poniedziałek, 22 grudnia 2025

Tamkovich laureatką Nagrody im. Krzysztofa Krauze

Tegoroczna Nagroda im. Krzysztofa Krauze trafiła do Mary Tamkovich „Za bezkompromisowy portret małżeństwa, stawiającego opór totalitarnej opresji. Obraz spełniony i dojrzały, którego autorka, z głębokim poczuciem odpowiedzialności, w bezwzględny sposób bada prawdziwość więzi i siłę oddania”.

Jury w składzie: Olga Chajdas, Klara Kochańska, Borys Lankosz i Jakub Piątek nagrodzili reżyserkę za jej debiutancki film „Pod szarym niebem”.

„Pod szarym niebem” Mary Tamkovich, film inspirowany historią małżeństwa białoruskich dziennikarzy: Igora Iljasha i Katsiaryny Andryevej, która została aresztowana w listopadzie 2020 roku. Białoruś, w kraju trwają protesty po sfałszowanych przez Łukaszenkę wyborach prezydenckich. Antyreżimowa dziennikarka Lena prowadzi transmisję z brutalnej pacyfikacji pokojowej demonstracji. Zostaje namierzona przez milicyjny dron, lecz kontynuuje relację. Zostaje zatrzymana. Mąż Leny, Ilja przygotowuje wyjazd za granicę jak tylko Lena wyjdzie z aresztu. Jednak reżim nie ma zamiaru jej wypuścić. Władza jest zdeterminowana, by złamać ich oboje.

Film, za który Tamkovich otrzymała nominację do Europejskich Nagród Filmowych, a wcześniej nagrodę za debiut reżyserski lub drugi film Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni i główna nagrodę Festiwalu Młodzi i Film w Koszalinie, unika „publicystycznych uproszczeń i śladów politycznej gorączki. Debiutancki film Mary Tamkovich jest bowiem przede wszystkim opowieścią o miłości i cenie, jaką trzeba płacić za wolność. Piękną i smutną zarazem” – napisał w recenzji dla culture.pl, Bartosz Staszczyszyn.

Lena (Aliaksandra Vaitsekhovic), trzydziestoparoletnia dziennikarka oraz towarzysząca jej operatorka (Palina Chabatarova) z balkonu jednego z mieszkań transmitują interwencję służb mundurowych podczas społecznego protestu w Mińsku. Ich internetowy stream z minuty na minutę śledzi coraz więcej widzów. Dziesiątki, setki tysięcy. Nagle przed kamerą Leny przelatuje dron bezpieki próbujący namierzyć miejsce, z którego nadawana jest ich relacja. Chwilę później na klatce schodowej słychać głośne kroki zamaskowanych funkcjonariuszy i tłuczenie w drzwi kolejnych mieszkań. „Świetna, trzymająca w napięciu sekwencja otwierająca film to tylko preludium do opowieści o bezwzględności politycznego reżimu, który brutalnie tłamsi tych, którzy mają odwagę myśleć i marzyć o lepszym życiu” − pisze Staszczyszyn.

„Po tym filmie zacząłem inaczej myśleć o wolności. Jest jak reportaż z białoruskiego horroru. Uważni obserwatorzy i obserwatorki festiwalu mogą już znać ten dynamiczny początek − tak wyglądała poprzednia gdyńska propozycja Mary Tamkovich − krótkometrażowy film Na żywo z 2022 roku. W swym najnowszym dziele reżyserka skondensowała to do kilku scen i skupia się na tym, co się działo później, gdy milicja aresztowała dziennikarki. − czytamy w tekście Przemysława Guldy z „Gazety Wyborczej” opublikowanym po gdyńskiej premierze filmu.

Pod szarym niebem | reż. Mara Tamkovich

Ta historia wydarzyła się naprawdę, a jej bohaterka – dziennikarka Kaciaryna Andrejewa odsiaduje wyrok ośmiu lat pozbawienia wolności. W filmie przewodnikiem po białoruskiej rzeczywistości, w której dwudniowy areszt potrafi zmienić się w wyrok ośmiu lat kolonii karnej, gdzie adwokaci ze strachu przed polityczną zemstą porzucają swoich klientów, a macki służb oplatają wszystko i wszystkich prowadzi nas Ilja (Valentin Novopolski), mąż Leny.

„U Tamkovich bezmyślna przemoc nie ma ona jednej twarzy – bo w Pod szarym niebem reżyserka nie powołuje do życia postaci klasycznego antagonisty, który uosabiałby brutalny reżim. Jego obecność i władza są tu rozproszone – trybami politycznej maszyny są zamaskowani OMON-owcy, sędziowie wydający wyroki zgodne z zamówieniem władz, wreszcie – usłużni donosiciele czy urzędnicy, którzy przecież tylko wykonują rozkazy. – pisze Staszczyszyn – Ale to nie polityczno-publicystyczna treść napędza film Tamkovich. Pod szarym niebem to przede wszystkim wzruszający melodramat, opowieść o miłości, która nie ma ceny i która zmusza do kompromisów. W rozpisanym na postaci Ilji i Leny dramacie reżyserka stawia fundamentalne pytania. Czy obowiązkiem człowieka jest walka o wolność? A może jednostkowy sprzeciw pozbawiony jest sensu? Czy można poświęcić miłość w imię politycznej walki? Czy nie jest to rodzajem zdrady?

Tamkovich nie ucieka od trudnych rozpoznań – choćby wtedy, gdy pokazuje, że za heroiczną walką z reżimem stoi także egoistyczna potrzeba bohaterstwa, a głód uznania i sławy nie tylko nie przekreśla idealizmu, lecz jest wręcz jego niezbywalną częścią”.

„Tamkovich kamerę ustawia gdzie indziej, nie w więziennej celi, ale w domu, gdzie zostaje mąż dziennikarki (to intrygujące odwrócenie przerabianego przez kulturę od dekad modelu, w którym to kobieta czeka na walczącego i więzionego mężczyznę).

Bohater walczy o żonę, jak może. Próbuje dowiedzieć się czegoś, załatwić cokolwiek, miota się między gabinetem prawniczki a więziennym pokojem widzeń. – pisze Przemysław Gulda

  A sama bohaterka staje przed ogromnym dylematem. Czy powinna zdradzić swoje ideały, odwrócić się od sprawy, o którą walczyła, żeby dostać łagodniejszy wymiar kary? Reżyserka znajduje bardzo ciekawy sposób, żeby o tym opowiedzieć. Sposób, który bardzo zbliża film Pod szarym niebem do polskiej klasyki nurtu kina moralnego niepokoju.

Film Tamkovich jest bardzo skromny, niemal minimalistyczny pod względem formalnym. Nie ma w nim żadnych ozdobników, żadnych fajerwerków, żadnych efektów. Reżyserka konsekwentnie powściąga chęć inscenizacyjnego rozmachu – trzyma się reporterskiego tonu, bliskiego dokumentu. Widać to wyraźnie, kiedy w czasie napisów końcowych pojawiają się archiwalne materiały z telewizji Biełsat i z prawdziwego procesu sądowego. Niewiele różnią się od scen z filmu.

Taka forma, niczym z wczesnych filmów Kieślowskiego, pozwala na skupienie się na wydarzeniach i postaciach tego dramatu. Publiczność może mieć wrażenie, że brnie razem z bohaterami przez iście kafkowski labirynt totalitarnego systemu sądowego.

Film Tamkovich oglądany w Polsce sprawia, że trochę inaczej myśli się o wolności i o tym, że można tu swobodnie mówić, co się chce i mogą tu powstawać takie obrazy. Z tych dwóch powodów to film bardzo ważny” – konkluduje Gulda. [informacja prasowa]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz