sobota, 25 lutego 2023

Terry Gilliam chce nakręcić kolejne filmy

Nie ma łatwej drogi Terry Gilliam ze swoimi projektami filmowymi. Ten ostatni i przecież całkiem niezły, zatytułowany „Człowiek, który zabił Don Kichota” nie zdobył przesadnego uznania. Twórca nie zamierza jednak składać broni i walczy o kolejne swoje filmy. Mimo obchodzenia w tym roku 82 urodzin.

Można byłoby napisać wiele książek o walce Gilliama z producentami, o tym jak opierał się im chcąc zachować swoje filmowe wizje. Nie zawsze kończyło się to sukcesem, ale kilka śmiałych pomysłów udało mu się uratować. Niestety wiele z jego ostatnich filmów („Kraina traw”, „Parnassus”, „Zero Theorum”, „Niesamowici bracia Grimm”) to były artystyczne porażki. To niestety nie pomaga w rozmowach z finansistami. Ja bym chętnie obejrzał kolejny film Terry’ego Gilliama, bo to zawsze są bardzo ciekawe przedsięwzięcia.

W zeszłym roku Gilliam mówił w jednym z wywiadów, że chce przejść na emeryturę, bo nie może znaleźć wsparcia dla swoich filmowych pomysłów. Niedawno zmienił stanowisko i odważnie mówi o planach nakręcenia dwóch kolejnych filmów. Oba są znane w kręgach filmowych od lat.

Pierwszym z nich jest film o Bogu, który postanawia unicestwić ludzkość, ponieważ jest rozczarowany tym, co wydarzyło się na planecie Ziemia. Pojawia się Szatan, który przekonuje Boga do stworzenia nowego Adama i Ewy, aby dali oni początek lepszej ludzkości. Współautorem scenariusza tego filmu jest Christopher Brett Bailey. Kilka lat temu mówiono, że budżet filmu to jakieś 30 mln dolarów.

Drugi projekt to “The Defective Detective”, a Gilliam pracuje podobno z producentem, który „dobrze porusza się w filmowym Los Angeles”. „The Defective Detective” opowiada o spłukanym gliniarzu, który musi udać się do baśniowej krainy, aby sprowadzić porwaną dziewczynę. Projekt został napisany wspólnie przez Gilliama i Richarda LaGravenese, zaraz po wspólnej pracy nad filmem „Fisher King”. To jest jeden z tych projektów, które Gilliam próbuje nakręcić od dekad. Kiedyś związani z nim byli m.in. Nick Nolte, Nicolas Cage i Bruce Willis, a teraz reżyser chętnie widziałby tutaj Matta Damona.

W czasach kiedy Hollywood coraz rzadziej podejmuje ryzyko, przyjdzie chyba Gilliamowi szukać finansowego wsparcia w Europie. Szerokie koprodukcje wielu kinematografii to dziś norma, ale w projekt Gilliama trzeba uwierzyć, trzeba znaleźć odważnych, którzy podjęliby z nim współpracę. [na podstawie World of Freel]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz