Ministerstwo Kultury i
Dziedzictwa Narodowego przeprowadziło kontrolę w Stowarzyszeniu Filmowców
Polskich, a ta – jak się spodziewano od dawna - wykazała wiele nieprawidłowości.
W opracowaniu MKiDN pisze, że to „ważny krok na drodze do uszczelnienia systemu
zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i prawami pokrewnymi w Polsce”. Nie
pisze o przewidzianych działaniach względem odpowiedzialnych za taki stan
rzeczy. SFP operuje znaczącymi kwotami z tantiem, ale po publikacji tego
raportu, sens ich wpłacania należy poddać w wątpliwość.
Wnioski takie wyciągnęły już sieci kin w Polsce, które odmówiły wpłacania tantiem za wyświetlanie filmów zagranicznych, słusznie powątpiewając w to, czy w ogóle trafiają one do zagranicznych twórców. Teraz okazuje się, że z milionowych wpływów wiele osób w SFP czerpało znaczące korzyści, a przerażające jest to, że przez wiele lat się z tym specjalnie nie ukrywano. Bo nawet średnio zorientowani widzieli jakim filmowym efektem była przyjaźń z Chinami i realizacja tam „Kochanków Roku Tygrysa”, a potem wymiana filmów i organizacja przeglądów. W końcu w samej organizacji zaczęto sprawy badać i jak się okazało, nadużycia były gigantyczne. Były prezes po dekadach stracił oficjalnie stanowisko, choć przegrał tylko czterema głosami. Ile trzeba jeszcze dowodów na to, że organizacja skupiająca polskich filmowców, ma problem? Po głośnym walnym zgromadzeniu SFP, sprawą zainteresowało się Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które zleciło audyt. Jego wyniki są już dostępne, choć dokument ma też sporo czarnych plam. W całości znaleźć można go tutaj.
Ministerstwo na swojej stronie pisze w tej sprawie między innymi: „Organizacje zbiorowego zarządzania (ozz) mają zapewnioną ustawowo możliwość przeznaczania części przychodów z tantiem na prowadzoną działalność o charakterze socjalnym, kulturalnym lub edukacyjnym. Mają też możliwość tworzenia funduszy na pozostałą działalność. Transparentność procedur gromadzenia i podziału tych środków jest niezbędna, aby mogły trafić do artystek i artystów. Tylko wtedy ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych będzie działała właściwie i z korzyścią dla twórczyń i twórców. W Polsce funkcjonuje obecnie 10 organizacji zbiorowego zarządzania (ozz). To one decydują o podziale środków pochodzących z wykorzystania praw autorskich i praw pokrewnych i pobieranych przez nie w ramach zbiorowego zarządzania.
W celu weryfikacji transparentności zarządzania i gotowości ozz do wypłacania środków artystkom i artystom, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przeprowadziło kontrolę w jednym z największych ozz – Stowarzyszeniu Filmowców Polskich SFP ZAPA. Kontrola wykazała szereg nieprawidłowości w dysponowaniu środkami i wezwała podmiot do wprowadzenia mechanizmów naprawczych.
Kontrola w Stowarzyszeniu Filmowców Polskich objęła prawidłowość dystrybucji i wykorzystania środków przeznaczanych na działalność o charakterze kulturalnym, socjalnym i edukacyjnym. Analizowano realizację i rozliczanie umów cywilnoprawnych zawartych z członkami Zarządu Głównego Stowarzyszenia Filmowców Polskich, zbadano wybrane wydatki Biura Stowarzyszenia Filmowców Polskich poniesione w latach 2020-2024 oraz wydatki związane z prowadzoną działalnością gospodarczą.
Kontrola wykazała nieprawidłowości we wszystkich kontrolowanych obszarach, m.in. nieregulaminowe wydatkowanie środków z funduszy o charakterze socjalnym, kulturalnym i edukacyjnym, nieprawidłowości dotyczące zawierania umów cywilnoprawnych z Członkami Zarządu SFP oraz celowości wydatków Biura w zakresie ponoszonych kosztów działalności. Ministerstwo w planie kontroli na 2025 rok ujęło kolejne organizacje zbiorowego zarządzania”.
Oto niewielki wyciąg z raportu w sprawie SFP:
W raporcie podano m.in., że Stowarzyszenie w latach 2020-2024 wydało na alkohol prawie 1 mln 245 tys. zł. "W SFP koszty były ponoszone w ramach organizacji wydarzeń kulturalnych w kwocie 1 mln 240 tys. 476,22 zł i były pokryte z funduszu socjalno-kulturalno-edukacyjnego".
W tym samym czasie na zapomogi socjalne przeznaczono zaledwie 163 tys. zł, a 199 tys. zł. na stypendia artystyczne, przyznawane zresztą w części z pominięciem procedur.
MKiDN zakwestionowało również "zasadność posiadania przez Stowarzyszenie tak dużej floty samochodowej oraz nabywanie przez Stowarzyszenie samochodów klasy premium".
Zastrzeżenia kontrolujących "budzi także angażowanie środków oraz pracowników Stowarzyszenia do zakupu biletów lotniczych dla osób prywatnych towarzyszących członkom i pracownikom SFP podczas delegacji zagranicznej (Przegląd Polskich Filmów w Wietnamie), a niebędących członkami Stowarzyszenia ani jego pracownikami". "Koszt biletów kupowanych dla tych osób prywatnych, był wprawdzie zwracany do Stowarzyszenia, jednak dopiero po kilku tygodniach, a nawet kilku miesiącach, co uznać należy za niedopuszczalne".
Z pieniędzy potrąconych tantiem kupiono też nieruchomość pod instalację fotowoltaiczną. Paneli nigdy nie zamontowano.
Wynagrodzenia wypłacano Jackowi Bromskiemu i dyrektorce biura SFP (jej dane osobowe w raporcie zanonimizowano) na nieuzasadnionym według ministerstwa poziomie.
Znamienne, że dyrektorka biura SFP, co do której pojawiły się zarzuty o mobbing, otrzymywała wynagrodzenie wyższe niż prezes. Kwota nie jest jawna. Wysokość owego wynagrodzenia była jednak oderwana od stawek rynkowych. Dyrektorka dostawała też stałą premię kwartalną oraz dodatek stażowy, pomimo że nie były one przewidziane regulaminem i umową o pracę.
W objętym kontrolą okresie straty wyniosły prawie 3 mln zł. Ministerstwo uznało to za działanie na szkodę SFP i interesów jego członków. [wybór za wirtualnemedia.pl i wyborcza.pl]
A co dalej? Ministerstwo wezwało Stowarzyszenie Filmowców Polskich do działań naprawczych. Chodzi m.in. o określenie przejrzystych zasad wydawania pieniędzy, skutecznych mechanizmów kontroli czy przestrzegania zasad regulaminów. Mają na to 30 dni.
***
Czy sprawa ostatecznie trafi pod dywan? Środowisko czeka na kontratak byłego prezesa SFP.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz