sobota, 7 marca 2020

Ceny biletów spadają. Produkcja filmów zagrożona


Kilka dni temu pojawiła się informacja, że sieć Cinema City wprowadza bardzo znaczące obniżki cen biletów do kin. Za tydzień ceny biletów we wszystkich kinach sieci Helios także zostaną zmniejszone. Producent „Bożego ciała” pokazuje drugą stronę tej sytuacji. Tworzenie polskich filmów może się okazać nieopłacalne i bardzo zagrożone.

Sieć kinowa Cinema City ogłosiła niedawno, że obniża ceny biletów. Kosztowały one do tej pory około 30 złotych, a po tej decyzji spadną do poziomu 17-15 złotych. Uległa zmianie także cena karty Unlimited, z 42 zł (a 49 zł z uwzględnieniem kin w Warszawie) do 33 zł (a 38 zł z kinami warszawskimi). Zmiany polityki cenowej dotyczą wszystkich kin Cinema City w całej Polsce. Zmiany te nie są podyktowane informacjami o koronawirusie, a wnikliwą analizą trendów rynkowych. Wprowadzona zmiana była planowana od dawna – przeczytać można w oświadczeniu Cinema City. To prawda, dwie pozostałe główne sieci kin w Polsce, już od dłuższego czasu proponowały mniejsze ceny biletów. Jednak ruch Cinema City i u nich wywołał poruszenie.

Jak informuje serwis Wirtualnemedia.pl w rozmowie z PAP prezes Heliosa powiedział, że za tydzień we wszystkich kinach tej sieci standardowe ceny biletów zostaną obniżone do 14,90 złotych. Taka cena obowiązuje obecnie w Heliosie we wtorki oraz w niektórych tylko kinach w Polsce. Teraz ceny zostaną zrównane w całej sieci. Prezes Heliosa dodał, że w kinach, w których wprowadzono tę stawkę we wszystkie dni, nastąpił zauważalny wzrost frekwencji.

Sieć Multikino także już od jakiegoś czasu dostosowuje swoje cenniki do sytuacji rynkowej. W wielu miastach bilety do kin tej sieci kosztują 14,90 złotych. Obserwujemy, że niższe ceny, które zaoferowaliśmy widzom w Polsce pozwalają na korzystanie z naszej oferty nowym widzom oraz wpływają na wzrost częstotliwości wizyt wśród dotychczasowych klientów. W związku z tym nie wykluczamy kontynuacji tej dynamicznej polityki cenowej w bieżącym roku – powiedział w rozmowie wirtualnemedia.pl Mariusz Spisz, członek zarządu Multikina.

Ale to co cieszyć będzie zapewne widzów, niekoniecznie wpływa na dobre samopoczucie producentów filmowych pracujących na polskim rynku. Głos w sprawie zabrał Leszek Bodzak, producent „Bożego ciała” i kilku bardzo oczekiwanych filmów najbliższych miesięcy i lat. Na Facebooku napisał m.in.:

Jeśli tak radykalna obniżka cen biletów się utrzyma (czy popcorn zdrożeje?) to powinna zmusić polskich producentów do zmniejszenia budżetów filmów średnio o 35%. To oznacza również gwałtowny spadek honorariów o taki sam procent. Już widzę chętnych do tego, żeby pracować za mniej niż 2/3 dotychczasowego wynagrodzenia...

Fakty są jednak takie, że w tej sytuacji nawet produkowanie najbardziej komercyjnego kina stanie się nieopłacalne. Czy Polacy się z tego ucieszą? Na pewno kino amerykańskie będzie miało się świetnie. Mam szczerą nadzieję, że właściwe osoby uratują rynek w tej sytuacji.

Kogo na myśli miał Leszek Bodzak, kto miałby uratować sytuację? Czy chodzi tutaj o działania zapobiegawcze, które przeprowadzić powinien Polski Instytut Sztuki Filmowej lub Ministerstwo Kultury? Narzędzi do tego może powstać sporo. Nie będzie trudno wyliczyć, jak mocno spadną wpływy do kas kin, a co za tym idzie do dystrybutorów i dopiero na końcu do producentów. Ci ostatni zdecydowanie są w najgorszej pozycji, bo z całego cyklu rozliczeniowego danego filmu, oni zazwyczaj (choć zależy to też od umów) poniesione nakłady odzyskują na samym końcu. Słuszna jest więc obawa Leszka Bodzaka i na pewno potrzebne jest dość pilne przeciwdziałanie tak mocnym obniżkom cen biletów w multipleksach. Rekompensata do biletu, podwyższenie wkładu PISF w produkcję? Pomysły można mnożyć. Na pewno pilna jest potrzeba omówienia w środowisku zaistniałej sytuacji i przystąpienie do działania. Propozycji tych będę wypatrywał, a jak napisał w komentarzu pod postem Leszka Bodzaka dyrektor PISF, "już trwają prace".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz