sobota, 21 lutego 2015

Oscary dla Polaków!

Nasza klątwa

Siedmioro polskich twórców staje w tym roku w szranki o Oscary. Mamy tutaj dwie twórcze pary i jedną kategorię zdominowaną przez Polaków. W sumie zdobyć możemy cztery Oscary. Czy są na to realne szanse? W głównych kategoriach faworytami są "Birdman" i "Boyhood", ale to "Grand Budapest Hotel" może zdobyć najwięcej Oscarów, a największa niespodzianka może być udziałem kasowego "Snajpera". W nocy z 22 na 23 lutego przekonamy się kto odbierze upragnione nagrody. Oscary oglądane i komentowane będą w całej Polsce, nigdy wcześniej nasza kinematografia nie miała tylu przedstawicieli podczas jednej ceremonii. Do szczęścia brakuje już tylko złotych statuetek.

Oscarów polska kinematografia ma w sumie niewiele na swoim koncie. Jedynego w pełni i tylko polskiego Oscara w regulaminowych kategoriach otrzymał już ponad 30 lat temu Zbigniew Rybczyński za animowane "Tango". Po latach dołączył do niego Andrzej Wajda, zdobywając honorowego Oscara za całokształt twórczości. W ostatnich latach cieszyliśmy się zaś z Oscara animowanej koprodukcji polsko-angielskiej "Piotruś i wilk". Koprodukcją był też "Pianista", ale nakręcony po angielsku i zagranicznymi aktorami, jest dziś trudny do oscarowego zakwalifikowania. Cieszy jednak nagroda dla Romana Polańskiego za reżyserię.  I to w sumie wszystkie polskie sukcesy podczas Oscarów. Historycznie wypadamy więc bardzo przeciętnie, ale humory i statystyki poprawiamy sobie dodając do tej listy Oscary dla Polaków pracujących przy zagranicznych produkcjach. W tym roku sytuacja może się zmienić. Spora gromada rodzimych twórców staje w szranki o Oscary. Komu przypadną nagrody?

Najważniejsza jest dla nas sprawa "Idy", bo też kategoria w której startuje jest bardzo prestiżowa. Najlepszy Film Nieanglojęzyczny to wyróżnienie dla najlepszego zagranicznego filmu. Mimo 9 dotychczasowych prób, nigdy nie udało się nam zdobyć Oscara. Szanse takie miały w latach poprzednich:

Oscary 1964: "Nóż w wodzie" (nagroda dla "Osiem i pół")
Oscary 1967: "Faraon" (nagroda dla "Kobiety i mężczyzny")
Oscary 1975: "Potop" (nagroda dla "Amarcord")
Oscary 1976: "Ziemia obiecana" (nagroda dla "Dersu Uzała")
Oscary 1977: "Noce i dnie" (nagroda dla "Czarne i białe w kolorze")
Oscary 1979: "Panny z wilka" (nagroda dla "Blaszanego bębenka")
Oscary 1982: "Człowiek z żelaza" (nagroda dla "Mefista"). Film Wajdy został wycofany z rywalizacji o nagrodę przez ówczesne władze.
Oscary 2008: "Katyń" (nagroda dla "Fałszerzy")
Oscary 2012: "W ciemności" (nagroda dla "Rozstania")

"Ida" podejmuje próbę numer 10 i przy całym szacunku dla poprzednich polskich filmów, szanse na Oscara są ogromne, największe od lat. Podobno najbliższej statuetki był "Człowiek z żelaza", ale to władze PRL wycofały film z konkursu. Historia jest bezwzględna, nagrody nie mamy. Czas na przełamanie oscarowych niepowodzeń.

Z przyjemnością można to powtarzać w nieskończoność. "Ida" Pawła Pawlikowskiego jest ogromnym i międzynarodowym wydarzeniem filmowym. Zdobyła mnóstwo cennych wyróżnień (ostatnio prestiżowa BAFTA), była przebojem w kinach na świecie, spodobała się w USA widzom i krytykom. O żadnym innym zagranicznym filmie nie mówiło się w świecie tak wiele w 2014 roku, jak właśnie o "Idzie". To sukces, jakiego polskie kino nie doświadczyło od czasów Kieślowskiego. Oscarowe szanse "Idy" potwierdzają bukmacherzy i wiele branżowych oraz opiniotwórczych źródeł. Spójrzmy jednak prawdzie w oczy. Nie zawsze to jakość filmu decyduje o nagrodzie i w tym roku głównym konkurentem "Idy" jest właśnie znakomity rosyjski "Lewiatan", który uznawany jest za odważny antyputinowski głos w świecie. Dziś szanse na nagrodę są bardzo wyrównane. O ile "Lewiatan" pokonał "Idę" w czasie finału Złotych Globów, to już podczas Oscarów nie musi się to powtórzyć. Podobno polski film ma wśród członków Akademii większe poparcie i jeśli tylko "Ida" była przez nich obejrzana (czasami niestety głosuje się bez znajomości filmu), to z pewnością są nią zachwyceni i oddadzą swój głos na naszego kandydata. Także tematyka "Idy" wydaje się bardziej czytelna i trafiająca do amerykańskiego odbiorcy. Dużym atutem polskiego filmu jest jego strona wizualna, kreacje aktorskie, przesłanie, niejednoznaczna ocena wydarzeń, jakie zaprezentowano na ekranie. STAWIAM NA OSCARA DLA "IDY" W KATEGORII FILM NIEANGLOJĘZYCZNY.

Poważnym argumentem przemawiającym za "Idą" jest też druga nominacja, jaką w tym roku zdobył film. Łukasz Żal i Ryszard Lenczewski rywalizują o Oscara w kategorii Najlepsze Zdjęcia. To potwierdzenie wielkiego uznania dla polskiego filmu i pracy polskich operatorów. Bardzo celna nominacja, świetne potwierdzenie wizualnej klasy polskiego filmu. Wydaje się jednak, że same zdjęcia Oscara nie otrzymają, a powędruje on w ręce innego z wybitnych światowych operatorów. Konkurencja jest tutaj bowiem bardzo silna, a zestaw nazwisk iście międzynarodowy. Faworytem jest Meksykanin Emmanuel Lubezki za zdjęcia do "Birdmana" (i jeżeli wygra to zrobi to drugi rok z rzędu, w poprzedniej edycji doceniono go bowiem za "Grawitację"), a tuż za nim wielce utytułowany choć bez Oscara Brytyjczyk Roger Deakins nominowany za "Niezłomnego". TUTAJ POLSCY TWÓRCY OSCARA RACZEJ NIE ZDOBĘDĄ, CHOĆ OCZYWIŚCIE BARDZO IM GO ŻYCZYMY!

Kolejną bardzo dużą szansę na Oscara mamy w kategorii doceniającej krótkometrażowe filmy dokumentalne. W tym roku na pięć nominacji, aż dwie są udziałem polskich filmów. To potwierdzenie tego, jak dobrze postrzegane jest nasze kino dokumentalne na świecie. "Joanna" Anety Kopacz oraz "Nasza klątwa" w reżyserii Tomasza Śliwińskiego i wyprodukowana przez Macieja Ślesickiego zdobyły wielkie uznanie międzynarodowego grona festiwalowego, są autentycznie przejmujące, dotykają problemów choroby, ale opowiadają o niej inaczej. Dwa polskie filmy i tylko trójka konkurentów. Faworytem kategorii jest film "Joanna" Anety Kopacz, który powstał w Studiu Wajdy, a zdjęcia do niego wykonał Łukasz Żal, wspomniany przed chwilą operator "Idy". STAWIAM NA OSCARA DLA "JOANNY" W KATEGORII KRÓTKOMETRAŻOWY FILM DOKUMENTALNY.

Zwycięstwo "Joanny" lub "Naszej klątwy" będzie też miało symboliczne znacznie dla polskich dokumentalistów. W tej kategorii polska kinematografia otrzymała przed laty kilka cennych nominacji. Były one udziałem: Marcela Łozińskiego (Oscary 1994: "89 mm do Europy"), Hanny Polak i Andrzeja Celińskiego (Oscary 2006: "Dzieci z Leningradzkiego") oraz Bartka Konopki (Oscary 2011: "Królik po berlińsku").

Ostatnią nominacją związaną z naszym krajem, jest ta przyznana pani Annie Biedrzyckiej-Sheppard za kostiumy do disneyowskiej produkcji fantasy zatytułowanej "Czarownica". Ceniona autorka kostiumów dziś pracuje poza granicami naszego kraju i trudno ją przypisać do polskiego sukcesu, ale akcent ten jest godny odnotowania i także bardzo cieszy. Anna Biedrzycka-Sheppard zaczynała karierę w Polsce i tutaj odniosła swoje pierwsze sukcesy, pracując przy takich filmach, jak m.in.: "Życie rodzinne", "Iluminacja", "Bilans kwartalny", serial "Polskie drogi", "Brunet wieczorową porą", "Barwy ochronne", "Constans". Trudna sytuacja w kraju na początku lat 80-tych spowodowała, że przeniosła się ona poza granicę Polski i tam kontynuowała swoją karierę. Jej udziałem są kostiumy do takich produkcji, jak m.in.: "Lista Schindlera" (pierwsza nominacja do Oscara), "Informator", "Pianista" (druga nominacja), serial "Kompania braci", "Bękarty wojny", "Captain America: Pierwsze starcie" czy ostatnio "Furia". Kilka dni temu swoje nagrody przyznała Gildia skupiająca kostiumografów i tutaj mimo nominacji za "Czarownicę", pani Anna musiała uznać wyższość konkurencyjnych twórców. Podobnie będzie prawdopodobnie w czasie Oscarów, gdzie faworytkami są utytułowane Milena Canonero za "Grand Budapest Hotel", Jacqueline Durran za "Mr. Turner" czy Colleen Atwood za "Tajemnice lasu" (to ona wygrała nagrodę Gildii). TUTAJ OSCARA NIE BĘDZIE, CHOĆ BARDZO GO ŻYCZYMY AUTORCE.

I nie zważając na przebieg wydarzeń w Hollywood, to będzie polska noc oscarowa i nawet jeżeli nie zdobędziemy upragnionych nagród zapamiętajmy ten moment triumfu. Nominacje do Oscara to wielkie osiągnięcie, marzenie wielu twórców, otwarta droga do międzynarodowej kariery. W tej edycji odnieśliśmy już największy sukces w historii polskiego kina. Dziś nasza kinematografia ma szansę zostać zauważona w świecie, jak nigdy wcześniej. Za nami pierwsze już tego dowody i wielkie nadzieje na przyszłość.
(dla www.wp.pl)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz