Brzmi, jak żart primaaprilisowy,
ale po upływie 24 godzin media na świecie nie dementują tych informacji. David
Fincher wyreżyseruje dla Netfliksa sequel „Pewnego razu w... Hollywood”, filmu
Quentina Tarantino. W głównej roli wystąpi Brad Pitt. Pomysł, pod wieloma względami,
zadziwiający.
Fincher podąża śladem Tarantino, jakby mało było oryginalnych pomysłów wokoło. To niepokojące, bo Fincher zaczyna rozmieniać się na drobne. Jeśli powstanie amerykańska wersja „Squid Game”, to bardzo się boję o tego twórcę. „Zabójca”, choć lubię ten film, wybitną produkcją nie był. Fincher ma mnóstwo pomysłów, ale Netflix chce mieć produkcje premium i stąd zapewne ten dziwaczny pomysł powrotu bohatera filmu Tarantino.
Bo sequel opowiadać ma historię kaskadera Cliffa Bootha, a postać tę powtórzy Brad Pitt. I fajnie, bo to znakomity aktor, a rola u Tarantino przyniosła mu Oscara. Oczywiście, że wiele zależy od pomysłu na sequel i kreacyjnego talentu Davida Finchera. Jaki będzie więc to film, czy odmienny od wizji Tarantino, czy próbujący zbliżyć się do tamtego udanego przedsięwzięcia. Co wiadomo?
Niewiele. Scenariusz stworzył sam Quentin Tarantino, co jest oczywiście dobrą wiadomością. Ma on bazować na scenariuszu filmu, który miał być 10. reżyserskim filmem Tarantino. Quentin doszedł zapewne do wniosku, że szkoda napisanego tekstu i sprzedał go podobno za 20 mln dolarów do Netfliksa. Wszystko dzieje się tak szybko, że zdjęcia mają ruszyć już w lipcu, a Fincher i Pitt rzucili wszystkie inne swoje plany dla tego filmu.
Mało prawdopodobne jest, aby do swoich ról powrócili Leonardo DiCaprio i Margot Robbie, ale może będą w epizodach? Agenci aktorki mówią, że „jest dostępna, jeśli jej potrzebują”. A może ktoś zadzwoni do Rafała Zawieruchy, aby ponownie wcielił się w postać Romana Polańskiego? To by się działo!
Oryginalny film debiutował w Cannes w 2019 roku. Sfinansowało go Sony Pictures. Tarantino zastrzegł jednak w umowie, że po kilku latach od premiery prawa do produkcji wrócą do niego. Dzięki temu kontynuacja może powstać dla Netfliksa. Będzie to pierwszy raz od niemal 30 lat, gdy Tarantino napisze scenariusz dla innego reżysera. Poprzednio taka sytuacja miała miejsca przy "Prawdziwym romansie" Tony'ego Scotta z 1993 roku i "Od zmierzchu do świtu" Roberta Rodrigueza z 1996 roku. Dla Pitta i Finchera będzie to czwarty wspólny film. Poprzednio spotkali się na planie "Siedem", "Podziemnego kręgu" i "Ciekawego przypadku Benjamina Buttona". Lepszy sequel „Pewnego razu...” niż sequel „Siedem”, bo i takie plotki się pojawiły.
To wyjątkowa sytuacja, nie tylko dlatego, że znany reżyser stoi za sequelem filmu innego znanego reżysera, ale także z powodu zmiany marki ze studia kinowego na platformę streamingową. Nic nowego, Netflix przejął też „Na noże” za 400 mln dolarów i jak na razie, nie pokazał nic znaczącego.
Trzeba przyznać, że David Fincher + Brad Pitt + Quentin Tarantino, to brzmi naprawdę zachęcająco. Netflix nie boi się wysokich budżetów, stawia na takie filmowe wystawne produkcje, nie szanuje doświadczenia kinowego, powstanie więc kolejny ciekawy projekt, który będzie częścią biblioteki tej firmy i po kilku latach, po prostu o nim zapomnimy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz