chyba będzie filmem roku

    OdpowiedzUsuń
  3. No mega spoko będzie film Pujszo

    OdpowiedzUsuń