środa, 25 września 2019

Michał Oleszczyk o dyrektorze artystycznym FPFF


Podczas 44. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni rozgorzała gorąca dyskusja na temat przyszłości tego wydarzenia. W jednej kwestii wszyscy są zgodni. Musi wrócić na festiwal funkcja dyrektora artystycznego, kogoś kto będzie odpowiadał za kształt tego przedsięwzięcia. Padły pierwsze pomysły i propozycje. Z taką też wyszedł Michał Oleszczyk, który przez trzy lata piastował tę funkcję. I choć wiele osób namawia go na powrót, to sam zainteresowany wychodzi z inną propozycją. Bardzo też ciekawie przedstawia swoje przemyślenia na temat roli dyrektora artystycznego festiwalu filmowego.

Oto jego post w tym temacie, zamieszczony w internecie. Wiele z jego obserwacji jest bardzo trafnych. Może warto wziąć te uwagi pod rozwagę podczas kształtowania się szczegółowych praw i obowiązków dyrektora artystycznego. Oto co pisze Michał Oleszczyk:

Może jestem dziwakiem, ale w ostatnich miesiącach dużo myślałem o instytucji dyrektora artystycznego na festiwalu filmowym. I wyszło mi, przynajmniej na mój śląski rozum, co następuje:

(1) że gdyby zatrudnianie dyrektora artystycznego było pomysłem złym, to najlepsze festiwale na świecie już dawno by z takowego zatrudniania zrezygnowały (czego nie czynią);

(2) że dyrektor artystyczny to taka osoba, która bierze na klatę odpowiedzialność za decyzje trudne, za które ciała gremialne odpowiedzialności nigdy wziąć nie będą chciały. Ciała gremialne mają bowiem to do siebie, że zawsze jest się w nich "za kim schować", podczas gdy dyrektor artystyczny ma imię, nazwisko, telefon, adres biura, a także — last but not least — tzw. klatę. Najlepiej, by była to klata wyćwiczona w przyjmowaniu ciosów — zarówno tych wymierzonych pochopnie, jak i tych wymierzonych słusznie, ilekroć dyrektor artystyczny podejmie decyzję nietrafną;

(3) że dyrektor artystyczny festiwalu filmowego to taki człowiek, który ogląda światowe kino na potęgę; śledzi trendy; rozmawia z twórcami; przykłada ucho do szyn kinematografii i stara się usłyszeć, jaki pociąg przejedzie tymi szynami za miesiąc, za rok i za dwa. I który następnie, układając program, tak komponuje paletę filmów, paneli i wydarzeń towarzyszących, by krzesała ona dyskusję, ferment, rozmowę, współpracę, wymianę myśli -- i kontakty biznesowe;

(4) że dyrektor artystyczny pracuje przez okrągły rok — jeżdżąc po festiwalach, nawiązując kontakty międzynarodowe, zapraszając na zatrudniający go festiwal coraz to nowych fachowców, których kontakt z prezentowanym na festiwalu kinem i obecnymi na nim artystami może przyczynić się do wzrostu rodzimej branży i do ciągłego promowania spuścizny artystycznej swojego kraju;

(5) że dyrektor artystyczny nie dopuściłby do sytuacji, w której goszczący na festiwalu znakomici kuratorzy zagraniczni mówią, że co prawda marzyli o obejrzeniu któregoś z odrestaurowanych cyfrowo klasyków z myślą o ewentualnym ich promowaniu, ale zabrakło pokazu z angielskimi napisami, względnie odpowiedniego zakomunikowania, które seanse klasyki posiadają napisy (sprowadzenie każdego gościa zagranicznego to spore koszta; tacy goście powinni być precyzyjnie informowani i prowadzeni przez festiwal w sposób przemyślany i maksymalnie efektywny);

(6) że dyrektor artystyczny jest tą osobą, która w ramach dużej imprezy ogarnia całość programu i pamięta o każdej jego śrubce, tak by te śrubki i tłoki wzajemnie się nie wykluczały i nie powodowały absurdalnych kolizji;

(7) że dyrektor artystyczny jest w ciągłym kontakcie z ekipą festiwalową i pozostaje osobą łączącą zacne gremia organizacyjne z kobietami i mężczyznami pracującymi w pocie czoła na miejscu: na pokładzie, pod pokładem i w kotłowni festiwalu, tak by rozwiązywać kryzysy i usprawniać komunikację;

(8) że dyrektor artystyczny festiwalu krajowego powinien działać w ścisłej współpracy z filmowcami tego kraju i z każdym rokiem pracy uczyć się wsłuchiwać w ich głos coraz to lepiej i coraz to uważniej; bo to właśnie ci filmowcy tworzą kino, a dyrektor jest zaledwie kuratorem i symbolicznym gospodarzem miejsca, które ma jak najlepiej eksponować ich talent i pracę: od talentów reżysera po talent montażysty i scenografa;

(9) że dyrektor artystyczny to funkcja niełatwa do pełnienia, ale potrzebna i pożyteczna.

Co więcej, myślę sobie nawet, że jeśli jakiś zacny, potrzebny, wspaniały, unikalny (choć wciąż wymagający rozwoju) festiwal z chlubną, 44-letnią tradycją, chciałby nie tylko dorównać światowym imprezom, ale na dodatek je w pewnym dość newralgicznym zakresie prześcignąć — to że taki festiwal powinien mianować na stanowisko dyrektora artystycznego kobietę. Byłoby to rozwiązanie szanujące ducha czasu i zarazem symbolizujące nowe otwarcie i nową jakość -- jakże potrzebne w czasie postrzeganym przez wielu jako kryzys.

***

Warto znać to zdanie. Pierwsza kobieta kandydująca na stanowisko dyrektor artystycznej festiwalu w Gdyni już się zgłosiła. Koło Młodych istniejące przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich zaproponowało na to stanowisko Annę Wróblewską, między innymi wieloletnią rzeczniczkę prasową festiwalu w Gdyni.

Wkrótce podzielę się z czytelnikami bloga swoimi przemyśleniami na temat pomysłu na funkcję dyrektora artystycznego festiwalu w Gdyni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz