piątek, 26 listopada 2021

„Dom Gucci”, czyli film przeciętny

Niestety w mojej ocenie „Dom Gucci” nie jest tak dobrym filmem, jak zapowiadał to szumnie niedawny zwiastun. Projekt rokował, uległem tej filmowej promocji, bo wydawało mi się, że trudno taki temat zepsuć. Ridley Scott zrobił tylko dobry film, a ja oczekiwałem więcej.

„Dom Gucci” ogląda się dobrze, ale tylko dobrze. 2,5 godzinna przeprawę przez historię tej rodziny ma lepsze i gorsze chwile i po prostu nie jest równa. Ridley Scott ponownie zrobił bardzo duży film, ale chyba nie udźwignął potęgi tej historii. „Dom Gucci” cierpi na nadmiar… wszystkiego i przegrywa, tak jak przegrali przez przepych i rządze władzy bohaterowie tej historii. Ridley Scott jest ostrożny i niestety tym filmem też niczego do kina nie wnosi. Brakuje tutaj pazura, jakiejś nowoczesnej nuty, pomysłu, dynamiki. Brakuje odwagi!

Opowieść biegnie swoim rytmem, co najmniej poprawnie, prowadząc widzów od jednego wątku do drugiego i tak do finału. Wszystko bardzo poprawne, ale TYLKO na takim poziomie. Tutaj chciałoby się zobaczyć ogień na ekranie, śmiałe pomysły reżyserskie, klimat zdjęć wypracowany przez artystę, a nie rzemieślnika. „Dom Gucci” to mógł być lepszy… serial.

Nie zachwyciła mnie Lady Gaga, choć idealna jest w roli głównej. Nie da się jednak grać na jedną miną i jedną nutą, bo po chwili kreacja ta nudzi. Dobrze się ją ogląda, nie da się jej polubić, jest odpychająca – i to chyba największy sukces tej aktorki. Lepszy jest Adam Driver, którego postać ewoluuje i to na ekranie widać, ale najlepszy jest Jared Leto, który zwyczajnie dostał najwdzięczniejszą postać do odegrania na ekranie. Świetne są kostiumy, scenografia i fajnie dobrane piosenki. Lata 80-te wyglądają po prostu, jak na to zasłużyły.

Podsumowując. Film można obejrzeć, ale żadne z niego arcydzieło. Jeśli miałbym szukać porównania na szybko, to zdecydowanie jest to coś na poziomie innego filmu Ridleya Scotta, równie przeciętnych, ale wystawnych „Wszystkich pieniędzy świata”. Szkoda.

Z dwóch tegorocznych filmów Ridleya Scotta, lepszym okazał się „Ostatni pojedynek”, za którym idzie jakiś pomysł, jakaś próba opowiedzenia historii w sposób oryginalniejszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz