Niewiele znam osób, którym spodobał się film Ridleya Scotta „1492”, zrealizowany przed trzydziestu laty na 500. rocznicę odkrywczej wyprawy Krzysztofa Kolumba. Dziś Scott planuje reżyserską wersję tamtego przedsięwzięcia, a ja zastanawiam się, czy ten film można uratować?
„1492” miał wspaniały i wpadający w ucho motyw muzyczny skomponowany przez Vangelisa, przed premierą film zapowiadał się wybitnie, a Ridley Scott był wtedy po realizacji „Thelmy i Louise” i wydawało się, że powstaje kolejny wielki film skazany na sukces. Koszmarnym doświadczeniem był wtedy niestety seans „1492”, który do dziś wspominam, jako jeden z najbardziej rozczarowujących filmów w reżyserskim dorobku Ridleya Scotta.
Minęło 30 lat od premiery, a ja nie miałem dotychczas ochoty na powtórny seans tego przedsięwzięcia. Trochę zaskoczyła mnie więc informacja, że Ridley Scott planuje realizację 4 godzinnej reżyserskiej wersji „1492”. Fajna informacja, wspierająca zapewne promocję „Gladiatora II”, ale ja lubię dobre powroty.
W wywiadzie dla THR reżyser mówi, że jest dumny ze swojego filmu, ale Scott jest przecież dumny ze wszystkich swoich filmów i nie przyjmuje do wiadomości nawet jakościowej klęski „Obcego: Przymierze”. Reżyser powiedział w wywiadzie, że pracuje obecnie nad 4 godzinną wersją „1492”, co oznacza powiększenie opowieści o jakieś 1,5 godziny. Bardzo to dużo!
Jedną z porażek filmu był mocno krytykowany akcent Gerarda Depardieu, który zagrał w filmie Krzysztofa Kolumba. To jedna z ciekawszych informacji nowej produkcji, bowiem Scott planuje nagrać ponownie wszystkie kwestie mówione przez tego aktora, ale zapewne z kimś innym, czyli Depardieu będzie dubbingowany.
Ridley Scott mówi: Problem z Gérardem polega na tym, że nie mówi zbyt dobrze po angielsku, a ja nie miałem serca powiedzieć: „Gérard, musimy ponownie nagrać wszystkie twoje kwestie”. Próbuję wskrzesić „1492”, ponieważ jest tak pięknie nakręcony, zagrany i ma tak piękną muzykę. Próbuję wskrzesić go jako czterogodzinny film na platformę streamingową. Teraz, gdybym zapytał: „Gérard, czy możemy twoje kwestie nagrać głosem Kennetha Branagha?”, prawdopodobnie powiedziałby: „Tak, oczywiście.
Tak, to może być ciekawe doświadczenie, bo już 30 lat temu mówiono, że porażka filmu „1492” związana była z wymuszonymi cięciami w filmie, aby był bardziej „przyjazny” dla kin. Chętnie więc powrócę do „1492” w nowej reżyserskiej wersji Scotta, z dubbingiem Depardieu, z nowym dźwiękiem, mam nadzieję jakościowo poprawionym obrazem. Bo jeśli po 30 latach grzebać w filmie, to zdecydowanie poprawiając jego techniczną stronę.
Scottowi udawało się wersjami reżyserskimi uratować „Królestwo niebieskie”, zrobił jeszcze lepszy film z „Łowcy androidów”, ale niczego specjalnego nie osiągnął zwiększając metraż „Napoleona”. Ciekawe też dla jakiej firmy streamingowej powstaje ta wersja, ja stawiam na Apple’a, który ze Scottem zrobił „Napoleona”. Data premiery nie jest znana.
Muzyka Vangelisa
Świetna recenzja! Widzę, że Napoleon Ridleya Scotta wzbudza sporo kontrowersji. Historia o jednym z najbardziej znanych dowódców w historii ma ogromny potencjał, ale faktycznie rozumiem, że oczekiwania wobec takiego filmu są wysokie. Ciekawi mnie, jak Scott podszedł do pokazania psychologii Napoleona i jego wielkich ambicji, choć szkoda, że – jak wspomniałeś – fabuła mogła być bardziej dopracowana. Mimo wszystko wizualny styl Scotta i jego talent do epickich scen bitewnych to coś, co zawsze warto zobaczyć na dużym ekranie. Dzięki za wnikliwą analizę!
OdpowiedzUsuń