sobota, 13 lipca 2019

44. FPFF. „Mowa ptaków” poza konkursem głównym


Organizatorzy 44. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni ogłosili listę filmów z konkursu głównego. Od wczoraj na jej temat nie milkną komentarze w branży. Mi nasuwa się jedna myśl „powraca stare” – i nie chodzi o wiek twórców. Nie jest znana filmów niezakwalifikowanych, ale nie rozumiem braku w konkursie filmu „Eastern”, który został bardzo dobrze przyjęty na tegorocznym festiwalu „Młodzi i Film”. Gdzie są „Maryjki” Darii Woszek? Nie ma też wśród 16 tytułów konkursowych filmu Xawerego Żuławskiego „Mowa ptaków”, co już można uznać za spore nieporozumienie. Jest za to przeciętny „Kurier”, historyczne „Legiony” i „Piłsudski”, sensacyjny „Solid Gold” czy (nie tylko w mojej ocenie) nietrafiona ekranizacja książki „Ciemno, prawie noc”.

Dlaczego „powraca stare”? Do Gdyni jeżdżę od blisko 20 lat. Dokładnie tak właśnie wyglądały konkursy na festiwalu w Gdyni zanim dyrektorem artystycznym został Michał Chaciński, a po nim Michał Oleszczyk. Obaj dyrektorzy dbali o wysoki poziom konkursu, często decydując się na kontrowersyjne wybory. Po tym, jak drugi z Michałów przestał pełnić tę funkcję, a potem nastąpiła zmiana na stanowisku dyrektora PISF (i w ogóle…) czuć było zbliżający się „wiatr zmian”. Po kilku latach widać go jeszcze mocniej w zestawie konkursowym najważniejszego tegorocznego polskiego festiwalu filmowego. Powróciła więc bezpieczna i „oczywista” konkursowa selekcja, nazwiska twórców znanych i znaczących w polskim kinie. Dowodem tego liczba trzech tegorocznych debiutów. Są takie TRZY.

Nie oceniam filmów, których nie widziałem, ale dostrzegam patriotyczno-historyczną tendencję w polskim kinie. Obok siebie są dwa filmy o Piłsudskim i oby były to filmy wybitne lub chociaż znaczące, a przede wszystkim udane. „Kurier”, który znamy z kin, nie jest filmem wybitnym, powiedziałbym, że jest filmem przeciętnym. I zdecydowanie na konkurs w Gdyni nie zasługuje. Temat, budżet, zaangażowanie, ranga… Wiadomo. Na filmy historyczne wydano miliony złotych, trzeba to zaakcentować na festiwalu narodowym. Z tym, że filmy te wypchnęły z konkursu tytuły mniejsze, „młodsze”, a przede wszystkim zapewne te odważniejsze. Powtarza się więc sytuacja sprzed roku, kiedy ciekawa „Via Carpatia”, czy udana „Córka trenera” do Gdyni nie zostały zakwalifikowane.

Popatrzmy, kogo brakuje w tym roku. Wspominałem o świetnym „Eastern” Piotra Adamskiego, nie ma debiutu Bartosza Kruhlika, nie ma filmu „Maryjki” Darii Woszek i zapewne jeszcze wielu innych mniejszych i skromniejszych filmów. Nie ma jednak przede wszystkim „Mowy ptaków” Xawerego Żuławskiego, jednego z tych tytułów, na które polskie kino czeka od jakiegoś czasu. Nie ma więc filmu według scenariusza nieżyjącego Andrzeja Żuławskiego, giganta ŚWIATOWEGO kina. Dostrzegam tutaj pewną niestosowność (delikatnie rzecz ujmując) i dlatego decyzja dotycząca tego filmu boli i zastanawia szczególnie. „Mowa ptaków”, którą obejrzało już kilkoro zaprzyjaźnionych osób, zebrała wiele pochlebnych opinii. Nie mam wątpliwości, że będzie to kino trudne i bezkompromisowe. Ja chcę takiego kina, takie kino zasługuje na konkurs w Gdyni!

Xawery Żuławski nie kryje swojego rozczarowania tą decyzją. Na pytanie „dlaczego tak się stało?”, napisał na Facebooku: powód jest chyba oczywisty : Zulawski senior napisał a junior zrealizował ... pieniądze otrzymaliśmy za poprzedniej władzy a wszystko co było za poprzedniej jest Fe i ble . Film jest niegrzeczny i pokazuje świat w krzywym zwierciadle no i w filmie jest faszyzująca młodzież a przecież tego nie ma . .. władza robi ludziom w głowach bagno

Wiele osób w środowisku polskich filmowców mu wtóruje, wielu łapie się za głowę (Wiktor Zborowski: Zła wiadomość. Dla wszystkich). Rodzą się teorie, podejrzenia, wątpliwości, a we mnie rodzi się złość. Bo także nie rozumiem tej decyzji Komitetu Organizacyjnego kwalifikującego filmy do konkursu głównego w Gdyni. To znaczy rozumiem, bo widzę co się dzieje w kraju, ale jednak… Żuławscy? Naprawdę?

Sprawa jest tym bardziej dziwna, że Zespół Selekcyjny który brał udział w pracach nad programem konkursu głównego rekomendował „Mowę ptaków” do udziału w zmaganiach o Złote Lwy. I właśnie tutaj należą się czytelnikom bloga wyjaśnienia dotyczące systemu selekcji i wyboru filmów do konkursu głównego w Gdyni.

Po pierwsze: to Komitet Organizacyjny zatwierdzanie listy filmów zakwalifikowanych do Konkursu Głównego. W tym roku są to: a) Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, b) Polski Instytut Sztuki Filmowej, c) Stowarzyszenie Filmowców Polskich, d) Samorząd Województwa Pomorskiego, e) Miasto Gdynia. To Komitet Organizacyjny wybiera Radę Programową, która jest organem doradczym Komitetu Organizacyjnego. I to do kompetencji Rady Programowej należy powołanie Zespołu Selekcyjnego. I to Zespół Selekcyjny rekomenduje do udziału w Konkursie Głównym maksymalnie 20 filmów, spośród których Komitet Organizacyjny jest zobowiązany zatwierdzić co najmniej 8. I wracamy na początek: Ostatecznej kwalifikacji filmów do Konkursu Głównego dokonuje Komitet Organizacyjny, z zastrzeżeniem, że decyzje podejmowane są na zasadzie konsensusu, a jeśli jest on niemożliwy, zapadają większością głosów. Nie odnotowuje się w protokole zdań odrębnych, a decyzje mają charakter ostateczny i nie podlegają odwołaniu. [pełen regulamin TUTAJ]

Co się wydarzyło w pracach Zespołu Selekcyjnego i jak przebiegała rozmowa dotycząca zakwalifikowania filmów do konkursu głównego przez Komitet Organizacyjny – tego nie wiadomo, a o plotkach pisał nie będę. Zacytuję jednak Xawerego Żuławskiego, który w jednym ze swoich wpisów podał, że jego film „został wykreślony z listy”. Rozumiem, że zostały wykreślony z listy Zespołu Selekcyjnego, który rekomendował go do konkursu głównego. Dlaczego? Tego nie potrafię pojąć. Tłumaczenia, że w konkursie może brać tylko 16 filmów mnie nie przekonują. Przede wszystkim dlatego, że w konkursie jest „Kurier”. Po drugie dlatego, że konkurs powinien mieć 22 filmy, a jury powinno z radością i w trudach pracować, by wszystkie te tytuły obejrzeć. Jeśli się nie podoba, to… Po trzecie, jeśli ktoś uważa, że festiwal trwa tylko sześć dni, to proponuję wydłużyć go do rozmiaru Cannes. I proszę nie mówić, że nie ma na to środków, że kinematografia za mała, że nie ma infrastruktury itp. Wszystko jest! Przy odrobinie dobrej woli i chęci, udałoby się to przeprowadzić.

I co teraz? Decyzja Komitetu Organizacyjnego jest ostateczna i nieodwołalna. Czy środowisko tak po prostu przyjmie ją do wiadomości publicznej? Bo to środowisko musi zareagować przede wszystkim.

Przed nami jeszcze jedna ważna decyzja Komitetu Organizacyjnego festiwalu w Gdyni. Wybór jury konkursu głównego.  Ciągle nie wiadomo, kto w nim zasiądzie, a to od tych osób zależy werdykt w Gdyni. Jest on dla polskiego kina i wybranych (lub pominiętych filmów) bardzo ważny. Lista osób tam zasiadających sporo nam też powie o sytuacji w polskim środowisku filmowym.

7 komentarzy:

  1. Argument "Żuławski wielkim poetą był" brzmi dosyć karkołomnie - i cóż z tego, że Żuławski? Kryterium dopuszczającym film do konkursu głównego powinien być wysoki poziom artystyczny obrazu (lub szczególne walory poznawcze, film nie wyważający otwartych drzwi, etc.) Sama tematyka, czy aluzje do rzeczywistości nie mogą stanowić gwarancji sukcesu festiwalowego - choćby dlatego, że niejeden twórca kalkuluje wg aktualnych mód festiwalowych. Chętnie zobaczę wymienione przez Autora tytuły żywiąc nadzieję, że są to mimo wszystko świetne filmy, a wysoki poziom zgłoszeń był powodem takich, a nie innych decyzji selekcjonerów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Festiwal w Gdyni obrósł biurokracją i demokracją, więc nikt nie jest w stanie podjąć decyzji podpisując się swoim nazwiskiem, a do każdego ruchu potrzebna jest wola większości z wielu decydentów.
    Proponuję wymienić z nazwiska wszystkich tych urzędników z: komitetu organizacyjnego, rady programowej i zespołu selekcyjnego. I wiadomo będzie do kogo kierować zarzuty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Festiwal w Gdyni, podobnie jak PISF- rączka rączke myje. NIe dopuszczą nikogo. Śmiem twierdzic, że najlepsze scenariusze ot nawet nie powstają, bo Państwo starzy filmowcy nie dopuszczą ich... czekam aż cos pęknie w tych układach, bo musi. Jest naprawdę źlę. Szkoda, ze nie ma innego spojrzenia, bo co robi "Ciemno, prawie noc" i "Kurier" kiedy to filmy, które nawet społeczęństwu sie nie podobały...

    OdpowiedzUsuń
  4. To się nie nazywa "powraca stare", tylko "nowe wraca". Ironia zawiera się w zestawieniu znaczeń: nowe nie może wracać, może tylko nadejść, a jeśli wraca, to znaczy, że nie jest nowym. W stwierdzeniu "stare wraca" nie ma nic ironicznego, więc branie go w cudzysłów nie ma sensu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety, przypominają sie nieciekawe czasy gdyńskiej imprezy. Nieobecność "Mowy ptaków" w Konkursie to jest policzek dla autorskiego kina i dla jego historii. Bo to po pierwsze interesujący film, a po drugie - ważne wydarzenie kulturalne. Nie tylko ze względu na A. Żuławskiego ale też choćby na A. Jaroszewicza. W zamian mamy w konkursie kompletnie chybione "Ciemno, prawie noc", nijakiego "Kuriera" i słabiutkiego "Czarnego mercedesa". Trudno to zrozumieć.

    OdpowiedzUsuń
  6. No nie wiem, zwiastun mowy ptaków nie zwiastuje dobrego filmu, przypomina nieudane 11 minut, gdyby ten film zrobił inny reżyser nikt by to nie bronił, oczywiście Kurier i Ciemno prawie nic to żenada, reszta filmów to premiery więc mogą się obronić, co do filmu Maryjii to nikt go nie widział, od zawsze wiadomo że lista filmów jest ustalona z góry i może jeden dwa tytuły maja szansę wejść awansem, myślę że niezły film mógł zrobić Pieprzyca oraz Komasa, może Pan T. Też być ciekawy. Oraz pokazywanie filmów Agnieszki Holland w konkursie głównym mija się z celem. Po co jej to?

    OdpowiedzUsuń
  7. Złem jest likwidacja innego spojrzenia, bo tam miały szansę wszystkie filmy których nie chciano do konkursu głównego, ale w Gdyni nigdy nie było dobrze, co niby w tym konkursie robiły takie filmy jak planeta singli czy Juliusz??? Oraz brak filmu Carte Blanche nagrodzonego na festiwalu klasy A, na Gdynie byl za slaby??? Tylko wtedy nikt nie krzyczal bo rezyser anonimowy....

    OdpowiedzUsuń