Karolina Rozwód kilka dni temu złożyła rezygnację ze stanowiska dyrektorki Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Jej kadencja trwała zaledwie cztery miesiące. Dziś media w Polsce piszą, że „Rozwód przekonuje, że rezygnacja została na niej wymuszona przez bezprawną groźbę” i wycofała swoją rezygnację.
Jak ustaliła Barbara Hollender z "Rzeczpospolitej", Karolina Rozwód złożyła w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego pismo skierowane do ministry Hanny Wróblewskiej. Wycofała w nim swoją rezygnację ze stanowiska dyrektorki Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej — najważniejszej instytucji dla funkcjonowania rodzimego kina — złożoną 30 października br.
W piśmie Rozwód zaznaczyła, że złożone przez nią wówczas oświadczenie woli zostało na niej wymuszone przez bezprawną groźbę. Po konsultacjach z prawnikiem zdecydowała się zmienić swoją decyzję.
Karolina Rozwód nie komentuje sprawy w mediach, choć wielu dziennikarzy prosi o jej stanowisko.
Czy jest szansa na jej powrót?
Jeszcze niedawno Ministra Hanna Wróblewska pytana w rozmowie z RMF FM o dymisję Rozwód powiedziała, że MKiDN rozpoczęło proces przyjmowania tej rezygnacji. „Według statutu PISF-u teraz zwróciliśmy się o opinię do Rady PISF-u. Żeby przyjąć rezygnację, musimy mieć jeszcze opinię PISF-u" - wyjaśniła ministra. I dodała: "Jest mi bardzo przykro. Pani Karolinie Rozwód jest też bardzo przykro. Włożyła ogromną energię przez te cztery miesiące w pracę w tym instytucie. Niemniej, zdecydowała się na złożenie rezygnacji" - mówiła. "Rozumiem. Tak, jak mówię, przykro mi. Doceniam to, co zrobiła".
A skoro docenia, to może... przyjmie dokument cofający rezygnację? I co na to wszystko Rada PISF, która teraz będzie miała okazję się wykazać. Z drugiej strony było to oczywiście bardzo grzecznościowa forma pożegnania się pani ministry z dyrektorką PISF.
A dziś, jak widać, po ostudzeniu emocji rozpoczął się akt II dramatu... polskiego kina.
***
Cała ta sprawa jest niedorzeczna, ale nie jest mi do śmiechu, bo ucierpi na tym przede wszystkim polskie kino. Plotek o powodach rezygnacji dyrektor PISF nasłuchałem się mnóstwo, ale nie ma nawet co wspominać, bo co człowiek to jakieś teorie, ścinki wiedzy, jakieś domysły. Za to oficjalne działania i to co widzimy w rzeczywistości to sytuacja, która bardzo szkodzi polskiej kinematografii. Przez 1,5 kadencji PISF władał człowiek, który pozostawił w środowisku ogromny niesmak i sporo „gruzu”, teraz mamy inny poziom kłopotów. Oficjalnie strony milczą, sprawa za kulisami nabrała jakiegoś koszmarnego kształtu. Okazuje się też, że rezygnacja z „powodów osobistych” była zwykłą ściemą, że ciągle nie wiadomo, co się wydarzyło.
Za to wiadomo, że konflikt przybrał inny wymiar. Dyrektor PISF rzuciła wyzwanie MKiDN, a to przecież organ nadzorujący PISF. Jak będzie więc miała wyglądać teraz ta praca? Karolina Rozwód walczy zapewne o uratowanie wizerunku, bo ta rezygnacja źle wyglądać będzie w papierach. MKiDN walczy zaś o wiarygodność, bo przecież też nie wiemy, o co poszło i kto komu doradza, kto lobbuje, gdzie są dokładne informacje dotyczące tej sprawy. Te z pewnością wkrótce wypłyną, ale nie zmieni to problemu najważniejszego. Osoby kierujące polską kulturą filmową są w konflikcie, a to dla naszej kinematografii, najgorsza z informacji.
Wypatruję kolejnych zwrotów akcji...
"Okazuje się też, że rezygnacja z „powodów osobistych” była zwykłą ściemą, że ciągle nie wiadomo, co się wydarzyło." Jak to nie wiadomo, co się wydarzyło. Okazuje się, że jest jeszcze większy bałagan niż za poprzedniej władzy. I że w uśmiechniętej Polsce jest znacznie gorzej pod względem walki o stołki i obsadzania stanowisk swoimi.
OdpowiedzUsuńOkazuje sie, ze poszlo o to, ze zaginęły "rozliczenia finansowe byłego dyrektora PISF", co wyszło podczas kontroli administracyjno-skarbowej w Instytucie. Usmiechnieta koalicja jeszcze dlugo bedzie sprzatac po poprzedniej wladzy
UsuńJak można pod presją czasu, przy nieuzasadnionych groźbach podać się do dymisji? Przepraszam bardzo, ale jest to jakiś objaw elementarnego braku charakteru i rozgarnięcia. Ktoś z takim podejściem ma tam zrobić hehe porządek? Osobna sprawa, że nie wiem jak niby kolejna zmiana na tym stanowisku miałaby niby pomóc kinu? Powszechnie wiadomo, że coraz mniej ludzi chodzi do kin na polskie filmy, bo te filmy, najzwyczajniej w świecie, opierają się na jednych i tych samych, nudnych pomysłach i przyciągają coraz mniej ludzi do sal (zwłaszcza młodych). Problemem polskiego kina nie są instytucje, ale pisanie i zatwierdzanie takich, a nie innych scenariuszy przez producentów i reżyserów, coraz nudniejszych i coraz bardziej oderwanych od widza.
OdpowiedzUsuń