Wczoraj minęła 35 rocznica premiery filmu "Czas apokalipsy". To jeden z tych filmów, do których powracam regularnie, które swoim hipnotycznym charakterem zabierają mnie w niezapomnianą podróż i dostarczają chwil, o które szczególnie we współczesnym kinie bardzo trudno. Film Coppoli nie starzeje się w ogóle. Pochłania, zachwyca, pozytywnie męczy i wciąga niczym problem nałogowy głównego bohatera. Książki napisano, filmy nakręcono, historia kina już zanalizowała to dzieło wiele razy. Dziś więc tylko krótki zachwyt, słynna scena z filmu i making of o tym jaką drogę przez mękę przeszli twórcy, by stworzyć to arcydzieło. 10/10 i chyba dziś kolejny seans z podróżą w głąb dżungli.
sobota, 16 sierpnia 2014
35 lat "Czasu apokalipsy"
Wczoraj minęła 35 rocznica premiery filmu "Czas apokalipsy". To jeden z tych filmów, do których powracam regularnie, które swoim hipnotycznym charakterem zabierają mnie w niezapomnianą podróż i dostarczają chwil, o które szczególnie we współczesnym kinie bardzo trudno. Film Coppoli nie starzeje się w ogóle. Pochłania, zachwyca, pozytywnie męczy i wciąga niczym problem nałogowy głównego bohatera. Książki napisano, filmy nakręcono, historia kina już zanalizowała to dzieło wiele razy. Dziś więc tylko krótki zachwyt, słynna scena z filmu i making of o tym jaką drogę przez mękę przeszli twórcy, by stworzyć to arcydzieło. 10/10 i chyba dziś kolejny seans z podróżą w głąb dżungli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz