niedziela, 7 lipca 2024

Największe przeboje I półrocza w kinach

Boxoffice’owy zawrót głowy (boxoffice-bozg.pl) opublikował listę największych przebojów I półrocza w polskich kinach. W Top 10 znajduje się pięć polskich produkcji i to polski film przewodzi liście największych hitów tego roku. Od siebie szacuję ogólną frekwencję za I półrocze i zastanawiam się, czy ktoś jest w stanie zagrozić w tym roku „Akademii Pana Kleksa”.

Nowa wersja „Akademii Pana Kleksa” zadebiutował oficjalnie w kinach 5 stycznia i ściągnęła w sumie przed duże ekrany 2,9 mln widzów. Trudno będzie w tym roku dorównać temu osiągnięciu, choć w połowie tej drogi jest obecnie animacja Pixara „W głowie się nie mieści 2”, która do końca czerwca przyciągnęła 1,2 mln widzów, ale już teraz wynik oglądalności przekroczył 1,5 mln osób. Wydaje się, że w rocznym podsumowaniu animacja uplasuje się wyżej od filmu „Diuna: Część 2”, któremu w pierwszym półroczu przypadło drugie miejsce na liście (1,7 mln widzów). Do końca czerwca jeszcze tylko dwa filmy przekroczyły granicę 1 mln sprzedanych biletów, ale oba są dystrybuowane przez firmę, która nie podaje dokładnych wyników swoich filmów. Nie ma wątpliwości za to, że przebojami tej części roku były „Kung Fu Panda 4” i „Wyfrunienci”, a w pierwszych dniach drugiego półrocza granicę 1 mln sprzedanych biletów przekroczył jeszcze „Garfield”.

Animowane i familijne produkcje zdominowały I półrocze w polskich kinach. W Top 10 było ich pięć, w tym także druga rodzima familijna produkcja fabularna, „Za duży na bajki 2” (608 tysięcy widzów). Polskie kino trzyma się dobrze. Dwa wspomniane filmy familijne, a do tego dwie komedie („Sami swoi. Początek” – 808 tysięcy widzów) i „Baby Boom czyli Kogel Mogel 5” (608 tysięcy widzów). Piąty polski film w Top 10 to dokumentalny „Budda. Dzieciak ‘98”, który do kin ściągnął 601 tysięcy fanów popularnego youtubera. 8 na 10 filmów w Top 10 to sequele, prequele, remake’i lub filmy korzystające z renomy swoich poprzedników.

W drugiej dziesiątce robi się znacznie ciekawiej, do głosu dochodzą bowiem nieco ambitniejsze propozycje. Na wysokim 13 miejscu znalazły się „Biedne istoty” w reżyserii Yorgosa Lanthimosa, które greckiemu twórcy przyniosły spore uznanie, filmowi zaś cztery Oscary, w tym ten dla najlepszej aktorki. Na film wybrało się 359 tysięcy osób, które zdecydowały się odbyć tę szaloną przygodę. Na początku września Lanthimos powróci z kolejnym filmem, ale tak łatwo już nie będzie. Bardzo wysoko sklasyfikowany został też inny Oscarowy gracz, „Strefa interesów” w reżyserii Jonathana Glazera, nakręcona w polskiej koprodukcji. Na zdobywcę dwóch Oscarów do kin wybrało się 326 tysięcy osób. Pod koniec drugiej dziesiątki sklasyfikowane zostały też „Kos” (278 tysięcy widzów), „Challengers” (273 tysięcy osób) i „Biała odwaga” (264 tysiące widzów).

Wśród innych ambitnych i wartościowych filmów, warto wspomnieć o znakomitych osiągnięciach takich filmów, jak m.in. „Anatomia upadku” (234 tysięcy widzów, 23. miejsce), „Perfect Days” (155 tysięcy widzów, 36. miejsce), „Chłopiec i czapla” (119 tysięcy, 43. pozycja) i „Jutro będzie nasze” (47. miejsce, 111 tysięcy widzów).

Statystycznie rzecz ujmując

11 filmów przekroczyło granicę 500 tysięcy sprzedanych biletów. 25 filmów zgromadziło ponad 200-tysięczną publiczność. 49 filmów w pierwszym półroczu zobaczyło ponad 100 tysięcy widzów. Wśród 49 filmów, 12 z nich to produkcje familijne, 10 to filmy animowane, 15 filmów to polskie produkcje i koprodukcje. W czołówce hitów znalazły się też 4 horrory, niemal połowa wszystkich filmów z listy to sequele, prequele i inne klony.

Kino akcji z Hollywood i produkcje superbohaterskie nie odniosły większego sukcesy, a zainteresowanie nimi było mizerne – w porównaniu ze złotymi latami dla takich filmów.

Pełna lista największych przebojów I półrocza w polskich kinach znajduje się TUTAJ.

 

Jaka ogólna frekwencja?

I jeszcze spróbuję, poza publikacją zespołu „Boxoffice’owego zawrotu głowy”, oszacować frekwencję ogólną za I półrocze 2024 roku. Według danych przekazywanych oficjalnie, wszystkie filmy prezentowane w tym okresie wygenerowały frekwencję na poziomie 19,1 mln widzów i jeśli dodamy do tego orientacyjną frekwencję filmów UIP to ogólna liczba sprzedanych biletów mogła sięgnąć w I półroczu 2024 roku aż 25 milionów. Przed rokiem sprzedaż biletów w I półroczu 2024 roku szacowałem ostrożnie na 20 milionów, wraz z filmami UIP. Dane z tego półrocza napawają więc optymizmem, tym bardziej, że w I półroczu 2019 roku (ostatni taki okres przed pandemią), sprzedano w polskich kinach 28,5 mln biletów.

Wyniki kin zbliżają się do rekordowych osiągnięć, ale tylko pozornie sytuacja jest tak dobra... Inflacja, ceny prądu, dominacja filmów familijnych i niezła postawa filmów studyjnych, powodują, że sukces dany jest pewnym dziedzinom kinowej działalności, ale nie wszystkim. Kino środka, duża część produkcji z Hollywood, sporo polskich filmów, w kinach przepadło. Do tego streaming rośnie w siłę, a bilety do kin to ciągle spory wydatek i zapewne jeden z pierwszych do wycięcia z domowego budżetu, gdy przychodzą gorsze chwile.

 

Kto może namieszać w II półroczu?

Teraz dobrze radzą sobie nowe Minionki, a potem kina może podbić na przykład „Gladiator 2”, jeśli Ridley Scott nie zepsuje tematu jak z „Napoleonem”. Świetnie mogą sobie poradzić inne sequele, a będzie ich mnóstwo, bo świat czeka na kontynuacje „Jokera” i „Soku z żuka”, ale też animowaną „Vaianę”. W tym kontekście niepokoi tylko słabe przyjęcie nowego „Mad Maxa” i „Planety Małp”. Jesienią trzymam kciuki za polskie produkcje biograficzne o Simonie Kossak i Jerzym Kuleju. Będzie też kolejny film z serii „U Pana Boga...”. Ciekawe czy latem sprzeda się nowy „Obcy” i czy „Transformers” jest jeszcze dla widzów atrakcyjny. Zagadką największą jest dla mnie animacja ze świata „Władcy Pierścieni”. W okolicach świąt powróci Pan Kleks, a nieco wcześniej kolejna odsłona „Listów do M.” i zapewne oba filmy mocno zamieszają w polskim box office.

1 komentarz:

  1. Trudno uznać za słaby wynik "Planety małp", skoro nowa część zrobiła w Polsce wynik o 50% lepszy niż "Wojna o planetę małp", hit wypuszczony w najlepszym okresie dla kina. Po prostu ta marka w Polsce nigdy się dobrze nie sprzedawała.

    OdpowiedzUsuń