Steven Spielberg już pracuje we Wrocławiu na planie swojego najnowszego filmu. Dołączył do niego Tom Hanks. Jednak ta wizyta w polskim mieście nie wszystkim przypadła do gustu, a Hollywood mocno ogranicza swobodę naszych obywateli. Czy warto będzie do nas wrócić i kręcić inne wielkie zagraniczne filmy?
Najpierw kilka cytatów z "Gazety wrocławskiej":
Steven Spielberg kręci film z Tomem Hanksem na ul. Kurkowej,
a okolica przypomina strefę zamkniętą. Nie wolno robić zdjęć, podchodzić do
okien, sklepy są ogrodzone płotami i mają mniejsze obroty, a mieszkańcy chodzą
naokoło, bo ich własne podwórka są niedostępne nawet w przerwie między
ujęciami.
Nie ma gdzie zaparkować, trzeba chodzić naokoło, omijając
zamknięte podwórka. - Nie wolno nam nawet patrzeć przez okna. Gdy tylko się do
nich zbliżymy, ochroniarze świecą nam laserami po oczach i wykrzykują przez
megafony, by nie otwierać okien - opowiadają nam mieszkańcy ulic Kurkowej i
Ptasiej.
Na miejscu nie można robić zdjęć, bo plan jest chroniony
prawem autorskim, jednak zakaz wyglądania przez okna i robienia zdjęć stamtąd,
nawet komórką, ogłoszono co najmniej na wyrost. Specjalista ds. prawa
autorskiego, dr Marek Chyliński z Uniwersytetu Opolskiego mówi, że świecenie po
oczach jest karalne, a laser może być szkodliwy. - Nie ma też żadnego zakazu
podchodzenia do okna. To absurd - dodaje.
Ten i kolejne artykuły w temacie TUTAJ
***
Ekipa Spielberga spędzi we Wrocławiu kilkanaście dni, a o całej sprawie usłyszy cały świat i niestety zapamięta. Nikt nie lubi czarnego PR-u i raczej naszemu krajowi dobrze to nie zrobi. Była szansa, by zauważono okruszek polskiego wkładu w światową kinematografię. Tymczasem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz