środa, 25 listopada 2020

Wraca sprawa Matthew Libatique’a

W lutym 2021 roku, ceniony autor zdjęć filmowych z Hollywood, Matthew Libatique ma stanąć przed sądem w Polsce pod zarzutem napaści na ratownika medycznego. Grozi mu cztery i pół roku więzienia.

Do sprawy doszło w listopadzie 2018 roku na festiwalu Camerimage w Bydgoszczy, którego gościem był Matthew Libatique, autor zdjęć do pokazywanego wtedy w Konkursie Głównym filmu „Narodziny gwiazdy”. Według prokuratury, filmowiec zadał cios w głowę ratownikowi medycznemu i ukruszył mu ząb, zachowywał się agresywnie także względem policjantów przybyłych na miejsce. Operator zasłania się niepamięcią; przyznaje, że spożywał tamtej nocy alkohol i utrzymuje, że "ma pewne dowody, że został odurzony".

Jak podaje "The New York Times", Matthew L. w lutym 2021 r. ma stanąć przed sądem w Polsce. Filmowiec obawia się ekstradycji do naszego kraju i ma nadzieję, że zarówno on, jak i jego partnerka będą mogli zeznawać ze Stanów Zjednoczonych za pośrednictwem komunikatora wideo. Gazeta donosi, że grozi mu cztery i pół roku więzienia.

Jak tłumaczyła w kwietniu ub.r. Agnieszka Adamska-Okońska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy, operatorowi zarzuca się popełnienie dwóch przestępstw. Pierwszy zarzut dotyczy dopuszczenia się zamachu na zdrowie oraz naruszenie nietykalności cielesnej ratownika medycznego udzielającego mężczyźnie pomocy, oraz używanie wobec ratownika słów powszechnie uważanych za obelżywe. Natomiast drugi zarzut dotyczy dopuszczenia się zamachu na zdrowie i naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza policji w trakcie pobytu operatora w szpitalu.

Sam filmowiec w rozmowie z gazetą wyznał, że nie pamięta za wiele z tamtej listopadowej nocy. Przyznał, że spożywał wówczas alkohol i że "ma pewne dowody, że został odurzony". Z kolei z relacji jego partnerki wynika, że w jednym z bydgoskich klubów ktoś "wcisnął mu do ręki wódkę", a wkrótce potem mężczyzna "zaczął się potykać, bełkotać i płakać". Kobieta powiedziała też "NYT", że w hotelu "ratownicy medyczni byli szorstcy" i "wskoczyli na niego i uderzyli go w twarz".

Matthew L. wrócił do USA po odrzuceniu przez sąd prokuratorskiego wniosku o areszt aż do rozprawy. Wcześniej prokuratura zażądała od filmowca 100 tys. zł poręczenia majątkowego. Amerykańskiego filmowca w Polsce reprezentuje kancelaria Mamiński & Wspólnicy. Sprawę rozstrzygnąć ma sąd.

Matthew Libatique otrzymał dwie nominacje do Oscara za zdjęcia, do filmów „Czarny łabędź” i „Narodziny gwiazdy”. Ma też na swoim koncie prace do filmów: „Bal” (czeka na premierę), „Ptaki nocy”, „Venom”, „Mother!”, „Iron Man”, „Źródło”. [źródło Onet.pl/New York Times]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz